Keyes Greg - Odrodzenie(1), Star Wars - Gwiezdne Wojny

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
1 Greg Keyes Ostrze Zwycięstwa II - Odrodzeni 2Ostrze Zwycięstwa IIODRODZENIEGREG KEYESPrzekładALEKSANDRA JAGIEŁOWICZ3Tytuł oryginałuEDGE OF VICTORY ii: REBIRTHGreg Keyes Ostrze Zwycięstwa II - Odrodzeni 4Redaktor seriiZBIGNIEW FONIAKRedakcja stylistycznaMAGDALENA STACHOWICZRedakcja technicznaANDRZEJ WITKOWSKIKorektaMAŁGORZATA KĄKIELMAGDALENA KWIATKOWSKAIlustracja na okładceTERESE NIELSENSkładWYDAWNICTWO AMBERCopyright © 2001 by Lucasfilm, Ltd. & TM.All rights reserved.For the Polish translationCopyright © 2001 by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o.Dla Giny MatthiesenISBN 83-7245-848-Greg KeyesPROLOGKrew, powoli dryfująca w świetle gwiazd.Krew była pierwszą rzeczą, jaką ujrzał Jacen Solo, kiedy otworzył oczy. Kroplekrwi, w półmroku lśniące niczym polerowane czarne perły, odbijające odwieczne światłogwiazd przesączające siępoprzez transparistal - o jakiśmetr od niego. Zauważył, żewszystkie perełki obracają się w jednym kierunku.On też się obracał - kręcił się bardzo powoli w niewielkiej mgławicy krwi. Nawetw słabym świetle mógł stwierdzić, że znajduje sięjedynie o kilka centymetrów od ściany.Ból w czaszce i nodze dawał mu pewne pojęcie, skąd się wzięła krew. Było muzimno, ale powietrze wydawało się gęste.Co się dzieje?Za oknem jakiś wielki, nieregularny kształt przesunął sięna tle gwiazd.Wtedy sobie przypomniał.Tsavong Lah, mistrz wojenny Yuuzhan Vong, stuknął twardymi jak obsydianszponami nowej stopy o żywy koral podłogi w centrum dowodzenia i przyjrzał jej sięuważnie w świetle myoluminescencji ścian.Mógł zastąpić tę stopę, odebraną mu przez przeklętego Jeedai, klonem z własnegociała, ale uważał to nie tylko za dyshonor, ale i za osobistą zniewagę. Wystarczył jużsam fakt, że niewierny pozbawił go kawałka ciała - udawanie, że to się nigdy nie zdarzyło,byłoby nie do pomyślenia.Kulawy mistrz wojenny straciłby posłuch - zwłaszcza jeśli nie okaleczył się sam,w ofierze.Ból przemijał, w nowej stopie wracało czucie, nerwy powoli uczyły się nowychról. Cztery opancerzone szpony vua'sa wydłużyły jego krok o połowę.Sam wybór stanowił hołd dla najstarszej tradycji jego urzędu. Pierwszy mistrz wojennystworzony przez Yun-Yuuzhan nie był Yuuzhaninem Vong, lecz żywym zwierzęciem- orężem, zwanym vua'sa. Pewien Yuuzhanin Vong wyzwałgo na pojedynek,pokonał i zajął jego miejsce. Nawet teraz imię jego wciąż było popularne w kaście wojowników.Tsavong Lah nakazał mistrzom przemian, aby wyhodowali mu vua'sę. Gatunek tenwymarł wprawdzie w czasach, kiedy zginęła ich rodzinna planeta, ale jego wzorzecwciąż istniał w qahsie, pamięci przemian. Uczynili, co kazał. Potem walczył z nim izwyciężył, choć musiał walczyć na jednej nodze. Teraz Tsavong Lah wiedział, że bogowieuważają go za godnego stanowiska.A ze stygnącego ciała vua'sy wziął sobie nową stopę.- Mistrzu wojenny...Tsavong rozpoznał głos swego adiutanta, Selonga Liana, ale nie podniósł wzrokuznad swej zdobyczy.Ostrze Zwycięstwa II - Odrodzeni- Mów.- Ktoś złożył prośbę o widzenie się z tobą.- Nie oczekiwałem go?