Kava Alex - W ułamku sekundy, Alex Kava

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Alex Kava
W ułamku sekundy
PROLOG
Wi
ħ
zienie stanowe North Dade
Miami, Floryda
Halloween, pi
Ģ
tek, 31 pa
Ņ
dziernika
Del Macomb otarł pot z czoła. Sztywny materiał munduru przykleił mu si
ħ
do pleców, a dopiero
dochodziła dziewi
Ģ
ta rano. Jak to mo
Ň
liwe,
Ň
eby w pa
Ņ
dzierniku było tak parno i wilgotno?
Del dorastał w Minnesocie na północ od Hope. W jego rodzinnych stronach na jeziorze Silver Lak
ħ
wła
Ļ
nie o tej porze zaczynał tworzy
ę
si
ħ
lód, a pastor Macomb, ojciec Dela, pisał kazania, patrz
Ģ
c na odlatuj
Ģ
ce
dzikie g
ħ
si.
Znów otarł z czoła mokre stru
Ň
ki. Rozmy
Ļ
laj
Ģ
c o ojcu, przypomniał sobie,
Ň
e powinien si
ħ
ostrzyc. Co za
bzdury przychodz
Ģ
mu do głowy? Jakby tego było mało, nagle zat
ħ
sknił za domem.
- Co za pieprzni
ħ
tego gnoja podwozimy dzi
Ļ
naszym wózkiem?
Wyrwany z zadumy Del wzdrygn
Ģ
ł si
ħ
, a zaraz potem skrzywił. Prostacki j
ħ
zyk jego partnera, Benny'ego
Zeeksa, zawsze go dra
Ň
nił. Zerkn
Ģ
ł na barczyst
Ģ
posta
ę
byłego
Ň
ołnierza piechoty morskiej, by sprawdzi
ę
, czy
ten zauwa
Ň
ył jego reakcj
ħ
. Nie miał ochoty wysłuchiwa
ę
kolejnego wykładu o maminsynkach i prawdziwych
facetach, cho
ę
z drugiej strony mógł si
ħ
sporo od Benny'ego nauczy
ę
.
- Powiedzieli,
Ň
e nazywa si
ħ
Stucky. - Nie wiedział, czy Benny go usłyszał, bo wyra
Ņ
nie był czym
Ļ
zaaferowany.
Benny Zeeks stał si
ħ
Ň
yw
Ģ
legend
Ģ
wi
ħ
zienia stanowego North Dade nie tylko dlatego,
Ň
e pracował tu ju
Ň
dwadzie
Ļ
cia pi
ħę
lat. Sam sta
Ň
jeszcze o niczym nie
Ļ
wiadczył. Podziw wzbudzało jednak to,
Ň
e wi
ħ
kszo
Ļę
czasu
sp
ħ
dził przy celach
Ļ
mierci, a nawet w skrzydle X. Del widział jego blizny, pami
Ģ
tki po wygranych bójkach z
lokatorami skrzydła X, którzy próbowali unikn
Ģę
zamkni
ħ
cia w ciasnych jak trumna jednoosobowych celach.
Patrzył, jak Benny niedbale podci
Ģ
ga r
ħ
kawy na
Ň
ylastych r
ħ
kach, przy okazji obna
Ň
aj
Ģ
c jedn
Ģ
z le-
gendarnych blizn. Krzy
Ň
owała si
ħ
z tatua
Ň
em, polinezyjsk
Ģ
tancerk
Ģ
, która zyskała w North Dade czerwon
Ģ
krech
ħ
na brzuchu, jakby była przeci
ħ
ta na pół. Benny potrafił j
Ģ
rozta
ı
czy
ę
, zginaj
Ģ
c r
ħ
k
ħ
i wprawiaj
Ģ
c
przedrami
ħ
w powolne seksowne kołysanie, podczas gdy górna cz
ħĻę
r
ħ
ki zastygała nieruchomo. Tatua
Ň
fascynował Dela, zarazem intrygował i odpychał.
