Kirst Hans Hellmut - Wyprzedaz bohaterów, Kirst Hans Hellmut(4)

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tytuł: "Wyprzedaż bohaterów"
autor: HANS HELLMUT Kierst
tytuł oryginału: "AL'SVLRKAL'P DER HELDEN"
Przełożył JERZY GUTOWSKI
tekst wklepał: yxpodols@interia.pl
korekta: dunder@poczta.fm
WYDAWNICTWO - BELLONA
Okładkę' i stronę tytułów,} projektował - MICHAÓ MARYNIAK
Redaktor - ANDRZEJ BOGUSÓAWSKI
Redaktor techniczny - JADWIGA KAZNóWSKA
Korektor - ZOFIa BANASIAK
Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo Bellona, Warszawa 1991
ISBN 83-11-07920-X A.kź"
* * *
Przysłowie łacińskie; "Najwyższe racje są największą
niesprawiedliwością".
Z wielkoniemieckiej tradycji ludowej: „Upajaj
się wojną, pokój bowiem będzie straszny".
Przysłowie łacińskie: „Orać będziemy lisami,
doić zaŁ capy".
Ów człowiek, któremu udało się rozpędzić
towarzystwo wspaniałych bohaterów Wielkiej
Rzeszy, znalazł się 2Q4ipca 1944 roku
w tajnym obozie szkoleniowym Kampfental
w pobliżu Hólzbach. Mowa tu o starszym
szeregowcu piechoty Sebastianie Singerze,
który okazał się myszą w polowym mundurze.
^ Ź'
1. POCZonTEK KOńCA
- Kogo tam znowu diabli przynieśli? - rozległ się do-
nośny. władczy głos. przywodzący na myŁl koszary. - Akurat kogoŁ takiego
jak ty Jeszcze nam tu brakuje;
Wywołany w ten sposób człowiek powlókł po zakurzonym dzie-dzińcu
dworcowym w Hólzbach SWÓJ ekwipunek wojskowy. Zamru-gał oczyma porażony
stojącym w zenicie słońcem i dostrzegł star-szego kaprala rozpartego
wygodnie na Łredniotonażowej ciężarówce okrytej płachtą namiotową. Było
to krępe chłopisko o czerwonej twarzy i napiętym spojrzeniu.
- Nie sądzisz chyba, że przyjechałeŁ tu na urlop?
Uwaga ta dotyczyła walizy przybysza, starszego szeregowca, który pojął
natychmiast, o co chodzi, zabrał ją bowiem ze sobą oprócz plecaka i
chlebaka. Odstawił teraz walizę i zbity nieco z tro-pu wykonał coŁ. co
wyglądało na oddanie honorów wojskowych.
- Co to było. człowieku?.' - wykrzyknął starszy kapral niebez-piecznie
rozbawiony. - Chcesz, abym się wyrzygał?
- Bynajmniej, panie starszy kapralu - zapewnił starszy szerego-wiec,
starając się ochoczo przystosować do sytuacji. Podczas służby w czasie
wojny zawsze mu się to w pewnym stopniu udawało. Również teraz usiłował
zaprezentować się jako subordynowany pod-komendny.
Próbował upewnić się co do tego także starszy kapral;
- CałoŁć od początku jeszcze raz? Tylko tak jak należy! Z po-wrotem do
dworca biegiem marsz!
Starszy szeregowiec ruszył żwawo i na dworcu, w obskurnym pomieszczeniu,
przy kasach, postawił cały swój bagaż, wypuszczając go z rąk wprost na
podłogę. Następnie, z twarzą pozbawioną wyra-zu niczym członek chóru
chłopięcego, wygładził pomięty mundur - i ponownie ogarnęło go słonce,
tym razem Jednak zgodnie z wy-mogami dziedzińca koszarowego.
Zatrzymał się przed starszym kapralem w odległoŁci około pię-ciu metrów i
spróbował strzelić obcasami. Zabiegając o poprawną, sportową postawę,
zaprezentował oczekiwane przez starszego kap-rala oddanie honorów
wojskowych. Wypadło to wprawdzie nieco dziwacznie, Łwiadczyło jednak o
dobrych chęciach. Podobnego mnie-mania był widocznie starszy kapral,
wylegujący się w dalszym ciągu gnuŁnie na ciężarówce. Jako wytrawny
szkoleniowiec nie chciał na samym wstępie poprzestać wyłącznie na tym.
- Padnij! - zakomenderował.
Starszy szeregowiec ociągał się chwilę, co było doŁć trudne do
rozpoznania, po czym z wytrenowaną szybkoŁcią wykonał rozkaz.
