Keyes Greg - Ostatnie Proroctwo, Star Wars - Gwiezdne Wojny

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
1 Greg Keyes Ostatnie Proroctwo 2OSTATNIE PROROCTWOGREGKEYESPrzekładANDRZEJSYRZYCKI3 Greg Keyes Ostatnie Proroctwo 4Tytuł oryginałuTHE FINAL PROPHECYRedaktor seriiZBIGNIEW FONIOKRedakcja stylistycznaMAGDALENA STACHOWICZRedakcja technicznaANDRZEJ WITKOWSKIKorektaAGATA GOŹDZIKRENATA KUKIlustracja na okładceTERESA NIELSENSkładWYDAWNICTWO AMBERWydawnictwo Amber zaprasza na stronęInternetuCopyright © 2003 by Lucasfilm, Ltd. & TM.Ali rights reserved. Used under authorization.Published originally under the titleDave’owi GrossowiThe Final Prophecy by Ballantine BooksGreg KeyesPROLOGTrzy kilometry pod powierzchniąplanety Yuuzhan’tar, zwanej kiedyśCoruscant, nanajniSszych poziomach szybu o średnicy niemal dorównującej głębokości, słychaćbyłocichy śpiew. Melancholijna melodia wyraSała tęsknotąza kilkoma widocznymi z dna szybuodległymi gwiazdami. Rzucana przez świecące trzciny słabiutka niebieskawa poświataukazywała zdeformowane ciała i okaleczone twarze śpiewających osób.Tak wyglądali Zhańbieni Yuuzhan Vongów, którzy nucili na cześćswojego Proroka.W Nomie Anorze ich widok budził gniew i odrazą. Wprawdzie od dosyćdawna byłich „Prorokiem”, ale nie potrafił opanowaćpogardy, z jakąodnosił siędo nich przez wielepoprzednich lat.Obecnie jednak wiązał z nimi nadzieją. Byli jego armią. Kiedyś, całkiem niedawno,ośmielił sięmarzyć, Se stojąc na jej czele, pozbawi władzy Shimrrę, najwySszego lordaYuuzhan Vongów. Chciał wrzucićgo do mrocznej jamy i samemu zająćjego miejsce napolipowym tronie.Poniósł jednak kilka poraSek. Osoba pełniąca w pałacu Shimrry roląjego oczu i uszuzostała wykryta i zgładzona. Niemal kaSdego dnia demaskowano jego kolejnychwyznawców, a na wezwania Proroka odpowiadało z kaSdym dniem coraz mniejnastępnych.Wiara Zhańbionych zaczynała słabnąći Nom Anor zrozumiał, Se nadeszła pora, by jąpodtrzymać.-Wysłuchajcie mnie! -zawołał na tyle donośnie, Seby jego głos przedarł sięprzezModlitwąOdkupienia. -Wysłuchajcie słów proroctwa!Śpiew ucichł i zapadła pełna naboSnego oczekiwania cisza.-Pościłem i medytowałem -zaczął były egzekutor. -Ostatniej nocy, kiedysiedziałem tu, pod gwiazdami i czekałem sam nie wiem na co, o najciemniejszejgodzinie spłynęło na mnie jaskrawe światło... oczyszczający blask odkupienia.Uniosłem głowęi pośród spoglądających na nas gwiazd ujrzałem jakąśkulę...Zrozumiałem, Se to planeta. Była tak piękna, Se zadrSałem, a jej potęga mnie poraziła.Od razu jąpokochałem, ale zarazem ogarnęła mnie trwoga, a kiedy te emocje osłabły,poczułem, Se to moje przeznaczenie. Zrozumiałem, Se planeta jest Sywąistotą, któraczeka na mnie. To sekretna świątynia Jeedai, to źródło ich wiedzy i mądrości.Zobaczyłem takSe nas, Zhańbionych, spacerujących po jej powierzchni obok Jeedai...zjednoczonych i z nimi, i z planetą.Przestał nadawaćgłosowi monotonne, śpiewne brzmienie i zniSył go prawie dopomruku.Ostatnie Proroctwo-A z bardzo daleka napłynąłjęk rozpaczy Shimrry, który