Teraz jego partner powoli, ostro
Ň
nie wspinał si
ħ
po w
Ģ
skich stopniach prowadz
Ģ
cych do kabiny, by zaj
Ģę
miejsce pasa
Ň
era w opancerzonej furgonetce. Ruszał si
ħ
wolniej ni
Ň
zwykle, co było oczywistym znakiem,
Ň
e
miał nast
ħ
pnego kaca. Del wskoczył za kierownic
ħ
, zapi
Ģ
ł pas i po raz kolejny udawał,
Ň
e niczego nie widzi.
- Co to za sukinkot? - spytał Benny, odkr
ħ
caj
Ģ
c termos krótkimi spiczastymi palcami i łapczywie
dobieraj
Ģ
c si
ħ
do kawy.
Del chciał mu powiedzie
ę
,
Ň
e kofeina tylko zwi
ħ
kszy jego problem, ale cztery tygodnie w nowej pracy
zupełnie wystarczyły, by przekona
ę
si
ħ
,
Ň
e Benny'emu Zeeksowi nie mówi si
ħ
takich rzeczy.
- Mamy dzisiaj zmian
ħ
Brice'a i Webbera.
- A czemu, do cholery?
- Webber złapał gryp
ħ
, a Brice złamał r
ħ
k
ħ
.
- Jak si
ħ
, kurwa, łamie r
ħ
ce?
- Słyszałem tylko,
Ň
e j
Ģ
złamał, ale nie wiem, jak. Pomy
Ļ
lałem,
Ň
e masz do
Ļę
naszej zwykłej rutyny, tej
samej trasy ka
Ň
dego dnia. No i te korki w drodze do s
Ģ
du. Dzi
Ļ
b
ħ
dzie inaczej.
- Taa, dobra, dosy
ę
tej papierkowej roboty. - Benny wiercił si
ħ
niespokojnie, jakby przeczuwał jakie
Ļ
kłopoty wynikłe ze zmiany codziennego toku zaj
ħę
. - A skoro to rundka Brice'a i Webbera, to znaczy,
Ň
e dupek
jedzie do Glades, co? Bior
Ģ
go pod
Ļ
cisł
Ģ
opiek
ħ
do pieprzonej rozprawy. No to musi by
ę
z niego nie lada
skurwiel, jak nie chc
Ģ
go trzyma
ę
w naszym pieprzonym areszcie.
- Nazywa si
ħ
Albert Stucky, tak mówił Hector. Podobno nie jest wcale taki zły, nawet inteligentny i
sympatyczny. Miał si
ħ
zgodzi
ę
z tym,
Ň
e Jezus Chrystus go zbawi.
Del czuł,
Ň
e Benny patrzy na niego spode łba. Przekr
ħ
cił kluczyk, furgonetka drgn
ħ
ła, zadudniła, a on
uzbrajał si
ħ
przeciw cynizmowi Benny'ego.

Ģ
czył klimatyzator, który uderzył w nich gor
Ģ
cym powietrzem. Benny wyci
Ģ
gn
Ģ
ł r
ħ
k
ħ
i wył
Ģ
czył go.
- Niech najpierw silnik troch
ħ
popracuje. Nie b
ħ
dzie nam ru wali
ę
cholernym tropikiem prosto w g
ħ
b
ħ
.
Del poczuł,
Ň
e jego twarz robi si
ħ
czerwona. Nie był pewny, czy kiedykolwiek uda mu si
ħ
zdoby
ę
szacunek partnera. Zignorował gotuj
Ģ
c
Ģ
si
ħ
w nim zło
Ļę
i opu
Ļ
cił szyb
ħ
. Wyj
Ģ
ł ksi
ĢŇ
k
ħ
wozu i zanotował stan
licznika i benzyny,
Ň
eby uspokoi
ę
si
ħ
przy rutynowych czynno
Ļ
ciach.
- Chwila - odezwał si
ħ
Benny. - Albert Stucky, mówisz? Czytałem o nim w „Miami Herald". Fede-ralsi
przezwali go Kolekcjoner.
- Federalsi?
- Taa, FBI. Jezu, mały, czy ty nic nie przyswajasz?
