Katolickość jako zadanie, Teologia

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Katolicko
ść
jako zadanie
1. Jeśli cokolwiek w naszym spojrzeniu na Kościół nie wynika z naszej wiary w Chrystusa i do Chrystusa nie prowadzi —
jest fałszem. Zastanówmy się, zatem, w jaki sposób katolickość Kościoła oraz katolickość naszej postawy duchowej mają
swoje źródło i cel w Chrystusie.
OtóŜ tylko niewierzący moŜe patrzeć na Chrystusa jako na załoŜyciela jednej z wielkich religii ludzkości. ZałoŜyciele
wielkich religii byli nie tylko ludźmi wielkiego formatu duchowego, byli duchowymi olbrzymami. Ale byli tylko ludźmi —
toteŜ pomarli i na tej ziemi trwają jedynie w pamięci swoich duchowych dziedziców. Chrystus zaś jest Synem BoŜym, który
„podtrzymuje wszystko słowem swej potęgi, a dokonawszy oczyszczenia z grzechów, zasiadł po prawicy Majestatu na
wysokościach" (Hbr 1,3).
Chrystus jest Panem nieba i ziemi, i w tej perspektywie trzeba widzieć tajemnicę Jego wcielenia, ukrzyŜowania i
zmartwychwstania. JuŜ prolog Ewangelii Jana przedstawia tajemnicę Wcielenia jako przyjście Władcy do swojej własności.
Choć jest On Bogiem i „wszystko przez Niego się stało", przyszedł do nas pełen pokory, tak, Ŝe kto chciał, mógł się od tego
Władcy odwrócić. Ale zarazem Władca ten przyszedł z darem, wobec którego najwspanialsze dary królewskie są marnością i
pozorem: On „daje nam moc, abyśmy się stali dziećmi BoŜymi" (J 1, 12). Pokora i przekraczająca wszelką miarę hojność
stanowią dwie nieodłączne cechy władzy Chrystusa nad nami w naszym zbyciu obecnym.
Przypatrzmy się ewangelicznej scenie posłania uczniów na cały świat, aby głosili Dobrą Nowinę wszystkim narodom. Prawie
nigdy nie zauwaŜamy, Ŝe Chrystus Pan dokonał wówczas suwerennego aktu swojej władzy nad światem. Tymczasem tekst
jego wypowiedzi wskazuje na to jednoznacznie: „Dana Mi jest wszelka władza na niebie i na ziemi. Idźcie, więc i nauczajcie
wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem"
(Mt 28, 18-20). I jakby tego było jeszcze mało, Chrystus Pan dodaje obietnicę, której nie mógłby prawdziwie udzielić Ŝaden
człowiek: „A oto Ja jestem z wami po wszystkie dni, aŜ do skończenia świata".
Zatem głoszenie Ewangelii jest kontynuacją tajemnicy Wcielenia, kontynuacją przychodzenia Władcy do swojej własności.
Synowi BoŜemu nie jest potrzebne uznanie przez nas Jego władzy. To tylko władza ludzka traci swój autorytet, kiedy
podwładni cofają jej swoje poparcie, a kiedy juŜ nawet siłą nie potrafi wymusić posłuchu, przestaje być władzą w ogóle. Ten,
który „podtrzymuje wszystko słowem swej potęgi", jest Władcą w najpełniejszym słowa znaczeniu, niezaleŜnie od tego, czy
my łaskawie to uznamy. Uznanie Go za władcę potrzebne jest nie Jemu, ale nam — bo jakŜeŜ inaczej odnajdziemy w Nim
Zbawiciela mającego moc doprowadzić nas do Ŝycia wiecznego? Owszem, On chce tego, Ŝebyśmy w Niego uwierzyli, ale to,
dlatego, Ŝe nas kocha i myśli o naszym dobru. Nasza wiara w Niego z pewnością w niczym Go nie wzbogaca, bo jest On
przecieŜ Bogiem prawdziwym.
