Odnośniki
- Index
- Kiedy kobieta czuje się mężczyzną - 06-10-1994 - rzeczpospolita, Monitoring, Artykuły, Polskojęzyczne, 1994, 10 Październik
- kacala przywarty trawinski - html dom xhtml cel i charakterystyka, Politechnika Wrocławska - Materiały, seminarium dyplomowe, prez html dom xhtml
- Kiedy pochodne tłum Dr Francuz, Lekarski WLK SUM, lekarski, biochemia, lipidy
- kilka zdań o solwato chemia w szkole, Inżynieria materiałowa pwr, Solwatochromia solwatochromizm
- Kinematyka punktu materialnego, ASTRONOMIA, Podstawy astronomii
- Kiedy kropla drazy skale czyli droga do mistrzostwa w komunikacji perswazyjnej, ebooki, fragmenty, onepress
- Kierkegaard - Dziennik uwodziciela, Biotechnologia, Materiały filozofia, Filozofia
- Kierkegaard - Bojażń i drżenie. Choroba na śmierć, Biotechnologia, Materiały filozofia, Filozofia
- Kiedy przeczytasz ten list. Quand tu liras cette lettre, Jean-Pierre Melville
- Kellermann Jonathan -Alex Delaware 01- Kiedy pęka tama, Kryminały
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- szawka.xlx.pl
Kiedy nasza modlitwa jest zła, ŚWIETNE MATERIAŁY, KONFERENCJE, ŚWIADECTWA LUDZI,FILMY
[ Pobierz całość w formacie PDF ]Kiedy nasza modlitwa jest zła?
Kiedy nasza modlitwa jest zła, kiedy należy ją poprawiać? Prawdziwej modlitwy uczy nas Boże
Objawienie, uczy Jezus Chrystus. On na ziemi modlił się jako człowiek, rozmawiał z Ojcem. Dlatego
patrzymy na Niego jak się modli i słuchamy, gdy uczy człowieka swojej modlitwy. Prosimy Go o to, by się
do nas przybliżył i aby nas uczył. „A gdy Jezus przebywał w jakimś miejscu na modlitwie i ją ukończył,
któryś z uczniów powiedział: Panie naucz nas modlić się tak, jak i Jan nauczył swoich uczniów.
Odpowiedział im: Gdy się modlicie, mówcie: Ojcze, niech się święci Twoje Imię, niech przyjdzie Twoje
Królestwo. Dawaj nam codziennie nasz chleb powszedni. Przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy
każdemu, kto wobec nas zawinił i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie" (Łk 11, 1-4). Św. Mateusz podaje
obszerniejszą redakcję Modlitwy Pańskiej tą, którą my codziennie odmawiamy (Mt 6, 5-15). W modlitwie
chrześcijańskiej zwracamy się przede wszystkim do Ojca, ponieważ jest modlitwą Jezusa Chrystusa. W Nim i
przez Niego, przez Chrystusa mamy dostęp do życia Trójcy Świętej, a nasza modlitwa ma naśladować
doskonałość modlitwy Chrystusa, którego spojrzenie jest zawsze skierowane na Ojca Niebieskiego.
Warunkiem dobrej chrześcijańskiej modlitwy jest Duch Święty. On nas do niej pobudza. „Podobnie też Duch
wspiera nas w naszej niemocy. Nie wiemy bowiem, o co i jak należy się modlić, ale sam Duch wstawia się
za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami. A Ten, który bada serca, wie, czym jest zamysł
Ducha i że zgodnie z wolą Boga wstawia się On za świętymi" (Rz 8, 26-27). „Nikt też nie może powiedzieć:
Jezus jest Panem, inaczej, jak tylko dzięki Duchowi Świętemu" (l Kor 12, 3). Głęboki sens chrześcijańskiej
modlitwy odnajdujemy w Eucharystii. Pod koniec Wielkiej Modlitwy Eucharystycznej kapłan modli się z
całym Kościołem: „przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie - Tobie Boże Ojcze Wszechmogący w
jedności Ducha Świętego wszelka cześć i chwała po wszystkie wieki wieków". W liturgii, kapłan przed
czytaniami kończy modlitwę:Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa", bo Chrystus jest tym, który nam otworzył
drogę do tajemnicy Trójcy Świętej. Cały sens i treść chrześcijańskiej modlitwy zawiera się w krótkiej
Modlitwie Pańskiej - Ojcze nasz. Bóg transcendentny, przewyższający wszelkie stworzenie, Bóg niedostępny,
stał się nam bliski w Jezusie Chrystusie, Swoim Synu.