Tym razem Dela parzyły nawet uszy. Odwrócił głow
ħ
i udał,
Ň
e sprawdza co
Ļ
w bocznym lusterku.
- Ten Stucky - ci
Ģ
gn
Ģ
ł Benny - poszlachtował trzy czy cztery kobitki, i nie tylko tu, na Florydzie.
Zasrany z niego skurwysyn. Je
Ň
eli zdaje mu si
ħ
,
Ň
e znalazł Jezusa Chrystusa, zało
Ňħ
si
ħ
,
Ň
e chce ratowa
ę
swój
pieprzony tyłek przed Starym Elektrykiem.
- Ludzie si
ħ
zmieniaj
Ģ
. Nie wierzysz,
Ň
e człowiek mo
Ň
e si
ħ
zmieni
ę
? - Del zerkn
Ģ
ł na Benny'ego, który
miał brwi ozdobione kropelkami potu i patrzył przekrwionymi oczami.
- Jezu, chłoptysiu. Zało
Ňħ
si
ħ
,
Ň
e wci
ĢŇ
wierzysz w
ĺ
wi
ħ
tego Mikołaja. - Benny potrz
Ģ
sn
Ģ
ł głow
Ģ
. -
Tego go
Ļ
cia wysyła si
ħ
do Glades, do wi
ħ
zienia o zaostrzonym rygorze, bo ma tam bezpiecznie doczeka
ę
rozprawy, a potem dosta
ę
swoje wolty, a nie dlatego,
Ň
e znalazł pieprzonego Jezusa Chrystusa.
Benny odwrócił wzrok, patrz
Ģ
c za okno i popijaj
Ģ
c kaw
ħ
. Nie zauwa
Ň
ył,
Ň
e Del skrzywił si
ħ
po raz wtóry.
Nie mógł inaczej. Ta nagła reakcja, nieunikniona jak podrapanie sw
ħ
dz
Ģ
cego miejsca, była efektem dwudziestu
dwu lat sp
ħ
dzonych z ojcem kaznodziej
Ģ
. Czysty, pod
Ļ
wiadomy odruch.
Del wsun
Ģ
ł ksi
ĢŇ
k
ħ
wozu do bocznej kieszeni i wrzucił pierwszy bieg. W bocznym lusterku widział
betonowe wi
ħ
zienie. Sło
ı
ce waliło na plac, gdzie kilkunastu wi
ħŅ
niów spacerowało w kółko, dziel
Ģ
c si
ħ
papierosami i jako
Ļ
znosz
Ģ
c ten skwar. Jak mogło sprawia
ę
im to przyjemno
Ļę
, skoro nie było tam cienia? Del
doł
Ģ
czył t
ħ
uwag
ħ
do swojej listy, na której umieszczał przypadki niewła
Ļ
ciwego traktowania wi
ħŅ
niów. Kiedy
pracował w Minnesocie, był z niego całkiem waleczny aktywista zabiegaj
Ģ
cy o reformy w wi
ħ
ziennictwie.
Ostatnio za bardzo zaj
ħ
ła go przeprowadzka i nowa praca, ale kontynuował t
ħ
list
ħ
z nadziej
Ģ
,
Ň
e wykorzysta j
Ģ
,
kiedy czas na to pozwoli. Krok po kroku dotarł w swoim rozumowaniu do bardzo kontrowersyjnych pomysłów,
na przykład takich jak postulat likwidacji skrzydła X.
Kiedy zbli
Ň
yli si
ħ
do ostatniej bramki, zerkn
Ģ
ł we wsteczne lusterko. O mało nie podskoczył, bo wi
ħ
zie
ı
patrzył prosto na niego. Przez grub
Ģ
szyb
ħ
Del widział tylko
Ļ
widruj
Ģ
ce czarne oczy, które przygl
Ģ
dały mu si
ħ
w
lusterku.