OtóŜ rozpoznanie w Nim kochającego Władcy i Zbawiciela potrzebne jest wszystkim ludziom, nie tylko tym, którzy juŜ w
Niego uwierzyli. I tylko, dlatego, Ŝe kocha On kaŜdego bez wyjątku człowieka, jest Jego wolą, aby Ewangelia była głoszona
aŜ na krańce ziemi. „Zechciał, bowiem Bóg, aby w Nim zamieszkała cała Pełnia i aby przez Niego znów pojednać wszystko z
sobą — i to, co na ziemi, i to, co w niebiosach, wprowadziwszy pokój przez krew Jego krzyŜa" (Kol 1,19).
I to jest pierwszy aspekt katolickości Kościoła: Kościół otrzymał od Chrystusa nieodwołalny nakaz niesienia Ewangelii do
wszystkich, którzy jej jeszcze nie usłyszeli. Nie zwalnia nas od tego obowiązku wymówka, Ŝe przecieŜ Chrystus ma moc
ogarniać swoją niewidzialną łaską wszystkich ludzi, równieŜ takich, którzy nic o Nim nie wiedzą albo z Nim walczą. Nakaz
głoszenia jest, bowiem wyraźny. Szczególnie często przypominał o tym papieŜ Paweł VI, tutaj zacytujmy jego przemówienie
z 14 maja 1965:
„Stara zasada, wyraŜona w dramatycznej formule, jest nadal aktualna: tylko w Kościele jest zbawienie. Odkrycie wielu
godnych uwagi wartości duchowych i ludzkich w religiach niechrześcijańskich, dostrzeŜenie w tych wartościach jakiejś
przedziwnej predyspozycji do pełnego światła prawdy objawionej, nie upowaŜnia Kościoła do spoczynku, lecz przeciwnie —
zachęca i dodaje bodźca do działalności apostolskiej. To, Ŝe Pan Bóg ma inne sposoby zbawienia dusz, znajdujących się poza
zasięgiem świetlanego promienia prawdy objawionej, wcale nie znaczy, Ŝe synowi światłości wolno pozostawić samemu
Bogu rozwój Jego tajemniczej ekonomii zbawienia, omijać trud związany z oddawaniem świadectwa i szerzeniem
prawdziwego światła, unikać męczeństwa i ofiar na rzecz tych braci, którzy bez swej winy «siedzą w cieniu śmierci»".
2. śeby jednak wypełnić nakaz Chrystusa, trzeba nie tylko głosić Ewangelię, ale trzeba to czynić w Jego Duchu. Ewangelia
jest darem BoŜym na Ŝycie wieczne, toteŜ nie wolno jej propagować w taki sposób, w jaki propaguje się róŜne filozofie czy
tradycje duchowe. „Wszyscy synowie Kościoła — poucza ostatni sobór w Dekrecie o misjach — winni mieć Ŝywą
świadomość odpowiedzialności swojej za świat, powinni pielęgnować w sobie ducha prawdziwie katolickiego i poświęcić
swe siły dziełu ewangelizacji. JednakŜe niech wszyscy wiedzą, Ŝe pierwszą najwaŜniejszą ich powinnością w szerzeniu wiary
jest głębokie Ŝycie chrześcijańskie" (DM 36).
Dokładnie to samo, tylko jakby w odwrotnym kierunku, mówił Jan Paweł II w swoim przemówieniu z 5 listopada 1979:
„Wezwanie do nawrócenia czyli do pokuty jest nie tylko pierwszym słowem Ewangelii, ale takŜe jej słowem stałym i
nieodstępnym. Z tego wynika cała Ŝywotność Kościoła. Kościół tym pełniej znajduje się in statu missionis — to znaczy tym
pełniej realizuje swoje posłannictwo — im bardziej sam się nawraca do Boga. Przez takie bowiem samonawrócenie
potęŜnieje jako ośrodek nawracania ludzi i świata ku samemu Stwórcy i Odkupicielowi".
