Kierkegaard - Dziennik uwodziciela, Biotechnologia, Materiały filozofia, Filozofia

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
S
ø
ren Kierkegaard
Dziennik
uwodziciela
Przełożył
Jarosław Iwaszkiewicz
(ji14)
Sua passion predominate
a la giovin principiante
(
Don Giovanni
Nr 4 Aria)
Trudno mi jest zataić przed sobą, że nie mogę opanować
lęku, który mnie w tej chwili ogarnia, kiedy powodowany ego-
istycznymi zainteresowaniami decyduję się na przepisanie na
czysto ulotnych kartek, które w swoim czasie mogłem posiąść z
największym pośpiechem i ogromnym niepokojem. Sytuacja
wydaje mi się jednakowo niepokojąca, jak i ważna, równie
dziś, jak i wówczas. Tamten wszakże uczciwie nie zamknął
swego sekretarzyka, całe jego wnętrze stawiając do mojej dys-
pozycji; ale na próżno będę oczyszczał mój postępek twier-
dząc, że nie otwierałem żadnego zamka. Zamek rozbiłem. W
szufladzie znalazłem mnóstwo luźnych papierów, a na tych pa-
pierach leżała książka, wielkie
in quarto
, wykwintnie oprawne.
Na pierwszej stronie widniała winieta wycięta z białego papie-
ru, na której autor własnoręcznie skreślił
Commentarius perpe-
tuus Nr 4
. Na próżno jednak starałem się wmówić w siebie, że
gdybym nie otworzył tej książki i gdyby nie skusił jej dziwny ty-
tuł, nie uległbym pokusie i ostatecznie bym się jej oparł. Sam
tytuł był dość dziwny, jednakże nie tyle sam z siebie, ile z po-
wodu tego, co go otaczało. Pobieżne przejrzenie tych papierów
zorientowało mnie, że zawierały one opisy miłosnych sytuacji,
poszczególne wzmianki o tych czy innych sprawach, szkice do
listów bardzo osobliwych, z których treścią zapoznałem się
później szczegółowo oceniając doskonałe wyrachowanie ich po-
zornego artystycznego nieładu. Kiedy tak teraz po ogarnięciu
całego ludzkiego wnętrza przypominam sobie moją sytuację,
kiedy tak z badawczo otwartym okiem pochylam się nad zawar-
tością tej szuflady, robi to na mnie takie wrażenie, jakie musi
mieć urzędnik policji, który wdziera się do pokoju fałszerza,
otwiera jego zamki i w szufladach jego znajduje mnóstwo luź-
nych papierów — próbnych druków; na jednym papierze trochę
maksym prawniczych, na innym jakiś podpis, na trzecim jakieś
- 2 -
pokwitowania. Wszystko mu wskazuje na to, że natrafił na do-
bry ślad, i radość z tego powodu miesza się z podziwem, który
go ogarnia na widok takiego starania, takiej bijącej w oczy pra-
cowitości. Oczywiście moje uczucia były nieco inne, gdyż nie
mam wielkiej praktyki w wykrywaniu przestępstw i nie posia-
dam legitymacji policyjnej. Odczuwałem podwójnie ciężar fak-
tu, że naruszałem zasady prawa. Ale tym razem nie brakło mi
myśli, raczej słów, jak to zwykle bywa. Na razie pierwsze wra-
żenie opanowuje, zanim refleksja wybiegnie różnorodna i szyb-
ka w swych ruchach i namawia nas, i insynuuje postępowanie
wobec nieznajomego człowieka. Im bardziej rozwija się reflek-
sja, tym szybciej opanowuje i staje się jak ten, co wystawia
paszporty wyjeżdżającym za granicę, tak oswojony z najdzi-
waczniejszymi figurami, z których żadna go nie dziwi. Ale cho-
ciaż moja refleksja jest bardzo rozwinięta, to jednak w pierw-
szej chwili byłem bardzo zdziwiony; pamiętam doskonale, że
pobladłem, omal nie zemdlałem i byłem bardzo przestraszony.
Gdyby autor przyszedł do mieszkania i zastał mnie zemdlonego
nad szufladą — nieczyste sumienie potrafi jednak uczynić życie
interesującym!
Tytuł książki wcale mnie nie zainteresował; myślałem, że był
to zbiór cytatów, które zdawały mi się całkiem naturalnym wy-
nikiem obszernych studiów autora. Ale okazało się, że książka
zawierała zupełnie inne rzeczy. Był to ni mniej ni więcej tylko
dziennik starannie prowadzony; a ponieważ z tego, com wie-
dział o autorze uprzednio, nie uważałem, żeby życie jego wy-
magało aż takich komentarzy, potem, jak wejrzałem w to głę-
biej, przyznam, że tytuł został wybrany z wielkim smakiem
i wielkim zrozumieniem, z prawdziwą estetyczną i obiektywną
oceną samego siebie i zaistniałej sytuacji.
