Khrishnamurti - wolność od znanego, Krishnamurti

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wolność od znanego.
I
LUDZKIE POSZUKIWANIA UMYSŁ UDRĘCZONY PODEJŚCIE TRADYCYJNE
PUŁAPKA SZACUNKU ISTOTA LUDZKA A INDYWIDUALNOŚĆ PRAWDA
PRZEMIANA SIEBIE ROZPASZANIE ENERGII WOLNOSC OD AUTORYTETU
W ciągu wieków człowiek szukał czegoś poza sobą, poza materialnym dobrobytem
czegoś, co nazywamy prawdą, Bogiem czy rzeczywistością w jej stanie pozaczasowym,
czegoś, czego nie mogą zakłócić niesprzyjające okoliczności, myśli czy ludzkie zepsucie.
Człowiek zawsze zadawał sobie pytanie: czym jest wszystko wokół? Czy życie ma w
ogóle jakiś sens? Widząc nieustanny chaos, brutalność, rewolucje i wojny, nie mające końca
rozłamy na tle religijnym, ideologicznym i narodowym, człowiek pyta z poczuciem głębokiego
niepokoju: co należy czynić? Czym jest to, co nazywamy życiem? Czy istnieje coś poza nim? I
nie znajdując tej bezimiennej rzeczy, która ma tysiące imion i która od wieków stanowi
przedmiot ludzkich poszukiwań, żywi wiarę wiarę w zbawiciela lub jakiś ideał. Wiara zaś jest
źródłem przemocy.
W tej ciągłej walce, zwanej przez nas życiem, staramy się ułożyć kodeks postępowania
zgodny z obyczajami społeczeństwa, w którym się wychowaliśmy, komunistycznego czy
innego. Jako hindusi, muzułmanie, chrześcijanie przyjmujemy wzory zachowania zgodne z
naszą tradycją. Oglądamy się za kimś, kto by nam powiedział, co wypada, a czego nie wypada
robić, która myśl jest słuszna, a która błędna. Skoro reagujemy automatycznie, kierując się
takim wzorcem zachowania i myślenia, to stajemy się jakby mechanizmami społecznymi. Na
sobie samych możemy to zresztą bardzo łatwo zaobserwować.
Od stuleci karmią nas gotową wiedzą nauczyciele, święci, autorytety i dzieła. Prosimy:
"Powiedz nam wszystko o tym, co znajduje się za górami, co znajduje się poza ziemią?", a
otrzymana odpowiedź i opisy zadowalają nas. Oznacza to, że żyjemy słowami, a życie nasze
jest jałowe i puste. Żyjemy jakby "z drugiej ręki"; żyjemy tym, co nam ktoś powiedział; żyjemy,
kierując się swymi przekonaniami lub będąc pod przymusem sytuacji, jaką tworzy nasze
środowisko. Jesteśmy wynikiem wszelkiego rodzaju wpływów i nie ma w nas niczego nowego,
niczego oryginalnego, pierwotnego i jasnego.
W ciągu całej historii religii jej przywódcy zapewniali nas, że jeżeli będziemy dopełniać
pewnych obrzędów, powtarzać pewne modlitwy lub mantry, stosować pewne rytuały, tłumić
pragnienia, kontrolować myśli, wyciszać namiętności, ograniczać swe apetyty i powstrzymywać
się od zaspokajania seksualnych pragnień, to dzięki takiemu umartwieniu umysłu i ciała
znajdziemy coś poza samym życiem. To właśnie czyniły w ciągu wieków miliony tak zwanych
religijnych ludzi, już to żyjąc w odosobnieniu na pustyniach, w górach, w jaskiniach albo
wędrując od wsi do wsi z żebraczymi miseczkami, już to grupowo skupiając się w klasztorach i
zmuszając swoje umysły do uznania jakiegoś ustalonego wzorca myślenia. Ale umysł
udręczony, umysł złamany, umysł, który pragnie uciec od wszelkiego zgiełku, który wyrzekł się
zewnętrznego świata i z powodu dyscypliny i konformizmu stał się tępy -jeżeli taki umysł,
choćby najdłużej szukał, cokolwiek znajdzie, to znajdzie to tylko na miarę własnego
zniekształcenia.