Głębokie Ŝycie chrześcijańskie powstrzyma nas przed prozelityzmem, który na tym polega, Ŝe innych chcę nawrócić do
swojej prawdy nie dlatego, Ŝe chcę się nią dzielić, lecz Ŝeby zagłuszyć własną niepewność, albo Ŝeby umocnić własną grupę
religijną (nawet jeśli sam Kościół), uzyskać jakąś ludzką pochwałę, itp. Ewangelię powinno się głosić w miłości, z głębokiej
potrzeby, Ŝeby pomóc drugiemu spotkać się z Chrystusem, bo nie ma większego dobra, jakim człowiek moŜe obdarzyć
człowieka.
To determinuje metody. W ludzkiej propagandzie wiele moŜna osiągnąć sprytem, umiejętnym kłamstwem, pochlebstwem,
wygrywaniem resentymentów. Sięganie po takie metody, aŜeby przyciągnąć do wiary chrześcijańskiej, jest straszliwą obrazą
Chrystusa. „Postawa misyjna i misjonarska — mówi Jan Paweł II w encyklice Redemptor hominis, 12 —- zaczyna się zawsze
w poczuciu głębokiego szacunku dla tego, «co w człowieku się kryje», dla tego, co juŜ on sam w głębi swojego ducha
wypracował w zakresie spraw najgłębszych i najwaŜniejszych — szacunku dla tego, co juŜ w nim zdziałał ten Duch, który
«tchnie tam, gdzie chce». sowi, na które przedtem byliśmy głusi i ślepi. A przecieŜ wezwania takie często przychodzą do nas
nawet we własnych naszych mieszkaniach. Powołanie misyjne jest z pewnością wielkim darem BoŜym, ale Ŝeby głosić
Ewangelię niewierzącym, wcale nie trzeba wyjeŜdŜać na misje. Niekiedy nie trzeba nawet wychodzić z własnego mieszkania.
Zwróciliśmy uwagę na to, Ŝe głębokie Ŝycie chrześcijańskie owocuje postawą apostolską. Ale z drugiej strony, rzetelna
postawa apostolska wzmacnia autentyczność naszego Ŝycia, wewnętrznego. Jan Paweł II, w cytowanym juŜ przemówieniu,
mówił na ten temat tak: „Nie zapominajmy o tej podstawowej zasadzie ekonomii zbawienia, która głosi, Ŝe człowiek, który
świadczy drugim, sam się zbawia. Być moŜe więc, Ŝe lekarstwo na rozliczne trudności wewnętrzne, których doznają niektóre
Kościoły lokalne, niektóre społeczeństwa chrześcijańskie, znajduje się właśnie w tej solidarności. Trudności te zostaną
skutecznie przezwycięŜone wówczas, gdy (poniekąd odwracając wzrok od samych siebie), zaczną słuŜyć drugim «w praw-
dzie i miłości». Zasada ta tłumaczy teŜ najprościej misyjność Kościoła — a przez to samo stwarza Ŝywy postulat, niejako
imperatyw misyjny dla naszego pokolenia".
Wzajemne wzmacnianie się dobra jest jednym ze znaków Królestwa BoŜego. Jest to cudowny odpowiednik błędnego, koła,
jakie potrafią uruchomić siły zła.
3. Wniknijmy jeszcze w tę prawdę, której świadomość bardzo się rozszerzyła w Kościele naszego pokolenia:, Ŝe wiarą naleŜy
się dzielić w postawie głębokiego szacunku dla wszystkich autentycznych wartości, jakie juŜ istnieją w ludziach, którym
pragnęlibyśmy pomóc w przybliŜeniu się do Chrystusa. Postawa szacunku wyklucza protekcjonalizm. Bo moŜna w taki
sposób okazywać uznanie dla autentycznych wartości niechrześcijańskich, jak to czyni dyplomowany artysta, kiedy łaskawy
jest zauwaŜyć twórczość ludowego świątkarza. Prawdziwy szacunek dla cudzych wartości zakłada między innymi gotowość
uznania, Ŝe równieŜ ja mógłbym się od ciebie sporo nauczyć, Ŝe kontakt z twoimi wartościami moŜe mnie istotnie wzbo-
gacać.