- No proszę - stwierdził zadowolony starszy kapral. - Dlaczego nie od
razu tak, człowieku? ZafcoiłOtuj sobie, że to także tu obowią-zuje!
Powstań!
Starszy szeregowiec podniósł się, nie za wolno co prawda, ale i bez
zbytniego poŁpiechu. W końcu uczył się niegdyŁ przepisanej regulaminem
musztry na placu koszarowym. A więc: prawa noga zgięta, lewa
wyprostowana, górna częŁć ciała podparta obiema ręka-mi. Dopiero wtedy
człowiek się podnosi.
Starszy kapral przyglądał się temu okiem znawcy. Zaobserwo-wał. że
szeregowiec trochę zbyt niedbałym ruchem otrzepał kurz ze swego munduru.
Lecz gotów na rozkazy stał oto przed nim, więc starszy kapral postanowił
potraktować go życzliwiej.
- Skąd przybywasz? I jak sądzisz, gdzie wylądowałeŁ?
- Starszy szeregowiec Singer. Odkomenderowany do obozu
Wehrmachtu w Kampfental.
- Na kurs szkoleniowy? To przyczołgałeŁ się zbyt wczeŁnie, następny
turnus rozpoczyna się tu dopiero za dziesięć dni.
- Zostałem przydzielony do stałego personelu, panie starszy kapralu.
CoŁ takiego! A z czyjej to łaski i z jakiego powodu?
- Nie wiem, panie starszy kapralu. Mój rozkaz wyjazdu brzmi:
Hólzbach, obóz Wehrmachtu Kampfental.
- Skąd przyjeżdżasz?
Szpital wojskowy Monachium-Południe.
Starszy szeregowiec Singer przeleżał tam szeŁć tygodni po po-strzale
płuc. Dostało mu się na froncie wschodnim, w czasie walk ulicznych w
Warszawie.
i SSSS^.0^,^^
\ ^^s^^s^^
' ^ofc0^ ^ c^ŚŚŚ ^ ^cznle1 " nas
Ź" ^y K e f0"" ^Ź-""bawaSo K1'6-" ""ź"" P.?knv
^^S^^SSs^
^ ^^s^-^g s^---
^ ^s^^s^^^
"ypucowane na ' i p''sŹ 'Podlić 7 oirrn y "'""dur. wyelan
^^P^":^^^.,.^,?'/^^^^ kanS:
^. ^Sr'^^^n^^"" ^Sw^ -by!
^ź5^^5^?As
"-%^?^^^S'^S
S^^f-
r-ss^i^-s-s
S::^T^S^^^^
^'ŹX^^?^3^^^ Ś.„
;^^^?^^^^
^S?^5?^--
^Ź^ra) stał „ Ź ^rtonow. - Te
^, k^ Ju2 w -^0^ , ^^
1 szeregowiec zaczął t krowie, -_ ^.
czął ^^^c karton za lc.rt
a ^^^"em. Było jch
pięćdziesiąt, i to niezbyt ciężkich. Zawierały butelki. Każdy, jak się
później okazało, po szeŁć.
- Chłopie, tempo! - zagrzewał go krzykiem do czynu starszy kapral.
Singer ciężko dyszał, ogarnął go niemal szał pracy. Twarz lŁniła mu od
potu, ręce drżały: to dawały o sobie znać otrzymane rany.
Starszy kapral przysiadł się tymczasem do kolejarza. Byli wielce
rozbawieni. - I to ma być młodzież'.' Z czymŁ takim zamierza się wygrać
wojnę?
Singer, skończywszy załadunek pięćdziesięciu kartonów, oparł | się.
ciężko dysząc, o Łcianę. Zauważył stamtąd, jak starszy kapral ? rozciął
scyzorykiem jeden z kartonów. Pojawiły się w nim butelki szampana marki
„Henkel Trocken". Gerner wydobył z kartonu trzy. Dwie wręczył wyraźnie
uradowanemu z tego kolejarzowi z mile dla ucha brzmiącym zdaniem: - Dla
ciebie, kolego!
Trzecią butelkę wcisnął do ręki Singerowi wraz ze słowami przestrogi: -
Jedno powinieneŁ sobie wbić do głowy, że u nas po-stępuje się bardzo po
ludzku. AbyŁ nigdy w to nie wątpił. Zachowuj się więc odpowiednio!
Trzymaj zawsze pięknie język za zębami, żeby nikt ci nie obił pyska.