Aby więc odkryć, czy poza tą niespokojną, występną, opartą na współzawodnictwie
egzystencją istnieje coś jeszcze moim zdaniem trzeba podejść do sprawy całkiem
1
D.G
odmiennie. Tradycyjne podejście zwraca się od obwodu ku środkowi, by stopniowo, poprzez
ćwiczenia i wyrzeczenia, w miarę upływu czasu człowiek mógł docierać do owego kwiatu
wewnętrznego, owego wewnętrznego piękna i miłości. W rzeczywistości czyni on wszystko,
aby stać się ciasnym, małym i tępym. Oczyszczając się po trosze, powoli korzysta z czasu,
który będzie przecież jutro czy w następnym życiu, aż w końcu dochodzi do środka. Okazuje
się, że nie ma tam nic, ponieważ jego umysł stał się niezdolny, tępy i niewrażliwy. Obserwując
ten proces, zastanawiamy się, czy nie istnieje jakieś całkiem odmienne podejście do
zagadnienia: czy nie można zacząć od środka?
Świat przyjmuje i stosuje tradycyjne podejście. Pierwotną przyczyną bezładu w nas jest
szukanie rzeczywistości przez kogoś nam obiecanej; idziemy mechanicznie za kimś, kto
zapewnia nam wygodne życie duchowe. Jest to niezwykle dziwne, że choć większość z nas
przeciwstawia się tyranii politycznej czy wszelkiej formie dyktatury, w tym wypadku
przyjmujemy cudzy autorytet i poddajemy się tyranii, by zwichnąć swój umysł i wykrzywić swą
drogę życia. Jeśli jednak całkowicie odrzucimy (i to aktywnie, a nie tylko rozumowo) wszelkie
tak zwane autorytety duchowe, wszelkie obrzędy, rytuały i dogmaty, to stwierdzimy, że
znajdujemy się w konflikcie ze społeczeństwem, tracimy szacunek społeczny. Ale zasługująca
na szacunek istota ludzka nie może żadną miarą zbliżyć się do rzeczywistości, która jest
nieskończona i niezmierzona.
Zaczynacie więc od zaprzeczenia czegoś, co jest absolutnie fałszywe od odrzucenia
tradycyjnego podejścia. Jeśli jednak odrzucenie to jest tylko swego rodzaju reakcją,
natychmiast stworzycie sobie nowy wzorzec, który znowu zamknie was w pułapce. Jeżeli
powiecie sobie w głębi ducha, że odrzucenie tradycyjnego podejścia jest świetnym pomysłem,
ale nic więcej w tej sprawie nie zrobicie, to nie będziecie mogli pójść naprzód. Jeśli natomiast
odrzucicie tradycyjne podejście, ponieważ dotarło do was, że jest bezsensowne, jeżeli
odrzucicie je z pełnym zrozumieniem, ponieważ jesteście wolni i nie boicie się tego zrobić, to
tym samym stworzycie w sobie i dookoła was chaos, ale będziecie mogli wydostać się z
pułapki, jaką stanowi ludzkie poważanie. Wtedy odkryjecie, że już dłużej nie trzeba szukać. A
to jest pierwsza umiejętność, jaką trzeba zdobyć: nie szukać. Bowiem kiedy szukacie, tak
naprawdę "oglądacie tylko wystawy sklepowe".
Na pytanie o to, czy istnieje Bóg, prawda, rzeczywistość jakkolwiek zechcecie nazwać
problem, który was dręczy nie udzielą wam odpowiedzi ani księgi, ani kapłani, ani filozofowie
czy zbawiciele. Oprócz was samych nikt i nic nie odpowie wam na to pytanie, dlatego też
musicie poznać siebie. Niedojrzałość polega jedynie na zupełnej nieznajomości siebie.
Zrozumienie samego siebie jest początkiem mądrości.
A czymże jest każdy z was, czym jest indywidualne ja? Sądzę, że istnieje zasadnicza
różnica pomiędzy istotą ludzką a indywidualną jednostką. Indywidualna jednostka jest ściśle
zlokalizowana, żyje w konkretnym kraju, przynależy do określonej kultury, określonego
społeczeństwa i określonej religii. Istota ludzka jako taka nie jest umiejscowiona. Jest
wszędzie. Jeżeli indywidualna jednostka działa tylko w ściśle określonym zakątku ogromnego
pola życia, to tym samym jej działalność nie jest powiązana w pełni z całością. Toteż należy
pamiętać, że mówimy tu o całości, a nie o części, gdyż w tym, co większe, mieści się to, co
mniejsze, a nie odwrotnie. Indywidualna jednostka jest drobną, słabo wyposażoną i
sfrustrowaną istotą, która zadowala się swymi małymi bogami i małymi tradycjami, natomiast
istota ludzka interesuje się powszechnym dobrobytem, powszechną nędzą i powszechnym
zamętem w świecie.