Rozpoznał co
Ļ
w tym wzroku i poczuł ucisk w
Ň

Ģ
dku. Widział takie spojrzenie przed laty. Był wówczas
jeszcze chłopcem i towarzyszył ojcu w wyje
Ņ
dzie. Spotkali si
ħ
wówczas ze skazanym, którego ojciec Dela
poznał podczas jednej z duszpasterskich wizyt w wi
ħ
zieniu. Teraz wi
ħ
zie
ı
wyznał wszystkie przera
Ň
aj
Ģ
ce,
niewyobra
Ň
alne rzeczy, które zrobił swojej rodzinie -
Ň
onie, pi
Ģ
tce dzieci, a nawet psu - zanim ich zamordował.
Dla chłopca było to traumatyczne prze
Ň
ycie, ale jeszcze gorsza była przyjemno
Ļę
, jak
Ģ
wi
ħ
zie
ı
wyra
Ņ
nie
czerpał z relacjonowania ka
Ň
dego szczegółu i sprawdzania, jakie wra
Ň
enie robi to na dziesi
ħ
ciolatku. Teraz Del
ujrzał to samo spojrzenie w oczach m
ħŇ
czyzny, który siedział z tyłu opancerzonej furgonetki. Po raz pierwszy od
dwunastu lat miał wra
Ň
enie,
Ň
e patrzy prosto w oczy samemu złu.
Odwrócił si
ħ
, unikaj
Ģ
c pokusy,
Ň
eby znowu zerkn
Ģę
w lusterko. Wyjechał za ostatni
Ģ
bramk
ħ
na
autostrad
ħ
. Nareszcie mógł si
ħ
zrelaksowa
ę
. Lubił prowadzi
ę
. Miał wtedy czas poduma
ę
o tym i owym. Kiedy
skr
ħ
cił w lewo, zatopiony w my
Ļ
lach Benny nagle si
ħ
zdenerwował.
- Do cholery, I-95 jest w drug
Ģ
stron
ħ
.
- Wybrałem skrót. Droga 45 nie jest tak zapchana, przyjemniej si
ħ
ni
Ģ
jedzie.
- Pieprz
ħ
tak
Ģ
przyjemno
Ļę
.
- Zyskamy pół godziny. Dostarczymy wi
ħŅ
nia i b
ħ
dziemy mieli czas na lunch.
Wiedział,
Ň
e partnerowi spodoba si
ħ
taka propozycja, miał nawet nadziej
ħ
,
Ň
e zrobi na nim wra
Ň
enie. Nie
mylił si
ħ
. Benny przestał si
ħ
rzuca
ę
i nalał sobie kolejn
Ģ
porcj
ħ
kawy. Del wyci
Ģ
gn
Ģ
ł r
ħ
k
ħ
i nacisn
Ģ
ł guzik
klimatyzatora. Tym razem kabin
ħ
zacz
ħ
ło wypełnia
ę
chłodne powietrze. Benny wynagrodził partnera rzadkim
u
Ļ
miechem. Dela ogarn
Ģ
ł miły spokój. Nareszcie zrobił co
Ļ
dobrze.
Po trzydziestu minutach jazdy mieli ju
Ň
za sob
Ģ
korki Miami, kiedy z tyłu wozu rozległo si
ħ
jakie
Ļ
walenie. Najpierw Del pomy
Ļ
lał,
Ň
e zgubili tłumik, ale walenie nie ustawało. Dobywało si
ħ
z wn
ħ
trza furgonetki,
a nie spod spodu.
Benny uderzył pi
ħĻ
ci
Ģ
w metalow
Ģ
przegrod
ħ
, która oddzielała dwie cz
ħĻ
ci samochodu.
- Zamknij si
ħ
, kurwa! -Wykr
ħ
cił si
ħ
,
Ň
eby spojrze
ę
przez małe prostok
Ģ
tne okienko. - Nic nie widz
ħ
,
cholera.
Hałas nieustannie rósł, przesyłał wibracje pod przednie siedzenia. Del miał wra
Ň
enie, jakby kto
Ļ
walił w
metalowe
Ļ
ciany wozu kijem baseballowym. Za ka
Ň
dym uderzeniem Benny zataczał si
ħ
i chwytał za głow
ħ
. Del
spojrzał na niego i zobaczył,
Ň
e polinezyjska tancerka porusza biodrami, gdy Benny trzaska pi
ħĻ
ci
Ģ
w przegrod
ħ
.