To tylko nasza pycha podsuwa nam wyobraŜenia, Ŝe wobec niektórych ludzi jesteśmy wyłącznie dawcami. Świat jest
naprawdę BoŜy, toteŜ nawet niemowlę, nawet człowiek umierający czy umysłowo upośledzony obdarzają nas wielorako,
kiedy udzielamy im prawdziwej miłości. śeby prawdziwie obdarzać, nie trzeba nawet być tego świadomym. I na tym między
innymi polega królewska wspaniałość prawa miłości, Ŝe dobro jednego staje się — poprzez wzajemne obdarzanie się —
dobrem wielu.
OtóŜ postawą absurdalną byłoby głosić niewierzącym Chrystusowe prawo miłości bez gotowości otwarcia się na dary,
którymi równieŜ oni mogliby nas obdarzyć. Rzecz jasna, musimy się przy tym oburącz trzymać wiary Kościoła. W
przeciwnym, bowiem razie mówienie o wzajemnym obdarzaniu się stanie się tylko obłudną przykrywką, pod którą będziemy
usiłowali przemycić religijny synkretyzm i odstępstwo od Chrystusa.
Otwartość na cudze wartości najskuteczniej chroni przed pokusą kształtowania na naszą modłę ludzi i wspólnot, którym
pomogliśmy zostać chrześcijanami. Duch Chrystusa, „który nie łamie trzciny nadłamanej ani nie gasi ledwo tlejącego knotka"
(Iz 42,3), troszczy się o ocalenie nawet niewielkich wartości, a juŜ gruntownie obca mu jest chęć niszczenia wartości
wielkich, które rosły i utrwalały się niekiedy przez całe pokolenia. Szczególnie wyraźnie uświadomił to nam ostatni sobór.
„Królestwo BoŜe nie jest z tego świata — czytamy w Konstytucji dogmatycznej o Kościele. — ToteŜ Kościół, czyli Lud
BoŜy, wprowadzając to Królestwo, nie przynosi Ŝadnego uszczerbku dobru doczesnemu jakiegokolwiek narodu, lecz
przeciwnie, wspiera i przyswaja sobie uzdolnienia i zasoby oraz obyczaje narodów, o ile są dobre, a przyjmując oczyszcza je,
umacnia i podnosi" (KK 13).
„Błędem jest mniemanie, Ŝe chrześcijaństwo jest czymś zachodnim — pisze głośny konwertyta chiński, John Wu. — Zachód
jest, być moŜe, chrześcijański (Ŝyczyłbym so
bie, Ŝeby był nim bardziej), ale chrześcijaństwo jest nie-zachodnie. Jest ono poza
Wschodem i Zachodem, poza starym i nowym. Jest starsze niŜ stare i nowsze niŜ nowe. Jest dla mnie bardziej ojczyzną niŜ
konfucjanizm, taoizm i buddyzm, pośród których się urodziłem. Jestem im wdzięczny, poniewaŜ posłuŜyły mi jako wychowawcy pro-
wadzący mnie do Chrystusa. Jednością mego Ŝycia stał się Chrystus".
Na temat moŜliwości wkorzeniania wiary w Chrystusa w róŜnorodne ludzkie biografie, a takŜe w róŜne kultury i tradycje duchowe,
sporo się dzisiaj mówi, — więc poprzestańmy na samym tylko zasygnalizowaniu tego zagadnienia.