wie, Se ta Syjąca planetaoznacza nasze zbawienie, a jego zagładę. Wie, Se któregośdnia przyleci po niego, boprzyleci po nas.Opuścił ręce i pozwolił, Seby zapanowała cisza. Dopiero po kilku sekundachrozległ sięradosny ryk... z którego przebijało to, co najbardziej pragnął usłyszeć:nadzieja. Gorliwi wyznawcy wykrzykiwali na całe gardło jego imię.Co ich obchodzi, Se wymyślił tęhistorięna podstawie kilku rozmów i plotek,jakie przed śmierciąwyniosła z pałacu Shimrry jego informatorka? Wynikało z nich, Senaprawdęgdzieśistnieje planeta Syjąca w pewien niezwykły sposób. Kiedy najwySszylord o niej usłyszał, wpadł w takie przeraSenie, Se rozkazał zamordowaćnie tylkokomandora, który mu o niej opowiedział, ale takSe wszystkich członków załogi jegookrętu. Nom Anor od razu postanowił wykorzystaćtęhistoriędo swoich celów. Liczyłna to, Se zachęci wyznawców do walki i natchnie ich nowąnadzieją. Miał nadzieję, Sekiedy zostanąschwytani, opowiedząswoim prześladowcom o jego proroctwie, awówczas wymyślona przez niego historia wróci do Shimrry i ponownie wzbudzi wjego sercu przeraSenie.Tym bardziej Se -jak dowiedział sięod wiernych szpiegów w łonieGalaktycznego Sojuszu -na poszukiwania właśnie tej planety wyruszyli Jedi. Nikt niewiedział, co zamierzajązrobić, kiedy jąznajdą, ale podobno planeta odparła juSatak conajmniej jednej grupy szturmowej Yuuzhan Vongów. Istniało duSeprawdopodobieństwo, Se jej mieszkańcy dysponująpotęSnąbronią.Tak czy owak, plotki miały odtąd sięSywićkolejnymi plotkami. Miały wzmacniaćwiarygodnośćjego wizji i utwierdzaćw wierze jego wyznawców. Miały splataćz nichsznury, a ze sznurów powrozy. Nom Anor liczył na to, Se stanąsięna tyle wytrzymałe, Sebymógł je owinąćwokół szyi Shimrry i go udusić.Kiedy ku niebu wzniósł siędźwięk jego przybranego imienia, poczuł przypływnowej energii. Powiódł spojrzeniem po Zhańbionych. Tym razem widok ich twarzy niewywołał u niego dreszczu odrazy.Greg KeyesIWIZJAOstatnie ProroctwoROZDZIAŁ1Była śledzona.Przystanęła, Seby odgarnąćz czoła kosmyk wilgotnych blond włosów, i przypadkiemdotknęła blizn identyfikujących jąjako członka domeny Kwaad. Skierowała zielone oczy nakorzenie sękatych drzew, ale nie wyczuwała jeszcze prześladowców za pomocąnormalnych zmysłów. Zapewne na cośczekali, prawdopodobnie na posiłki.Wysyczała łagodne przekleństwo yuuzhańskiej mistrzyni przemian i ruszyła w dalsządrogę. Wybierała jąmiędzy butwiejącymi pniami, snującymi sięnisko oparami i gęstymizaroślami szumiących trzcin. W powietrzu wyczuwało sięwilgoć, a napływające od stronybaldachimu liści i bagien ćwierkania, szczebioty i bulgoty oddziaływały na niądziwniekojąco. Nie przyspieszała, bo na razie wolała nie informowaćprześladowców, Se wie o ichistnieniu. Mimo to trochęzmieniła kierunek... nie było sensu prowadzićich do jaskini,dopóki sięz nimi nie upora.A moSe właśnie powinnam ich tam zaprowadzići zaatakować, kiedy będąwalczyćzdręczącymi ich demonami, pomyślała.Nie. To oznaczałoby świętokradztwo. Jaskinięodwiedzali przecieSYoda, LukeSkywalker i