My, ludzkie istoty, jesteśmy tacy, jakimi byliśmy przez miliony lat: chciwi, zawistni,
agresywni, zazdrośni, niespokojni i zrozpaczeni, czasami z przebłyskami radości czy miłości.
Jesteśmy prawdziwą mieszaniną nienawiści, strachu i łagodności; jest w ,nas jednocześnie i
przemoc, i pokój. Dokonano zewnętrznego postępu od wozu zaprzężonego w woni do
odrzutowca, ale pod względem psychologicznym człowiek nie zmienił się. Strukturę
społeczeństwa na całym świecie tworzą ludzie, a zewnętrzna struktura społeczeństwa jest
2
D.G
rezultatem wewnętrznej, psychologicznej struktury naszych ludzkich powiązań, gdyż
poszczególna jednostka jest wynikiem całego doświadczenia, wiedzy i postępowania
człowieka. Każdy z nas jest magazynem całej przeszłości. Jednostka jest człowiekiem, a ten
całą ludzkością. Cała historia człowieka jest w nas zapisana.
Zaobserwujcie, co się obecnie dzieje w was i poza wami, w otaczającej was kulturze
konkurencji w kulturze, w której ludzie pragną władzy, stanowiska, prestiżu, nazwiska,
sukcesu i wszystkiego, co się z tym łączy. Obserwujcie osiągnięcia, z których jesteście tak
dumni to całe pole zwane przez was życiem. Występuje w nim konflikt w każdej formie
międzyludzkich stosunków, konflikt rodzący nienawiść, antagonizm, brutalność i nie kończące
się wojny. To pole, owo życie, jest wszystkim, co znamy, a że nie jesteśmy w stanie zrozumieć
wielkiej walki o byt, tym samym boimy się jej i uciekamy przed nią na wszelkie subtelne
sposoby. Trwoży nas też nieznane: boimy się śmierci, obawiamy się tego, co czeka nas po
dniu jutrzejszym. Boimy się tego, co znamy, i zarazem tego, co nie jest nam znane. Takie jest
nasze codzienne życie i nie ma w nim nadziei. Dlatego każda odmiana filozofii, każda
koncepcja religijna jest tylko ucieczką od aktualnej rzeczywistości, od tego, co jest.
Wszystkie zewnętrzne formy zmian spowodowanych przez wojny, rewolucje,
reformacje, prawa i ideologie zawiodły całkowicie, jeśli wziąć pod uwagę problem zmiany
zasadniczej natury człowieka, a tym samym społeczeństwa. Jako istoty ludzkie żyjące w
niewiarygodnie potwornym świecie, postawmy sobie pytanie: czy to społeczeństwo oparte na
współzawodnictwie, brutalności i strachu może mieć kres? Mam na myśli nie intelektualną
koncepcję, nie nadzieję, lecz bezwzględny stan: świeży, odnowiony i niewinny umysł tego
społeczeństwa, dzięki któremu można by stworzyć całkiem odmienny świat. Sądzę, że może
do tego dojść tylko wtedy, gdy każdy z nas przyjmie do wiadomości zasadniczy fakt: my, jako
jednostki, jako ludzkie istoty, jesteśmy całkowicie odpowiedzialni za obecny stan świata, i to
niezależnie od tego, w jakiej części świata żyć nam wypadło i do jakiej kultury przynależymy.
Każdy z nas ponosi odpowiedzialność za każdą wojnę, gdyż sami jesteśmy agresywni,
egoistyczni, przepojeni szowinizmem, ideologiami i uprzedzeniami. To wszystko nas dzieli.
Stanowimy cząstkę tego potwornego społeczeństwa wraz z jego wojnami, podziałami,
szpetotą, brutalnością i zazdrością, ponieważ przyczyniamy się do tego wszystkiego naszym
codziennym życiem. Dopiero wtedy zaczniemy działać, gdy zdamy sobie sprawę i to nie
rozumowo, ale naprawdę, tak jak rozpoznajemy, że jesteśmy głodni lub że cierpimy z powodu
bólu iż jesteśmy odpowiedzialni za cały istniejący chaos, za wszelką nędzę całego świata.