4. Sporo się równieŜ mówi o kształtowaniu atmosfery prawdziwie katolickiej wewnątrz Kościoła. „Katolicki" znaczy
„powszechny". Kościół dumny jest z tego, Ŝe w jego wnętrzu róŜne narody mogą rozwijać w duchu Chrystusa swoje
niepowtarzalne osobowości, Ŝe zmieszczą się w nim róŜne obrządki i rozmaite szkoły duchowe i teologiczne. Duchowi
katolickiemu jest gruntownie obca taka jedność, która jest wyłącznie jednością, która nie jest zarazem wielością. Tak jak
obca jest wielość niezharmonizowana, przeciwstawna jedności. Ideałem katolicyzmu — do którego, oczywiście, wciąŜ
jeszcze musimy dąŜyć — jest harmonia jedności i rozmaitości, budowanie Kościoła z uszanowaniem kaŜdej, nawet
najmniejszej i najmniej waŜnej jego cząstki.
Katolickości przeciwstawia się z jednej strony duchowy imperializm, który marzy o jedności monolitycznej i boi się
wszystkiego, co indywidualne. Z drugiej strony, wrogiem katolickości jest duch sekciarstwa, który polega na zafascynowaniu
się jakimś jednym czy drugim aspektem prawdy i w swoim zaślepieniu na wszystkie aspekty pozostałe posuwa się niekiedy
aŜ do zwalczania całej prawdy w imię jakichś jej cząstek. PrzynaleŜność do Kościoła katolickiego nie chroni nas, niestety, od
podlegania pokusom przeciwko katolickiemu otwarciu się na całe bogactwo prawdy. Niekiedy, przeciwstawiając się
pokusom jednego rodzaju, nie spostrzegamy juŜ nawet, Ŝe ulegamy pokusom przychodzącym ze strony przeciwnej. Wiele by
moŜna o tym mówić, jak to walcząc o pluralizm w Kościele, moŜna stać się niszczycielem jedności wiary, a w trosce o
jedność wiary moŜna wyjaławiać Kościół z jego duchowego bogactwa.
Dziękujmy jednak Bogu, Ŝe Kościołowi katolickiemu nie jakiemuś idealnemu Kościołowi, ale temu konkretnemu,
składającemu się z grzeszników — udało się osiągnąć bardzo wiele tego umiaru i tej otwartości, które są najbardziej
nieomylnymi sprawdzianami ducha prawdziwie katolickiego..„Katolicyzm w istocie umiał zawsze pisze Zygmunt Krasiński
(list do Koźmiana z 3 stycznia 1851) — przedziwną miarę zachowywać śród sprzeczności ostatecznych, rozdzierających
łono rodzaju ludzkiego. Tę miarę wykazywać obrońcom katolicyzmu w tym wieku konieczną jest potrzebą, ale na to trzeba
im zstąpić w same głębie, w same wnętrzności, Ŝe tak powiem, doktryny katolickiej, mało zwykle za naszych czasów znanej
najgorliwszym nawet jej zwolennikom".
Niezwykły przykład zstąpienia „w same głębie, w same wnętrzności doktryny katolickiej" dał ostatni sobór. RównieŜ na
temat samej katolickości powiedział sobór rzeczy ogromnie waŜne, Ryzykując uproszczenie, ograniczę się do przedstawienia
tego, co powiedziano na ten temat w Dekrecie o ekumenizmie, nr 4. Streścimy tę wypowiedź w trzech punktach.
Po pierwsze — twierdzi sobór — katolickość naszego Kościoła moŜe z naszej winy ulec zaciemnieniu i w gruncie rzeczy to
ocl nas zaleŜy, do jakiego stopnia udzielona Kościołowi pełnia darów rzeczywiście go oŜywia:, „Mimo Ŝe Kościół katolicki
ubogacony został wszelką prawdą objawioną przez Boga i wszelkimi środkami łaski, to jednak jego członkowie nic Ŝyją
pełnią gorliwości w oparciu o nie, jakby to naleŜało, tak Ŝe oblicze Kościoła za mało świeci braciom od nas odłączonym i
całemu światu,
a
wzrost
Królestwa
BoŜego
ulega
opóźnieniu
O drugim aspekcie juŜ mówiliśmy, ale warto wiedzieć, Ŝe to sam sobór powiada, iŜ jednoczesna troska o jedność i o całe
bogactwo wiary jest szczególnie skutecznym sposobem odsłaniania katolickości Kościoła: „Strzegąc jedności w rzeczach
koniecznych, niech wszyscy zachowają w Kościele naleŜną wolność, stosownie do zleconych sobie zadań, zarówno w
róŜnych formach Ŝycia duchowego i karności, jak teŜ w rozmaitości obrzędów liturgicznych, owszem, nawet w
teologicznym opracowaniu objawionej prawdy; we wszystkim zaś niech pielęgnują miłość. Działając w ten sposób, sami
będą z kaŜdym dniem coraz pełniej objawiać w całym tego słowa znaczeniu katolickość, a zarazem i apostolskość
Kościoła".