- Hej, spokój tam! - krzykn
Ģ
ł Del, dodaj
Ģ
c swój głos do ogłuszaj
Ģ
cego hałasu, od którego dudniło mu w
głowie.
Wi
ħ
zie
ı
najwyra
Ņ
niej nie był dobrze skr
ħ
powany i całym ciałem tłukł w
Ļ
ciany furgonetki. Znaczyło to,
Ň
e je
Ļ
li nawet nie zwariuj
Ģ
do ko
ı
ca podró
Ň
y, facet mo
Ň
e sobie zrobi
ę
krzywd
ħ
. Del nie miał ochoty odpowiada
ę
za uszkodzenie wi
ħŅ
nia podczas transportu. Zwolnił, zjechał na pobocze dwupasmowej autostrady i zatrzymał
si
ħ
.
- Co ty, cholera, robisz? - wkurzył si
ħ
Benny.
- Trzeba go powstrzyma
ę
, bo si
ħ
poharata. Musieli go
Ņ
le skr
ħ
powa
ę
.
- Czemu mieliby go kr
ħ
powa
ę
? Przecie
Ň
znalazł Jezusa Chrystusa.
Del tylko potrz
Ģ
sn
Ģ
ł głow
Ģ
. Wyskakuj
Ģ
c z szoferki, pomy
Ļ
lał,
Ň
e nie ma poj
ħ
cia, co zrobi
ę
z wi
ħŅ
niem,
który uwolnił r
ħ
k
ħ
albo nog
ħ
ze skórzanych pasów.
- Czekaj no, mały! - krzykn
Ģ
ł za nim Benny, gramol
Ģ
c si
ħ
ze swojego miejsca. - Ja si
ħ
zajm
ħ
t
Ģ
kanali
Ģ
.
Obej
Ļ
cie samochodu zaj
ħ
ło Benny'emu chwil
ħ
za długo. Kiedy wreszcie doszedł na miejsce, Del zauwa-
Ň
ył,
Ň
e tak jak przed wyruszeniem w drog
ħ
, chwiał si
ħ
na nogach.
- Jeste
Ļ
jeszcze pijany!
- Jak diabli.
Del zajrzał do szoferki i wyci
Ģ
gn
Ģ
ł termos, nie pozwalaj
Ģ
c Benny'emu go przechwyci
ę
. Odkr
ħ
cił za-
kr
ħ
tk
ħ
. Poci
Ģ
gn
Ģ
ł nosem i stwierdził,
Ň
e kawa jest zakrapiana alkoholem.
- Ty skurwysynu! - krzykn
Ģ
ł Del równie zdumiony swoimi słowami jak Benny. Nie przeprosił, tylko z
całej siły rzucił termosem w pobliski płot.
- Niech ci
ħ
szlag! To mój jedyny termos, mały. - Zdawało si
ħ
,
Ň
e Benny ruszy do zaro
Ļ
ni
ħ
tego rowu,
Ň
eby pozbiera
ę
szcz
Ģ
tki termosu. Odwrócił si
ħ
jednak i podszedł do tylnych drzwi samochodu.
- Załatwmy tego popieprze
ı
ca.
W
Ļ
rodku wci
ĢŇ
kto
Ļ
szale
ı
czo walił w stalow
Ģ
bud
ħ
, a
Ň
wóz bujał si
ħ
na boki.
- My
Ļ
lisz,
Ň
e dasz rad
ħ
? - spytał Del, pozwalaj
Ģ
c sobie na sarkastyczn
Ģ
uwag
ħ
, bo czuł si
ħ
oszukany i
zły.
- Tak, do diabła. Ci
Ģ
gn
Ģ
łe
Ļ
matk
ħ
za cycki, kiedy ja ju
Ň
zamykałem g
ħ
by takim pojeba
ı
com. - Benny
si
ħ
gn
Ģ
ł r
ħ
k
Ģ
po rewolwer, chwil
ħ
walczył z zapi
ħ
ciem kabury, zanim udało mu si
ħ
wydosta
ę
bro
ı
.