Mocą sprawczą dobrej modlitwy jest inicjatywa Boża.
Pragnienie kontaktu pochodzi od Pana Boga. Zbyt mocno tkwi w nas przekonanie, że modlitwa- to mowa
człowieka skierowana do Pana Boga, nasza prośba, dziękczynienie, wychwalanie Boga. Modlitwa nie jest
łatwa. Dlatego nie zawsze może być wzlotem, potrzebą na zawołanie, czasem może być jedynie
westchnieniem. To bardzo trudne przetrwać momenty znużenia modlitwą. Do niej trzeba dojść lub otrzymać
dar modlitwy. Kiedy jeden z wybitnych fotografów miał zrobić Ojcu świętemu zdjęcie, zaproponował:
„proszę robić to, na co Wasza Świątobliwość ma ochotę". Papież odpowiedział: „Mam ochotę w tej chwili
się modlić". I fotograf zrobił zdjęcie. Nie każdy ma ochotę w takim momencie na modlitwę. Na to trzeba
rozmodlenia i dlatego musimy się nieustannie uczyć modlić. Trzeba sobie uświadomić, że modlitwa jest
spotkaniem z Panem Bogiem. Jest przede wszystkim otwarciem się na słowo Boże. To On mówi do
człowieka, a nie człowiek do Boga. W modlitwie jest niezmiernie ważna świadomość, że Bóg mówi do
mnie. Wszystko zaczyna się we mnie z Jego inicjatywy, my słuchamy i możemy tylko odpowiadać. To jest
klucz do modlitwy chrześcijańskiej. Jako wierzący wiemy, że Bóg nie jest daleko w przestworzach, jest w
tabernakulum, jest w drugim człowieku, a najważniejsze, jest w najgłębszych pokładach naszego ducha. Św.
Paweł na Areopagu w Atenach, gdzie odnalazł ołtarz, na którym było napisane: „Nieznanemu Bogu", mówił
Ateńczykom: „Otóż ja wam głoszę to, co czcicie, nie znając. Bóg, który stworzył świat i wszystko na nim,
On, który jest Panem nieba i ziemi, nie mieszka w świątyniach zbudowanych ręką ludzką ani nie jest
uzależniony od posługi rąk ludzkich, jak gdyby czegoś potrzebował, bo sam daje wszystkim życie i oddech, i
wszystko. On także z jednego człowieka powołał do istnienia wszystkich ludzi, aby zamieszkiwali całą
powierzchnię ziemi. Określił właściwe czasy i granice ich zamieszkiwania, aby szukali Boga, czy to nawet
dotknęli Go po omacku i znaleźli. W rzeczywistości bowiem jest On niedaleko od każdego z nas. W Nim
przecież żyjemy, poruszamy się i jesteśmy" (Dz 17, 24-28).
Zrozumienie bliskości Boga jest konieczne, aby dostrzegać i zrozumieć Jego posłanie i Jego wezwanie.
By usłyszeć to Boże wezwanie, trzeba się wyciszyć, trzeba zrozumieć i odczuć, że On daje światło, siłę, On
kieruje umysł ku prawdzie, daje wrażliwość na piękno i On udziela nam również sił do przetrwania naszych
codziennych trudów.
Modlić się to odpowiedzieć Bogu całą swoją osobą, intelektem i słowem, * nade wszystko sercem.