Cóż jednak istota ludzka może uczynić, co możecie wy albo ja uczynić, by stworzyć
całkiem odmienne społeczeństwo? Pytanie jest zasadnicze. Czy w ogóle można cokolwiek
zrobić? Co my możemy zrobić? Czy ktoś nam to powie? Ludzie nam to mówili. Tak zwani
przywódcy duchowi, którzy rzekomo rozumieją te sprawy lepiej od nas, mówią nam to, starając
się wcisnąć nas w nowy schemat i podług niego ukształtować. Niedaleko nas to zaprowadziło.
Przemądrzali i uczeni ludzie również mówili swoje, lecz to nie posunęło nas o wiele dalej. Mówi
się nam, że wszelkie ścieżki prowadzą do prawdy ścieżki, którymi dążą hindusi, chrześcijanie
czy muzułmanie że wszystkie one wiodą do tej samej bramy. Jeżeli spojrzeć na to trzeźwo,
jest to oczywistą niedorzecznością. Do prawdy nie wiodą żadne ścieżki, bo to jest pięknem
prawdy, że jest ona żywa. Ścieżka może prowadzić do rzeczy martwej, gdyż rzecz martwa tkwi
w jednym miejscu, jest statyczna. Gdy ujrzycie, że prawda jest czymś żywym, poruszającym
się, nie znającym spoczynku, że nie ma ona świątyni, meczetu czy kościoła, że nie może was
do niej zaprowadzić żadna religia, żaden nauczycie!, żaden filozof, nikt w ogóle, wtedy też
zrozumiecie, że żywym elementem prawdy jest to, czym obecnie jesteście wasz gniew, wasza
brutalność, wasza przemoc, rozpacz, cierpienie i smutek. Zrozumienie tego wszystkiego jest
prawdą i możecie ją pojąć tylko wtedy, gdy dowiecie się, jak należy na te problemy w waszym
życiu patrzeć. Nie można tego ujrzeć przez pryzmat ideologii, słów, uczucia nadziei czy
strachu.
Widzicie więc, że nie możecie się na nikim oprzeć. Nie ma przewodnika, nie ma
3
D.G
nauczyciela, nie ma autorytetu. Jesteście tylko wy wasz stosunek do innych ludzi i do świata
poza tym nie ma nic. Zrozumienie tego albo wywoła w was wielką rozpacz, z której zrodzi się
cynizm i rozgoryczenie, albo też spoglądając prosto w twarz rzeczywistości, ujrzycie, że nikt
inny, tylko wy jesteście odpowiedzialni za świat, za siebie samych, za to, co myślicie, co
czujecie i co robicie. Zniknie wtedy wszelkie litowanie się nad sobą. Zazwyczaj bowiem dobrze
się czujemy, mogąc zrzucić winę na innych ludzi, a jest to tylko forma litowania się nad sobą
samym.
Czy potrafimy więc, wy i ja, dokonać w sobie bez jakiegokolwiek zewnętrznego
wpływu, bez przekonywania, bez strachu przed karą dokonać w samej treści naszej istoty
całkowitej rewolucji, przeobrażenia, tak abyśmy już nie byli brutalni, gwałtowni,
współzawodniczący, niespokojni, lękliwi, zazdrośni, zawistni, ale byśmy byli wolni od
przejawów swej natury zbudowanej przez zepsute społeczeństwo, w którym toczy się nasze
codzienne życie?