Del był ciekaw, ile alkoholu wlał w siebie Benny Zeeks. Czy dobrze wyceluje? Czy rewolwer jest w-
ogóle nabity? To Brice i Webber transportowali ci
ħŇ
kich przest
ħ
pców do Glades i Charlotte, a Benny i Del
je
Ņ
dzili sobie spokojnie do s
Ģ
du okr
ħ
gowego w Miami.
Hałas ustał, kiedy tylko Del zacz
Ģ
ł otwiera
ę
ci
ħŇ
kie tvlne drzwi. Spojrzał na Benny'ego, który stał z wy-
ci
Ģ
gni
ħ
t
Ģ
broni
Ģ
. Natychmiast zauwa
Ň
ył lekkie dr
Ň
enie dłoni partnera. Poczuł mdło
Ļ
ci. Plecy miał mokre, z czoła
mu kapało. Mokre plamy pod pachami rujnowały jego
Ļ
wie
Ň
utki mundur. Serce mu waliło, zastanawiał si
ħ
nawet, czy Benny słyszy je w tej ciszy.
Wzi
Ģ
ł gł
ħ
boki oddech i mocniej chwycił klamk
ħ
. Potem szarpn
Ģ
ł drzwi i odskoczył na bok,
Ň
eby Benny
miał pełne wejrzenie na ciemne wn
ħ
trze wozu. Benny stał w rozkroku, z wyci
Ģ
gni
ħ
tymi przed siebie r
ħ
kami, z
dło
ı
mi zaci
Ļ
ni
ħ
tymi na wycelowanej broni. Przechylił głow
ħ
.
Nic si
ħ
nie działo. Drzwi kołysały si
ħ
w przód i w tył, uderzaj
Ģ
c w karoseri
ħ
. Ten d
Ņ
wi
ħ
k spot
ħ
gowany
został cisz
Ģ
, w której pogr
ĢŇ
one było otoczenie i pusta droga. Del i Benny popatrzyli w ciemno
Ļę
, mru
ŇĢ
c oczy,
Ň
eby zobaczy
ę
ławk
ħ
w rogu, na której powinien siedzie
ę
wi
ħ
zie
ı
przymocowany grubymi pasami, które wy-
chodziły z podłogi i
Ļ
cian.
- Co si
ħ
dzieje?! - krzykn
Ģ
ł Del, dostrzegłszy poci
ħ
te skórzane pasy, zwisaj
Ģ
ce ze
Ļ
ciany wozu.
- Sucza jego ma
ę
... - wymamrotał Benny, zbli
Ň
aj
Ģ
c si
ħ
do otwartej furgonetki.
Wysoka ciemna posta
ę
znienacka skoczyła na Benny'ego i przewróciła go na ziemi
ħ
. Albert Stucky jak
w
Ļ
ciekły pies wbił mu z
ħ
by w ucho. Krzyk Benny'ego sparali
Ň
ował Dela. Stał jak słup. Nie mógł oddycha
ę
. Nie
mógł my
Ļ
le
ę
. Zanim zd
ĢŇ
ył wyci
Ģ
gn
Ģę
bro
ı
, wi
ħ
zie
ı
był znów na nogach. Ruszył na Dela. uderzaj
Ģ
c w niego
całym ciałem, i wsadził co
Ļ
ostrego, gładkiego i twardego prosto w jego
Ň

Ģ
dek.
Del poczuł potworny ból. Jego r
ħ
ce stały si
ħ
bezu
Ň
yteczne, rewolwer wy
Ļ
lizn
Ģ
ł si
ħ
z palców. Dci ujrzał
oczy Alberta Stucky'ego i zobaczył w nich zło, zimne i ciemne, sam
Ģ
esencj
ħ
zła. Twarz młodego stra
Ň
nika
owion
Ģ
ł gor
Ģ
cy oddech diabła. Del zerkn
Ģ
ł w dół. Wielka dło
ı
wci
ĢŇ
zaciskała si
ħ
na no
Ň
u. Podniósł wzrok i
zobaczył u
Ļ
miech Stucky'ego w chwili, gdy wi
ħ
zie
ı
wbijał mu nó
Ň
jeszcze gł
ħ
biej.