Człowiek włączając się w kontakt z Bogiem,powinien przyjąć Go w wydarzeniach swojego życia, w
natchnieniach wewnętrznych. Św. Paweł powie, że wiara rodzi się ze słuchania Bożego słowa. A odpowiedź
mogę wyrazić różnie, nie tylko słowami. Bardzo często stawiamy słowa na pierwszym miejscu w naszej
modlitwie, a przecież swojego wnętrza nie potrafimy wyrazić słowami. Czasem pomagamy sobie gestem,
mimiką, ale często trzeba je wyrazić milczeniem. I dlatego słowa są dopiero początkiem kontaktu z Panem
Bogiem. Może warto też zakosztować ciszy w pustym kościele. Tę formę modlitwy stosują często
niewierzący, którzy wchodzą do kościoła, żeby medytować bez słów. I co się okazuje? Jest podobnie, jak
przy ognisku. Nie mówimy o tym, ale czujemy ciepło. I czujemy to ciepło później. Człowiek nieraz po czasie
stwierdza, że nabył sił duchowych, nasycił się, stał się silniejszy. Jest to spotkanie z łaską Pana Boga.
Modlitwa wyraża życie chrześcijańskie. Wszystkie jej formy są dobre, to najbardziej osobisty kontakt z
Panem. Szukamy sposobu dla siebie najlepszego. Modlitwa wcześniej czy później musi i powinna objąć całe
człowieczeństwo. Włączyć w ten cudowny dialog całego człowieka, władze jego duszy i ciała.
Pismo św. potępia modlitwę zewnętrzną, sformalizowaną. Ktoś kto modli się tylko ustami, popada w
rutynę. Zagraża to wszystkim i dlatego trzeba się od czasu do czasu zatrzymywać nad tekstami modlitwy.
Powiada Bóg ustami proroka Izajasza: „... lud ten zbliża się do Mnie tylko w słowach, i sławi Mnie tylko
wargami, podczas gdy serce jego jest z dala ode Mnie; ponieważ cześć jego jest dla Mnie tylko wyuczonym
przez ludzi zwyczajem" (Iz 29, 13).
To jest skarga Pana Boga i tę skargę powtórzy w Ewangelii Jezus Chrystus: „Lud ten czci Mnie wargami,
lecz swoim sercem daleko jest ode Mnie. Daremnie jednak cześć Mi oddają, ucząc zasad, które są wymysłem
ludzi" (Mt 15,8-9). Ta mechaniczna forma modlitwy została przez Chrystusa i Stary Testament potępiona. W
całym Starym Testamencie głównym zadaniem proroków, była walka z formalizmem, a więc z rutyną, i
przyzwyczajeniem we wierze. Potępiali to prorocy i przestrzegali przed formalizmem. Jezus sam będzie
przypominał słowa proroków faryzeuszom. „Porzuciliście przykazanie Boga, a trzymacie się ludzkiej tradycji
(Mk 7,8). Dalej Jezus zwrócił uwagę na wielosłowie: „Nie każdy, kto mówi do Mnie: „Panie, Panie, wejdzie
do Królestwa Niebios, ale ten, kto spełnia wolę Mego Ojca, który jest w niebie" (Mt 7,21). Wyuczywszy się
pacierza w dzieciństwie, zapominamy o rozwoju modlitwy, o medytacji, rozważaniu słowa po słowie
pacierza, tekstów maryjnych, liturgicznych i innych. Tak przetrawione słowa, są już inaczej wypowiadanymi
w modlitwie.
Zła jest modlitwa, która nas nie zmienia. Po niej człowiek staje się nawet gorszy. Niezbędne jest szukanie
w konkrecie tego, czego Bóg chce od nas. Tylko w ten sposób człowiek dochodzi do zjednoczenia z Bogiem.
To jest proces: najpierw usuńmy zło, oczyśćmy sumienie, przeprośmy. Na początku Mszy św., kapłan mówi:
„Przeprośmy Boga za nasze winy", uznajmy je, chciejmy zrezygnować ze zła, złych przyzwyczajeń,
przywiązań. Tak przygotowujemy miejsce na wprowadzenie tego, czego Pan chce od nas. Dlatego cechą
chrześcijańskiej modlitwy będzie przemiana wewnętrzna człowieka. Złą postać modlitwy pokazał Jezus w
przypowieści o faryzeuszu i celniku. Faryzeusz źle się modlił. Przyszedł się chwalić, co dobrego dla Pana
Boga zrobił: pościł, dawał jałmużnę i nie jest, jak ten celnik, który tam stoi pod chórem. „Natomiast celnik stał
z daleka i nie śmiał nawet oczu podnieść ku niebu, ale bił się w piersi i mówił: Boże, okaż litość mnie,
grzesznemu. Mówię wam: Ten odszedł do swego domu usprawiedliwiony, a nie tamten" (Łk 18, 13-14). Jezus
odrzucił modlitwę faryzeusza, a celnika pochwalił.