Tytuł ten stał w całkowitej harmonii z treścią. Jego życie
było próbą zrealizowania poetycznego życia. Z ostro zarysowa-
ną zdolnością odnajdywania w życiu spraw interesujących uda-
ło mu się znaleźć tę poetycką treść, a potem na poły poetycko
oddać to, co przeżył. Dlatego też jego dziennik nie ma żadnego
znaczenia historycznego, nic nie opowiada po prostu, cały jest
- 3 -
nie w trybie oznajmującym, ale w trybie warunkowym. Mimo to
że wszystkie przeżycia opisane są
ex post
, czasem nawet
znacznie później, niż się urodziły, jednak tak są najczęściej
przedstawiane, jak gdyby zdarzyły się przed chwilą, są tak dra-
matycznie żywe, a chwilami się zdaje, że dzieje się wszystko
przed naszymi oczami. Że autor napisał to wszystko bez żad-
nych dalszych zamiarów względem tego dziennika, wydaje się
nieprawdopodobne; jasne jest, że dziennik ten miał dla niego
osobliwe znaczenie; i musiałem przyjąć, zważywszy całość, jak i
poszczególne epizody, że mam przed sobą utwór poetycki, chy-
ba przeznaczony do druku. Nie potrzebował się lękać niczego
publikując ten utwór, gdyż większość nazw w nim brzmi tak
osobliwie, że zupełnie nieprawdopodobne się zdaje, aby były
prawdziwe. Co prawda powziąłem podejrzenie, że imiona są hi-
storycznie wierne, tak że sam autor mógł być pewien, że je po-
zna, natomiast osoby postronne myliłyby nazwiska. Tak na
przykład było z Kordelią, dziewczyną, którą znałem i która gra
główną rolę w dziennikach, miała ona na imię rzeczywiście Kor-
delia, ale nazwisko jej nie brzmiało Wahl.
Czym można objaśnić fakt, że
Dziennik
mimo wszystko nabrał
cech tak bardzo poetyckich? Odpowiedź na to pytanie nie jest
trudna i da się ona objaśnić poetycką naturą tkwiącą w piszą-
cym, która była czy to zbyt bogata, czy też zbyt uboga, aby
móc oddzielić Poezję od Rzeczywistości. Poezja to był ten nad-
miar, z którym on się urodził. Ten nadmiar był tym zapasem po-
ezji, którym igrał on w praktycznej rzeczywistości; wycofywał
się z tego nadmiaru w kształcie poetyckiej refleksji. Stawało
się to dla niego drugą rozkoszą, a całe jego życie było wysił-
kiem ku rozkoszy. W pierwszym przypadku rozkoszował się
przeżyciem estetycznym, w drugim swoją własną estetyzującą
osobowością. W pierwszym przypadku było ważne to, że ego-
istycznie i osobiście cieszył się tym, co mu po części ofiarowy-
wała rzeczywistość, a po części czym on sam obciążał rzeczy-
wistość; w drugim przypadku osobowość jego zacierała się, wy-
zyskując sytuację i ciesząc go tą sytuacją. W pierwszym przy-
padku potrzebował on rzeczywistości jako sposobności, jako
momentu działania; w drugim przypadku rzeczywistość tonęła
- 4 -
w poetyczności. Owocem pierwszego stadium jest więc nastrój,
w którym dziennik powstaje jako owoc drugiego stadium, a sło-
wo to użyte tu jest w nieco innym znaczeniu niż za pierwszym
razem. A poetyckie znaczenie nie porzucało go nigdy w tej
dwuznaczności, w jakiej przeszedł jego żywot.
Poza światem, w którym my żyjemy, daleko w głębi leży inny
świat, który znajduje się do tego świata w zupełnie takim sa-
mym stosunku, jak świat otaczający do sceny w teatrze. Po-
przez cienką gazę widzi się świat zbudowany jak gdyby z gazy,
lżejszy, bardziej eteryczny, w samej istocie inny niż świat rze-
czywisty. Wielu ludzi, którzy należą ciałem do tego świata,
znajduje swój dom właśnie w tamtym. Ale to, że jakiś człowiek
znika w tym świecie, ba, właściwie znika dla rzeczywistości,
nie może mieć przyczyn ani w zdrowiu, ani w chorobie. Ostat-
nio miałem do czynienia z człowiekiem, którego ongi poznałem
nie znając go wcale. Nie należał on do rzeczywistego świata,
miał jednak z nim dużo do czynienia. Bez przerwy szamotał się
z rzeczywistością, gdy jednak się jej oddawał, znajdował się
poza nią. Ale to nie Dobro go wabiło na zewnątrz, nie było to
też Zło, nie mogę tego powiedzieć o nim w tej chwili. Cierpiał
na
exacerbatio cerebri
, z czego rzeczywistość nie mogła czer-
pać dostatecznej pożywki, najwyżej chwilową. Nie uchylał się
od ciśnienia rzeczywistości, nie był zbyt słaby, aby je udźwi-
gnąć, był za silny; i ta siła była jego chorobą. Jak tylko rzeczy-
wistość traciła swą moc podniecającą, stawał się bezbronny, na
tym polegało zło. Uświadamiał on to sobie w momentach pod-
niecenia i zło polegało na tej świadomości.
Znałem dziewczynę, której historia jest główną treścią tego
pamiętnika. Czy bohater uwiódł jeszcze inne dziewczyny, nie
wiem; ale wynika to chyba z jego papierów. Zdaje się być do-
świadczonym w innych praktykach, które go dokładnie określa-
ją; gdyż zdaje się być zbyt uduchowiony, aby go można było
nazwać zwyczajnym uwodzicielem. Widać z dziennika, że cza-
sami ma on dość bezwzględne wymagania, pozdrowienia na
przykład, i za nic nie chce niczego więcej, gdyż uważa to za
najpiękniejszy dar osoby, o którą mu chodzi. Przy pomocy swo-
- 5 -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klobuckfatima.xlx.pl