Del upadł na kolana. Widział jak przez mgł
ħ
. Diabeł Stucky zamajaczył mu w kilku rozmazanych
postaciach. Dojrzał jeszcze samochód i rozci
Ģ
gni
ħ
tego na ziemi Benny'ego. Zamglony
Ļ
wiat zawirował. Potem
Del uderzył ci
ħŇ
ko o chodnik, a rozgrzany sło
ı
cem beton przykleił si
ħ
do mokrych pleców. Nie był jednak tak
gor
Ģ
cy jak wn
ħ
trzno
Ļ
ci konaj
Ģ
cego funkcjonariusza. W jego
Ň

Ģ
dku grasował dziki ogie
ı
, który rozprzestrzeniał
si
ħ
na kolejne organy. Teraz, le
ŇĢ
c na plecach, Del widział tylko chmury, pi
ħ
kne białe chmury na intensywnym

ħ
kicie. Poranne sło
ı
ce o
Ļ
lepiło go. Ale wszystko było takie pi
ħ
kne. Dlaczego wcze
Ļ
niej nie zauwa
Ň
ył,
Ň
e niebo
jest takie pi
ħ
kne?
Za nim, w ciszy, rozległ si
ħ
pojedynczy strzał. Del u
Ļ
miechn
Ģ
ł si
ħ
słabo. Nareszcie. Nie widział go, ale
dobry stary Benny,
Ň
ywa legenda, dał sobie jednak rad
ħ
. Alkohol tylko troch
ħ
go spowolnił.
Podci
Ģ
gn
Ģ
ł si
ħ
odrobin
ħ
,
Ň
eby spojrze
ę
na swój rozorany brzuch. Z przera
Ň
eniem zobaczył wyci
ħ
ty na
nim krzy
Ň
- symbol Chrystusa. Nó
Ň
, który sprawił,
Ň
e wn
ħ
trzno
Ļ
ci wylewały si
ħ
na beton, okazał si
ħ
maho-
niowym krucyfiksem. Raptem Del przestał odczuwa
ę
ból. To dobry znak, pomy
Ļ
lał. Mo
Ň
e nic mu nie b
ħ
dzie:
Mo
Ň
e wvkaraska si
ħ
z tego?
- Hej, Benny! – zawołał, kład
Ģ
c głow
ħ
na chodniku. Nie mógł dojrze
ę
swojego partnera, który znaj-
dował si
ħ
za nim. - Mój tata zrobi z tego kazanie, jak mu opowiem,
Ň
e zostałem zraniony krucyfiksem.
Długi czarny cie
ı
zasłonił niebo.
Del ponownie miał przed sob
Ģ
puste, ciemne oczy. Albert Stucky wyrósł nad nim z chmur, wysoki i
prosty, dobrze zbudowany m
ħŇ
czyzna o ostrych rysach. Przypominał Delowi s
ħ
pa z czarnymi skrzydłami
przyci
Ļ
ni
ħ
tymi do boków, gdy przekrzywił głow
ħ
, patrz
Ģ
c i czekaj
Ģ
c, a
Ň
jego ofiara podda si
ħ
przeznaczeniu.
Stucky u
Ļ
miechn
Ģ
ł si
ħ
, jakby ucieszyło go to, co zobaczył. Uniósł dło
ı
z broni
Ģ
Benny'ego i wycelował w głow
ħ
Dela.
- Nic nie powiesz tatusiowi - stwierdził Albert Stucky gł
ħ
bokim, spokojnym głosem. - Powiesz to
Ļ
wi
ħ
temu Piotrowi.
Metal przebił si
ħ
przez czaszk
ħ
Dela. Wybuch cudownych
Ļ
wiateł pl
Ģ
sał barwnymi promieniami:
niebieskimi,
Ň
ółtymi, białymi, a
Ň
wreszcie, w samym finale, czarnymi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klobuckfatima.xlx.pl