Trzeba przyjąć na samym początku, że nie próbuję tu sformułować żadnej filozofii ani
teologicznej konstrukcji pojęć czy religijnych koncepcji. Wszelkie ideologie wydają mi się
idiotyczne. Ważna jest nie filozofia życia, ale obserwacja tego, co się obecnie w naszym
codziennym życiu dzieje. Jeżeli będziecie bardzo dokładnie obserwować i badać to, co się
dzieje, przekonacie się, że życie opiera się na intelektualnej koncepcji i że intelekt nie stanowi
całego pola istnienia; jest tylko jego fragmentem. Fragment zaś, choćby jak najprzemyślniej
układany obok innych, choćby obciążony najbardziej starożytną tradycją, pozostaje nadal tylko
drobną cząstką bytu, a my mamy do czynienia z całością życia. Widząc, co dzieje się na
świecie, zaczynamy pojmować, że nie ma granicy pomiędzy zewnętrznym a wewnętrznym
procesem jest tylko jeden jednolity proces. Jest on całkowitym, pełnym ruchem: ruchem
wewnętrznym, który wyraża się na zewnątrz, i zewnętrznym, który oddziałuje z kolei na
wewnętrzny. Wydaje się, że trzeba tylko umieć na to spojrzeć, jeśli bowiem umiemy patrzeć, to
cała sprawa staje się bardzo jasna. Patrzenie zaś nie wymaga ani filozofii, ani nauczy cielą. Nie
potrzeba wam nikogo, kto by mówił, jak należy patrzeć. Po prostu patrzycie.
Czy potraficie widząc ten wizerunek, widząc go nie jako słowa opisu, ale w
rzeczywistości przeobrazić siebie łatwo i spontanicznie? To jest moment decydujący. Czy
można przeprowadzić pełną rewolucję w psychice człowieka?
Zastanawiam się, jaka jest wasza reakcja na to pytanie. Możecie powiedzieć: "Nie
pragnę zmiany", i większość ludzi jej nie chce, zwłaszcza ci, którzy czują, że są należycie
zabezpieczeni pod względem społecznym i ekonomicznym lub trzymają się dogmatów wiary i
wystarcza im akceptacja siebie oraz taki stan rzeczy, jaki jest, co najwyżej nieco ulepszony. Ta
grupa ludzi nas nie interesuje.
Możecie też odpowiedzieć subtelniej: "To jest zbyt trudne, to nie dla mnie". W takim
wypadku już zablokowaliście siebie, przestaliście dociekać i nie ma sensu iść dalej.
Możecie jeszcze rzec: "Widzę konieczność zasadniczej zmiany wewnętrznej w sobie,
lecz jak mam to zrobić? Proszę, wskaż mi drogę, pomóż mi w tym". Jeżeli tak mówicie, nie
jesteście zainteresowani samą zmianą, nie obchodzi was naprawdę zasadnicza rewolucja
szukacie tylko metody, systemu dokonywania zmiany.
Jeżeli byłbym tak ograniczony, że podałbym wam jakiś system, zaś wy bylibyście tak
ograniczeni, że zaczęlibyście się nim kierować, to kopiowalibyście tylko, naśladowalibyście,
przystosowywalibyście się i akceptowalibyście. Kiedy już dokonalibyście tego, natychmiast
powstałby konflikt między wami a ustanowionym w was cudzym autorytetem. Czulibyście, że
musicie zrobić to lub tamto, ponieważ wam tak ktoś zalecił, a jednak nie potrafilibyście tego
robić. Macie bowiem swe osobiste skłonności i możliwości, ulegacie naciskom, które kłócą się z
systemem, do którego waszym zdaniem powinniście się stosować. Stąd biorą się
sprzeczności. Oto prowadzicie więc podwójne życie, tkwiąc pomiędzy ideologią systemu a
codziennością waszego życia. Starając się dostosować do ideologii, tłumicie siebie, a prawdą
nie jest ideologia, lecz to, czym jesteście. Jeśli staracie się badać siebie według kogoś innego,
4
D.G
to na zawsze pozostaniecie ludźmi "z drugiej ręki".
Człowiek, który mówi: "Chcę się zmienić, powiedz mi, jak to zrobić?", pozornie mówi
bardzo poważnie, bardzo serio, ale w rzeczywistości tak nie jest. Pragnie on autorytetu, po
którym spodziewa się, że ów zrobi w nim porządek. Wymuszony z zewnątrz porządek musi
zawsze zrodzić zamęt. Potraficie tę prawdę dostrzec rozumem, ale czy potraficie obecnie
zastosować ją tak, aby wasz umysł nie wyobrażał już sobie żadnego autorytetu książki,
nauczyciela, żony czy męża, rodziców, przyjaciela czy społeczeństwa? Ponieważ zawsze
dotąd działaliśmy w obrębie jakiegoś wzorca czy jakiejś formuły, formuła stała się ideologią i
autorytetem. Z chwilą jednak, gdy naprawdę zrozumiecie, że pytanie "W jaki sposób mogę się
zmienić?" ustanawia tylko nowy autorytet w miejsce starego, wówczas skończycie z
autorytetem na zawsze.
