Odnośniki
- Index
- Kaktusy z zielonej ulicy - Wiktor Zawada (14997), KSIĄŻKI(,,audio,mobi,rtf,djvu), WIKTOR ZAWADA-KAKTUSY Z ZIELONEJ ULICY
- Kava Alex - Zabójczy wirus, Książki, Alex Kava
- Kava Alex - 02 - W ułamku sekundy, Książki, Alex Kava
- Kava Alex - 01 - Dotyk zła, Książki, Alex Kava
- Kat Martin - Cygański Lord, Książki - Literatura piękna, Kat Martin
- Kat Martin - Nocny Jeździec, Książki - Literatura piękna, Kat Martin
- Kapp Colin - Formy Chaosu 01 - Formy Chaosu, Książki Fantasy i SF
- King To, ►Dla moli książkowych, king
- Keyes Gregory - Gwiezdne Wojny 103 - NOWA ERA JEDI - Ostrze Zwycięstwa - Podbój, Książki, Star Wars, New Jedi Order
- King Jaunting, ►Dla moli książkowych, king
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- jakbynigdynic.opx.pl
Kenny Janette - Lawina uczuć, Książki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]//-->Janette KennyLawina uczućTłumaczenie:Janusz MaćczakROZDZIAŁ PIERWSZYCaprice Tregore owinęła się szczelnie pewnością siebie niczym płaszczemochronnym i weszła energicznym krokiem do Corbett – najnowszego w Aspenpięciogwiazdkowego hotelu, który jakiś rosyjski miliarder zbudował przed rokiemdla bogatych i sławnych gości. Omiotła czujnym spojrzeniem wnętrze – marmurowekolumny, granitową podłogę, piękne gobeliny. Właśnie takich ekskluzywnych hoteliw zimowych kurortach unikała przez minionych siedem lat. Gdyby nie to, żeobecnie rozpaczliwie potrzebowała pomocy, nie postawiłaby nogi w tego rodzajumiejscu.Szybko okrążyła trzypoziomową fontannę pośrodku olbrzymiego holu i rozejrzałasię, szukając wzrokiem przystojnego Włocha, z którym miała się tu spotkać. Jednaknigdzie go nie dostrzegła. Czyżby się spóźnił? A może wystawił ją do wiatru?– Panna Tregore, punktualna jak zawsze – usłyszała za plecami głęboki męski głosz wyraźnym włoskim akcentem i ku jej irytacji przeniknął ją znajomy zmysłowydreszcz, jaki zawsze wzbudzał w niej ten playboy.– Punktualność to jedna z kardynalnych cnót w biznesie – odparła sztywno,odwracając się do Luciana Ducheliniego z wypraktykowanym profesjonalnymuśmiechem, który jednak niemal zniknął z jej twarzy, gdy ujrzała jego niebieskieoczy i twarz archanioła – a może diabła?– To cytat z humorysty Dona Marquisa – odrzekł z rozbawieniem. – Ale pominęłaśpuentę: „Zawsze wymagam jej od moich podwładnych”.– Nie sugerowałam, że jest pan…– Nieważne. Widziałem, jak weszłaś przed pięcioma minutami.To ją zaskoczyło, gdyż Luciano, jakiego znała przed siedmioma laty, zazwyczajspóźniał się o kilka minut. Był wtedy mistrzem świata w narciarstwie alpejskimi zdobył jeszcze więcej złotych medali niż jego sławny ojciec. Meta zawodów tojedyne miejsce, w którym zawsze zjawiał się o czasie. Mówiono, że po śmierciukochanej żony przestał się przejmować opiniami ludzi o sobie i żył chwilą, oddającsię sportowi i licznym przyjemnościom. Żadna inna kobieta nie zdobyła już jegoserca.A jednak młodziutka wówczas Caprice beznadziejnie się w nim zakochała. Był jejtrenerem, jej idolem. Jej przyjacielem – a przynajmniej tak wtedy sądziła.Ale wykorzystał cynicznie jej przyjaźń i naiwność, tak jak postępował wobecswoich kochanek. Znienawidziła go wtedy za to, że ją zranił. A teraz nienawidziłasiebie, bo wiedziała, że nie powinna nigdy więcej zaufać mężczyźnie takiemu jak on.Był sławnym playboyem i traktował życie jak grę, w której chciał zawszezwyciężać. Bawił się, imprezował i niczego nie brał serio.Jej też nie. Godziła się z tym, że jest dla niego tylko przelotnym flirtem. Leczpóźniej gorzko tego żałowała. To doświadczenie przekonało ją, że nie należy dojego świata.– Dziękuję, że zgodził się pan ze mną spotkać – powiedziała.