Po trzecie — powiada sobór — oderwanie wielu chrześcijan od wspólnoty katolickiej nie tylko im samym utrudnia
otwarcie się na prawdę objawioną w całej jej integralności, „ale nawet samemu Kościołowi utrudnia to w konkretnym
Ŝyciu uwypuklenie pełni katolickości pod kaŜdym względem". Na przykład zabsolutyzowanie przez jakąś wspólnotę
niekatolicką tego lub innego aspektu prawdy objawionej moŜe przyczynić się do tego, Ŝe w Kościele katolickim aspekt ten
zacznie być niedoceniany, albo Ŝe nadmiernie podkreślane będą aspekty komplementarne. Tymczasem wielkością wiary
katolickiej jest jej integralność, jej troska o najmniejszą nawet cząstkę prawdy objawionej, a zarazem jej umiejętność
ogarniania prawdy objawionej w jej całości.
Kiedyś święty Augustyn wspaniale zwracał uwagę na to, Ŝe ogarnąć całość to coś jeszcze więcej nawet niŜ do strzegąc
wszystkie poszczególne jej elementy. Pokazał to na przykładzie dzieła stworzenia, a wyraził to w formie jakby modlitwy:
„KaŜdemu po kolei z Twoich dzieł naj pierw nakazałeś, Ŝeby się stało, a gdy się juŜ stało, ogarnąłeś je spojrzeniem i
ujrzałeś, Ŝe jest dobre. Policzyłem Pismo Święte mówi nam siedem razy, Ŝe zobaczyłeś i to, co uczyniłeś, jest dobre. A za
ósmym razem powiądł Pismo Święte, Ŝe ogarnąłeś spojrzeniem wszystko, <<> uczyniłeś, i widziałeś, Ŝe jest to nie tylko
dobre, lecz bardzo dobre. Bo ogarnąłeś spojrzeniem wszystko razem. KaŜde poszczególne dzieło było tylko dobre;
wszystkie razem były nie tylko dobre, lecz bardzo dobre" (Wyznania 13,28).
OtóŜ ambicją Kościoła katolickiego jest nie tylko zachować kaŜdą cząsteczkę prawdy BoŜej. Ufamy, Ŝe dzięki Duchowi
Świętemu Kościół katolicki posiada zdolność radowania się wspaniałością całej prawdy objawionej.
Jeśli dobrze wczytać się w przedstawioną tu naukę soboru, recepta na zwiększanie katolickości Kościoła okazuje się
niezwykle prosta. AŜ tak prosta, Ŝe nasza małoduszność z łatwością potrafi przemienić ją w pusto brzmiący slogan.
Mianowicie katolickość naszego Kościoła będzie się ujawniała tym więcej, im więcej będzie w nas miłości — miłości do
siebie wzajemnie i do róŜnych wspólnot, z których Kościół katolicki się składa, miłości do naszych braci w Chrystusie, z
którymi nie jesteśmy jeszcze złączeni pełną jednością wiary, oraz miłości do wszystkich naszych braci, którzy Chrystusa
jeszcze nie znają, miłości połączonej z szacunkiem dla duchowych tradycji, z których oni wyrośli i w których są
zakorzenieni.
4
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klobuckfatima.xlx.pl