Anakin. Teraz nadeszła jej kolej. Jej, Tahiri. Rodzice Anakina nie ucieszyli się,kiedy im powiedziała, Se zamierza poleciećna Dagobah sama, ale przekonała ich, Se tokonieczne. Przypuszczała, Se ludzka i yuuzhańska osobowość, które mieszkały kiedyśw jejciele, zespoliły sięw nierozłącznącałość. Tak przynajmniej sięjej wydawało i było jej z tymdobrze. Anakin zobaczył w wizji, jak stapiająsięjej osobowości Jedi i Yuuzhan Vongów.Młoda Jedi pamiętała, Se nie była to przyjemna wizja. Pamiętała teS, Se zespoleniedoprowadziło jąprawie do szaleństwa. W początkowym okresie po tym połączeniumyślała, Se uniknęła spełnienia wizji Anakina, musiała jednak rozwaSyćmoSliwość, Sezespolenie Tahiri Veili z Riinąz domeny Kwaad jest w rzeczywistości pierwszymkrokiem na drodze do spełnienia tej wizji. Powinna sięupewnić, Se tak nie jest, zanimbędzie mogła Syćdalej bez obawy, Se narazi na niebezpieczeństwo wszystkich, którychkocha.Mimo wszystko Anakin znał jąlepiej niSktokolwiek inny, a Anakin był bardzosilny.Greg KeyesJeSeli rzeczywiście czaiło sięw niej stworzenie, które zobaczył w swojej wizji,nadszedł czas, Seby stawićmu czoło.Tahiri przyleciała więc na Dagobah, gdzie Moc była tak silna, Se prawiekrzyczała. Otaczał jącykl Sycia, śmierci i nowego Sycia, które nie uległo wypaczeniuprzez biotechnikęYuuzhan Vongów, ani nie zostało zatrute przez maszyny, chciwośćczy wyzysk, tak powszechnie pieniące sięw tej galaktyce. Przybyła, Seby zapuścićsięw głąb jaskini, zbadaćtam tajniki swojej duszy i przekonaćsię, kim naprawdęjest.Przyleciała na Dagobah takSe po to, Seby rozwaSyćinne moSliwości. Anakinujrzał w swojej wizji wszystkie najgorsze cechy charakteru Yuuzhan Vongów i rycerzyJedi, jakie mogła łączyćw sobie pojedyncza osoba. Tahiri musiała nie dopuścićdotego, by staćsiętąosobą, ale stawiała sobie ambitniejsze cele. Zamierzała odnaleźćrównowagę; ze swojego mieszanego dziedzictwa chciała wybraćwszystko, conajlepsze. Nie pragnęła osiągaćtego celu tylko dla siebie, bo jej podwójna osobowośćbyła absolutnie przekonana, Se Yuuzhan Vongowie i mieszkańcy podbitej przez nichgalaktyki mogąnauczyćsięwiele od siebie nawzajem i Syćrazem w pokoju. Była tegopewna. Pozostawało jedynie pytanie, jak do tego doprowadzić.Yuuzhan Vongowie nigdy by nie dopuścili do spowodowanych przez przemysłkatastrof ekologicznych w rodzaju tych, jakie nastąpiły na Duro, Bonadanie czy Eriadu.Ale po drugiej stronie były ich karygodne eksperymenty genetyczne, polegające natworzeniu form Sycia, które najlepiej odpowiadały ich potrzebom i uśmiercaniu ich,ilekroćzawodziły oczekiwania. Nie kochali Sycia, ale nienawidzili maszyn.Musiał istniećjakiśkompromis... punkt zwrotny, który otworzyłby oczy obustronom i połoSył kres terrorowi i wojennym zniszczeniom.Tahiri wiedziała, Se kluczem do zrozumienia jest Moc, ale Yuuzhan Vongowiebyli na niąniewraSliwi. Gdyby potrafili wyczuwać, Se ich otacza i gdyby uświadomilisobie zło, jakie niosło stwarzanie przez nich Sycia, m... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klobuckfatima.xlx.pl