Nie jest dobrą modlitwa egoistyczna. Przecież mówimy „Ojcze nasz", a nie „Ojcze mój". Za siebie też
trzeba się modlić. Gdyby jednak ktoś zawsze chciał się tylko modlić za siebie i innych nie dostrzegał, nie
będzie się modlił jak chrześcijanin.
Nie będzie także dobrą-modlitwa jedynie o sprawy materialne. O nie modlimy się warunkowo, godząc
się na to, że ich spełnienie musi być po myśli Bożej. Kiedyś niewierzący człowiek do swojej córki
powiedział: modliłaś się o zabawki i Pan Bóg ciebie nie wysłuchał. Dziecko mądrze odpowiedziało, bo Pan
Bóg powiedział „nie". Pan Bóg może nam powiedzieć „nie" wtedy, kiedy się źle modlimy. Dasz Panie Boże
wtedy, kiedy zechcesz, kiedy to będzie dla mnie i dla kogoś dobre. Dlatego w sprawach doczesnych, w
sprawach materialnych, także naszego zdrowia modlimy się warunkowo, prosimy o spełnienie naszych
pragnień, jeżeli nie są one sprzeczne z wolą Pana Boga. Na pewno nie wolno modlić się przeciw drugiemu
człowiekowi. Nie będzie też dobrą modlitwa pozbawiona wybaczenia bliźniemu. Będzie bowiem sprzeczna z
Bożym życzeniem. Chyba, że chodzi o sprawiedliwość, prawdę, ratowanie człowieczeństwa. Pan Bóg
stawia warunki człowiekowi. Jeżeli chcesz się modlić dobrze, najpierw pojednaj się z przeciwnikiem,
najpierw mu wybacz. Zrób tak, jak się modlisz: „i przebacz nam nasze winy, tak jak i my przebaczamy tym,
którzy przeciw nam zawinili". Nie chcę przebaczać to modlę się przeciwko sobie, nie spełniam warunku,
który Bóg postawił. Jeżeli jednak tkwi w nas uraz, ale potrafimy się za tego kogoś modlić, możemy być
spokojni, to jest prawdziwa, chrześcijańska modlitwa.
Modlitwa zespołowa jest potężniejsza. Chrystus mówi: „Jeśli dwaj spośród was na ziemi będą zgodnie o
coś prosić, otrzymają to od Mojego Ojca, który jest w niebie. Gdzie bowiem dwóch albo trzech gromadzi się w
Moje imię, tam jestem pośród nich" (Mt 18,19-20). Jeżeli gromadzimy się w imię Chrystusa, modlitwa będzie
wysłuchana. Warto o tym warunku pamiętać.
Bóg chętnie chce dać, tylko żeby człowiek też dołożył swoją cząstkę. Chrystus potępia złą motywację
modlitwy. „Gdy się modlicie, nie naśladujcie obłudników, którzy lubią odprawiać modlitwy w synagogach i
na głównych ulicach, aby pokazać się ludziom. Zapewniam was, już otrzymują swoją nagrodę" (Mt 6, 5)
dopowiada Jezus. „Ale ty, gdy się modlisz, wejdź do swojego pokoju, zamknij drzwi i módl się do swego
Ojca, który jest w ukryciu, a twój Ojciec, który widzi także to, co ukryte, wynagrodzi tobie" (Mt 6,6). I
chociaż modlimy się też publicznie, głośno, jest potrzebna najpierw modlitwa w sercu.
Zdarza
się, że ktoś
modli się publicznie, w zespole, ale nie potrafi modlić się sam.