- Nie, mistrzu wojenny. To kapłanka sekty oszustów, Ngaaluh. Tsavong Lah wydałz siebie gardłowe warknięcie. Czciciele Yun-Harli ostatnio zawiedli YuuzhanVong. Pomimo to sekta nadal była potężna, a Najwyższy Władca Shimrra wciąż przyjaznymokiem spoglądał na wyczyny kapłanów bogini Błaznów. A jeśli Yun-Harlanadzorowała kariery wojowników i być może pomogła mu w walce z vua'są, może i onbył coś winien bogini.- Wysłucham jej słów.W chwilę później kapłanka stanęła przed nim. Była smukła, jej spadziste czołowydawało się dziwnie wąskie, błękitne worki pod oczami miały kształt półksiężyców.Miała na sobie szatę z żywej tkanki, wyhodowanej tak, aby przypominała obdartą skórę.- Mistrzu wojenny - odezwała się, krzyżując ramiona w powitalnym geście. - Jestemwielce zaszczycona.- Mów, co masz do powiedzenia - przerwał jej niecierpliwie. - Mam inne sprawy.Przysyła cię Harrar?- Tak, mistrzu.- Mów zatem.- Kapłanka Elan, która zginęła w czasie podboju niewiernych...- Która zawiodła - przypomniał Tsavong Lah.-Właśnie, mistrzu. Zawiodła, ale mimo to zginęła w imię chwalebnej sprawyYuuzhan Vong. Kapłanka Elan miała powiernicę, inteligentną istotę imieniem Vergere.-Wiem o tym. Czy i ona zginęła wraz ze swą panią?- Nie, mistrzu. To właśnie przyszłam ci powiedzieć. Udało jej się uciec niewiernymi wrócić do nas.- Doprawdy?- Tak, mistrzu. Przekazała nam wiele istotnych informacji na temat niewiernych,informacji, których dowiedziała się w niewoli. Wie jeszcze więcej, ale wyjawi to wyłącznietobie, Tsavongu Lah.- Podejrzewasz, że to sztuczka niewiernych? Może próba zamordowania mnie?- Nie ufamy jej całkowicie, mistrzu, ale zdecydowaliśmy się przekazaćci jej słowa,abyś mógł zdecydować, jak należy je potraktować.Tsavong Lah pochylił pokrytą gęsto bliznami głowę.- Dobrze uczyniłaś. Powinien ją przesłuchać i zbadać haar vhinic, to oczywiste.Potem przywieźcie jąna mój statek, ale trzymajcie z daleka ode mnie. Powiedzcie jej,że żądam dalszych dowodów jej inteligencji i zamiarów, zanim dopuszczę ją przedswoje oblicze.- Tak też uczynimy, mistrzu wojenny.Gestem oddalił kapłankę, a ona usunęła się bez słowa. Doskonale. Kapłanka, którazna swoje miejsce.Jej miejsce w obrzeżonym czerwienią portalu zajął adiutant.Greg Keyes- Przybył Qurang Lah, mistrzu - oznajmił. - I egzekutor, Nom Anor.Qurang Lah był jego bratem z dziecińca, niższej rangi formą jego własnej osoby.Jego twarz była głęboko pocięta bliznami topora i blizną Domeny Lah, która wprawdzienie biegła od ucha do ucha, jak u mistrza wojennego, ale i tak stanowiła wyraźnyznak jego pochodzenia.-Belek tiu, mistrzu - zasalutował Qurang Lah skrzyżowaniem ramion. To samouczynił stojący obok, lecz znacznie niższy egzekutor. - Jestem na twoje rozkazy.Tsavong Lah skinął głową bratu z dziecińca, ale wzrok skupił na Nomie Anorze.Jedyne prawdziwe oko egzekutora i jadowity plaeryin boi zajmujący drugi oczodółzwróciły się ku niemu bez drżenia powiek.- Egzekutorze - zagrzmiał Tsavong Lah. -Wziąłem pod rozwagę twoje ostatnie rady.Czy uważasz, że dojrzeli już do podboju?- Zawiasy bram ich fortecy osłabły, mistrzu - odparł Nom Anor. -Sam osobiściesię tym zająłem. Bitwa będzie szybka, a zwycięstwo łatwe i pewne.