Singer mógł teraz przycupnąć na wozie pomiędzy kartonami. Poza kurzem nie
widział stąd nic. Kurz wzbijał się wysoko ponad zmaltretowaną przez
wyboje drogą.
Po pewnym czasie ciężarówka zahamowała tak gwałtownie, że Singer omalże
nie upadł. Zajechali pod .południową bramę obozu.
Starszy szeregowiec ogarnął swoje pakunki i zeskoczył z platfor-my.
podczas gdy starszy kapral Gerner. nie rzuciwszy nawet na niego okiem,
poturkotał dalej z ładunkiem szampana.
Singer poczuł się nieco zagubiony. Po paru chwilach rozejrzał się. Wokół
rozciągał się drut kolczasty wpleciony gęsto w solidne rusztowanie z
drewna. Spojrzał na toporną bramę, stojącą teraz otworem.
Zatrzymał się odruchowo, ponieważ zbliżali się właŁnie ku nie-mu dwaj
żołnierze. Mieli opaski na rękawach, co Łwiadczyło praw-dopodobnie o
przynależnoŁci do swego rodzaju policji obozowej.
- Dokumenty! - zażądał jeden z nich.
Singer wręczył mu swój rozkaz wyjazdu, nie wzbudził on jednak żadnego
zainteresowania.
- Do kontroli - powiedział drugi wskazując budynek stojący na prawo od
bramy. Wyglądało na to. że od strony organizacyjnej wszystko tu gra.
10
^ ^i^y^J budów;, u/ ,
. , a a- ŹŹ"ź "'"" Ź-**'."SE~
^SS^^^y...
lo^ w- '" Jeszcze Ź^ Ź ,„Ks,eg, p,5..'»te e^.„.
^^^CT -Ź-.. ^ „;r""0' "^80 a-
S^-^S:^^^
^c^^ ^.a,o s, p„ , apol"at'a "^S^
, :^s^^te-
Źm- ^S^^S^^^- Ta "-"a
Sy^^"s^s-p^^
:&^^::::so^^
'"ui -stss^^ ?- - „
^^%2s?^s:::r
S2cle ca^ resztę.
Ii
Gdy tak pełzał po podłodze, zauważył przed sobą cieri. Podniósł głowę i w
padającym z naprzeciwka Łwietle dojrzał z trudem przysa-dzistego
człowieka w mundurze porucznika piechoty, ozdobionym paroma baretkami.
- Porucznik Wagner - powiedział oficer całkiem nieregulamino-wym tonem. -
Należę do sztabu komendanta, pana pułkownika von Verweisera. Zostałem tam
przydzielony Jako oficer łącznikowy; ofi-cjalne oznakowanie: jeden C, a
więc odpowiadam również za bez-pieczeństwo. porządek, kontrwywiad.
Zdumiało to Singera. Oficer przedstawia się starszemu szerego-wcowi?
- Panie poruczniku - spytał - czy te fakty mogą mieć dla mnie znaczenie?
Czy będę miał co nieco do czynienia z bezpieczeństwem, porządkiem bądź
kontrwywiadem?
- Wszyscy tu mamy z tym do czynienia. Singer. Pan zaŁ musi się skłaniać
do tego. co ja pod tym rozumiem. Wtedy, sądzę, będzie tu panu szło jak z
płatka.
- O ile mi wiadomo, panie poruczniku, zakres działania je-den C obejmuje
również funkcję NSFO. czyli oficera do spraw narodowosocjalistycznych. A
może się mylę'.'
- W żadnym wypadku. Singer. Porucznik Wagner z trudem
zdołał ukryć zdziwienie, w jakie wprawił go poziom wiedzy tego starszego
szeregowca. Wydaje się. że jest pan doŁć dobrze zorien-towany.
- Tak sobie, coŁ mi wpadło w ucho - odparł wymijająco Sin-ger.
Pomimo wszystko Wagner czuł się zobligowany do udzielenia bliższych
wyjaŁnień:
- Jeżeli działam tu także jako NSFO. to jedynie w ramach
przydzielanych mi automatycznie zadań, które traktuję wyłącznie jako
pracę dodatkową, właŁnie pracę! Proszę, by przyjął pan to do wiadomoŁci.
- Tak jest. panie poruczniku?
Porucznik Wagner nadal występował w roli życzliwego przeło-żonego: - Jest
pan zatem odkomenderowany do nas i bardzo liczę na to, że szybko
zorientuje się pan, jaki ta praca ma sens. Chodzi tu o obowiązki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klobuckfatima.xlx.pl