Jezus sobą pokazuje drogę do modlitwy. Jak często, aby się modlić, chronił się na wzgórzach, wybierał
noce, szukał odosobnienia. Odosobnienie odsuwa myśli o kłopotach. Zasmakowanie w milczeniu, to warunek
dobrej modlitwy. Chrystus potępia wielomówność. „W swoich modlitwach nie bądźcie gadatliwi jak
poganie, którym wydaje się, że zostaną wysłuchani ze względu na swą wielomówność. Nie naśladujcie ich.
Ojciec wasz bowiem wie, jakie macie potrzeby, jeszcze zanim Go poprosicie" (Mt 6, 7-8).
„Ojcze nasz, który jesteś w niebie, niech się święci Twoje imię. Niech przyjdzie Twoje Królestwo, niech
się spełni Twoja wola jak w niebie, tak i na ziemi" (Mt 6, 9-10). To jest pierwsze i najważniejsze. Potem
nasze ludzkie potrzeby: „Naszego chleba powszedniego daj nam dzisiaj" (Mt 6, 11). Albo inaczej. „Szukajcie
więc najpierw Królestwa Boga i Jego sprawiedliwości, a wszystko inne będzie wam dodane" (Mt 6, 33).
Złą będzie modlitwa bez wytrwałości. Chrystus w wielu miejscach Nowego Testamentu kładł nacisk na
wytrwałość. Czasem trzeba latami wołać, bo ta forma modlitwy - proszenia latami jest nam potrzebna, a nie
Panu Bogu. Człowiek, który się o coś modli, to po jakimś czasie dostrzega, że się nauczył modlić. Bywa, że
kiedy sprawa, o która prosił nie jest już aktualna, przestaje się modlić. Modlitwa gdzieś uleciała.
Chrystus pokazuje nam sobą, co jest w modlitwie najważniejsze. W Ogrójcu modli się: „Ojcze, jeśli
chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich, lecz nie Moja, ale Twoja wola niech się stanie" (Łk 22, 42). Jest to
nauka modlitwy - prośby. Niech się to stanie, co Ty zaplanowałeś, a nie co ja chcę. I oto cud: modlitwa
staje się Eucharystią, staje się czynem. Słowa Chrystusa stają się rzeczywistością. Słowa przemieniają chleb
w Ciało Pańskie i wino w Krew Pańską. I oto w każdej prawdziwej modlitwie chodzi, by ona przybierała
codziennie jakiś konkretny kształt. Niech to będzie coś bardzo minimalnego, ale niech będzie, niech się coś
we mnie dokona dobrego. Modlitwa bowiem powinna nas przemieniać.
Po czym poznamy dobrą modlitwę chrześcijańską?
Po tym, że zwracamy się w niej do Boga jako naszego Ojca. Czujemy się Jego przybranymi dziećmi.
Wiemy, że On nas uczy modlitwy i pobudza do niej. Dzięki modlitwie przeżywamy miłość do drugiego
człowieka, chęć niesienia pomocy, życzliwość. Modlitwa chrześcijańska rodzi w nas dobrą nadprzyrodzoną
radość. Kiedy tej radości doświadczamy, osiągamy modlitewny pokój, uciszenie. Czujemy, że coś się w nas
dokonało.
Zły to znak, jeżeli pozostajemy po modlitwie nadal mściwi, kłótliwi, rozdrażnieni, agresywni. Modlitwa,
jak już powiedzieliśmy, powinna nas doprowadzić do łagodności, wtedy człowiek rozluźnia zaciśnięte
pieści, potrafi zobaczyć coś dobrego w bliźnim. Chrystus mówi, że tej modlitwy będziemy się uczyć od
Niego: „Weźcie na siebie Moje jarzmo i uczcie się ode Mnie, że jestem cichy i pokornego serca, a
znajdziecie ukojenie dla waszych dusz" (Mt 11,39). Więcej, nauczymy się dziękować Bogu za każdy
krzyżyk, każde trudne doświadczenie.
Dobra modlitwa będzie wyzwalać z egoizmu, człowiek upewni się, że wszystko ma od Boga i że to jest
źródło radości. Dobra modlitwa umacnia naszą wierność, a z nią odzyskujemy godność.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]