– Bardzo mi przyjemnie – odrzekł z konwencjonalnym uśmiechem.Gdybyż mogła powiedzieć to samo o sobie! Zależało jej na zawarciu tej umowybiznesowej, a z całej duszy nie cierpiała sytuacji, gdy musiała zdawać się na innychludzi.Przez minione lata ciężko pracowała. Oszczędzała, odmawiała sobie niemalwszystkiego. A jednak, kiedy wybuchł kryzys ekonomiczny, okazało się, że to niewystarczyło. Obecnie potrzebowała tego kontraktu, by nie stracić ośrodkafizjoterapeutycznego Tregore Lodge – jej dziedzictwa, domu, jedynego źródłautrzymania.– A więc przejdźmy do sedna – powiedziała.– Jesteś taka rzeczowa – rzekł Luciano z czarującym uśmiechem. – Pamiętam, jakpotrafiłaś zawsze dopilnować, żebym nie spóźniał się na konferencje prasowe.Ona zaś pamiętała, jak gorzko zakończyły się ich zawodowe relacje.– Byłoby łatwiej, gdyby nie był pan takim nocnym markiem.Wzruszył ramionami.– Chodź, porozmawiamy gdzieś na osobności.„Powiedział pająk do muchy”? Wcale nie chciała znaleźć się sama z Lucianem.Odpowiedziała jednak:– Dobrze.Podążyła za nim, tłumiąc irytację. Im szybciej sfinalizuje tę sprawę, tym szybciejbędzie mogła zrealizować swoje profesjonalne marzenie.– Przyniosłam plany remontu ośrodka i prospekty mojego programuterapeutycznego, panie Duchelini – oznajmiła.– Przecież się znamy. Mów do mnie Luciano albo Luc – poprosił, gdy wchodzili dowindy.W lustrze kabiny przyjrzała się jego imponującej sylwetce i klasycznieprzystojnym rysom. Przed laty, podobnie jak wiele innych kobiet, uległa urokowitego mężczyzny. Na szczęście teraz jest silniejsza i wyciągnęła naukę ze swoichbłędów.– Dobrze, Luciano – odrzekła, celowo unikając angielskiego zdrobnienia, któregokiedyś raz użyła, lecz teraz zabrzmiałoby zbyt intymnie. – Prawdę mówiąc, jestemzaskoczona, że się zjawiłeś, zamiast przysłać kogoś w zastępstwie.Rzucił jej chłodne spojrzenie.– Wiele spraw biznesowych załatwiam osobiście.– Dawniej tego nie robiłeś. Po prostu nie spodziewałam się, że przyleciszz drugiego końca świata, by ze mną porozmawiać.– Nie kolidowało to z moimi planami – wyjaśnił rzeczowym tonem. – Byłemwłaśnie w Denwer u fizjoterapeutki narciarskiej, takiej jak ty, gdy moja asystentkapoinformowała mnie telefonicznie, że poszukujesz wsparcia finansowego. Jestemgotowy przedyskutować kwestię.A więc gra rozpoczęta, pomyślała, wychodząc z windy. Zamrugała zaskoczona nawidok krótkiego korytarza z rzeźbionymi podwójnymi drzwiami na końcu.Luciano otworzył je elektronicznym kluczem i pchnął.– Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko rozmowie w moim apartamencie?– Ani trochę – odrzekła.Wewnątrz natychmiast podeszła do okna, za którym widniał górski pejzaż. Pięknogór zawsze napełniało ją spokojem i siłą, których obecnie tak bardzo potrzebowała.– Dziękuję, że okazałeś zainteresowanie moją propozycją – powiedziała,odwracając się do Luciana. – Jeśli chciałbyś zapoznać się ze szczegółami moichprojektów dotyczących Tregore Lodge…– Twój ośrodek terapeutyczny jest niewielki i wymaga kapitalnego remontu –przerwał jej.Zirytowało ją to tak bardzo, że się zaczerwieniła.– To prawda – przyznała. – Tregore Lodge potrzebuje unowocześnienia, by znówsię stał konkurencyjny. Ale wierzę, że tkwi w nim duży potencjał…– Ja nie – ponownie przerwał Luciano, nie dając jej szansy wyjaśnienia, jakienajnowocześniejsze przyrządy rehabilitacyjne zamierza tam zainstalować.– Więc dlaczego zgodziłeś się na to spotkanie? – zapytała, nie potrafiąc ukryćzniecierpliwienia.– To proste. Jedynym ciekawym aspektem twojej propozycji jesteś ty.– Czy to jakiś żart?– Bynajmniej – odparł, mierząc ją spojrzeniem beznamiętnym, a jednak zarazemintymnym jak pieszczota. – Interesujesz mnie, Caprice. Potrzebuję cię.Siedem lat temu te słowa by ją uszczęśliwiły. Ale wtedy była niewinna i ufna.Obecnie nie wierzyła mężczyznom i uwaga Luciana ją uraziła. [ Pobierz całość w formacie PDF ]