-Słyszałem to już od ciebie niejeden raz - rzekł mistrz wojenny. - Qurang Lah, zostałeśpoinformowany o całej sprawie. Co masz do powiedzenia?Qurang Lah odsłonił naostrzone zęby.- Podbój jest zawsze pożądany - zauważył. - Teraz jednak wydaje się, że to poragłupców. Niewierni drżą przed nami, obawiają się kontratakować. Ośmielają się sądzić,że nasza krwawa droga zakończyła się na Duro i że będziemy ukontentowani, żyjąc wtej samej galaktyce z robactwem posługującym się bluźnierstwem. Jest to dla nas korzystne:statek rozrodczy przygotowuje już ich zagładę, lecz musi mieć więcej czasu. Wtej chwili flota nasza jest rozproszona, bardziej rozproszona niż to sądzą niewierni.Jeden nierozważny krok, zanim statek rozrodczy nabrzmieje nową flotą, może nas wielekosztować.-Nie będzie żadnych kosztów - sprzeciwił się Nom Anor. - Właśnie teraz jest dobrymoment do ataku. Jeśli będziemy zwlekać, damy Jeedai czas do działania.- Jeedai - warknął Tsavong Lah. - Powiedz mi, Nomie Anorze... Masz tyle kontaktówz niewiernymi, pysznisz się, że tak dobrze potrafisz nimi manipulować, dlaczegozatem nie zdołałeś do tej pory przyprowadzić do mnie Jeedai, którego pożądam bardziejniż czegokolwiek innego - Jacena Solo?Nom Anor ani drgnął.- To niezwykle trudne zadanie, sam o tym wiesz, mistrzu -przyznał. - Pewnesprawy pomiędzy Jeedai a ich sojusznikami przybrały zły obrót. Nie podlegają już oniani senatowi, ani innym organom, gdzie mamy kontakty. O to mi właśnie chodziło:kiedy powiedziałeś niewiernym, że przerwiemy naszą inwazję, jeśli dostarczą namJeedai, było to doskonałe posunięcie strategiczne. Dało nam czas zgromadzić siły izabezpieczyćnasze terytorium. Dało nam wielu Jeedai. Ale Solo jest krewnym Skywalkera,mistrza ich wszystkich. Jest synem Leii Organy Solo i Hana Solo. Oboje sągodnymi przeciwnikami, którzy zdołali na razie zniknąć. Obmyśliłem strategię, którapozwoli ich wywabić z ukrycia; nawet teraz przygotowywany jest plan, który dotyczySkywalkera i jego samicy Mary. Dzięki temu planowi zbiegną sięwszyscy, Jacen także.- I w to miejsce chcesz zagłębićszpony naszej potęgi? Chodzi o Jeedai?Ostrze Zwycięstwa II - Odrodzeni- Nie, mistrzu. Ale w ich senacie wybuchnie desperacja i zamieszanie. Zyskamypunkt oparcia, aby raz na zawsze położyć kres zagrożeniu Jeedai. Na razie rząd NowejRepubliki uparcie odmawia ogłoszenia Jeedai wyjętymi spod prawa. Mogę to zmienićjednym gestem, a dla nas zbudować nową fortecę, z której będziemy mogli obserwowaćJądro. Czas jednak działa na naszą niekorzyść; jeśli będziemy zwlekać, stracimyszansę.- Nom Anor już wcześniej mylił się w swoich osądach - zauważył Qurang Lah.-To istotnie prawda - odparł mistrz wojenny. -Męczy mnie jednak to udawanieuległości, chciałbym już uderzyć. Liczba Jeedai, których ofiarowali nam ci nędzni niewierni,zmniejsza się. Na Yavinie Cztery zostaliśmy poniżeni. Należy nam się zadośćuczynienie.Yun-Yuuzhan żąda zapachu krwi.-Jeśli takie jest twoje życzenie, mistrzu wojenny - zgodził się Qurang Lah. - Poprowadzęmoją flotę. Nigdy nie cofam się przed bitwą, jeśli obowiązek wzywa.-Hurr - mruknął w ... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klobuckfatima.xlx.pl