Ustalmy to jeszcze raz jasno. Każdy z nas widzi już, że musi się zmienić zupełnie, aż do
sedna swojej istoty. Nie może dłużej zależeć od tradycji, bo ona właśnie doprowadziła do tego
kolosalnego rozleniwienia, akceptacji i posłuszeństwa. Żadną miarą nie może oczekiwać od
kogokolwiek pomocy w zmienianiu siebie ani od nauczyciela, ani od Boga, ani od religii, ani
od żadnego systemu, ani od żadnego zewnętrznego nacisku czy wpływu. Cóż zatem począć?
Przede wszystkim: czy potraficie odrzucić wszelki autorytet? Jeżeli to potraficie,
oznacza to, że już pozbyliście się obawy. Cóż się wtedy dzieje? Gdy odrzucacie coś
fałszywego, co nosiliście w sobie od pokoleń, gdy odrzucacie jakiś ciężar, co się wówczas
dzieje? Macie wtedy więcej energii, nieprawdaż? Macie większe możliwości, macie więcej siły i
energii życiowej, jesteście bardziej przedsiębiorczy. Jeżeli tego nie czujecie, oznacza to, że nie
odrzuciliście jeszcze brzemienia, nie pozbyliście się balastu autorytetu.
Gdy go jednak zrzucicie i będziecie mieć w sobie energię, która w ogóle nie zna strachu
strachu przed pomyłką, strachu przed zrobieniem czegoś dobrego lub złego to czy sama ta
energia nie będzie przeobrażeniem? Potrzeba nam ogromnej ilości energii, a my ją
rozpraszamy przez strach. Jednak w chwili gdy jest ona w nas a rodzi się ona z odrzucenia
wszelkiej formy strachu sama ta energia powoduje radykalną przemianę wewnętrzną. I nie
musicie już nic czynić w związku z tym.
Tak więc pozostawieni jesteście samym sobie i taka jest sytuacja człowieka, który
traktuje ten problem poważnie. Gdy już nie oglądacie się na nikogo i od nikogo nie oczekujecie
pomocy, wtedy jesteście na tyle wolni, by dokonywać odkryć. Wolność wyzwala też energię; a
wolność nie może zrobić nic złego. Wolność jest zupełnie różna od buntu. Gdy w kimś jest
wolność, nie ma mowy o czynieniu dobra i zła. Jesteście wolni i z tego centralnego punktu
działacie. Od tej chwili nie ma strachu, a umysł, który się nie boi, jest zdolny do wielkiej miłości.
A miłość może czynić, co zechce.
Toteż wypada nam teraz uczyć się siebie samych nie opinii mojej czy jakiegoś
psychoanalityka lub filozofa, bowiem gdy uczymy się siebie według kogoś innego, uczymy się
tylko jego, a nie siebie. Przystępujemy zatem do uczenia się tego, czym aktualnie jesteśmy.
Zrozumiawszy, że chcąc dokonać całkowitej przemiany w strukturze swej psychiki, nie
możemy opierać się na żadnym zewnętrznym autorytecie, spotykamy się z nieskończenie
większą trudnością odrzucenia swego własnego wewnętrznego autorytetu, autorytetu swych
odrębnych, drobnych doświadczeń i nagromadzonych opinii, wiedzy, pojęć i ideałów. Jeśli
wczorajsze doświadczenie czegoś was nauczyło, to staje się ono nowym autorytetem ten
autorytet dnia wczorajszego jest równie szkodliwy jak autorytet sprzed tysięcy lat. Aby
zrozumieć siebie, nie potrzeba wcale ani autorytetu dnia wczorajszego ani autorytetu sprzed
tysięcy lat, ponieważ jesteśmy żywymi istotami zawsze w ruchu, nigdy w spoczynku. Gdy
patrzymy na siebie podług martwego autorytetu z dnia wczorajszego, nie udaje nam się
zrozumieć żywego ruchu ani piękna i wartości tego ruchu.
Aby być wolnym od wszelkiego autorytetu, własnego i cudzego, trzeba umrzeć dla
wszystkiego co wczorajsze tak, aby wasz umysł był zawsze świeży, zawsze młody, nieskalany
5
D.G
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klobuckfatima.xlx.pl