Odnośniki
- Index
- Kaktusy z zielonej ulicy - Wiktor Zawada (14997), KSIĄŻKI(,,audio,mobi,rtf,djvu), WIKTOR ZAWADA-KAKTUSY Z ZIELONEJ ULICY
- Kava Alex - Zabójczy wirus, Książki, Alex Kava
- Kava Alex - 02 - W ułamku sekundy, Książki, Alex Kava
- Kava Alex - 01 - Dotyk zła, Książki, Alex Kava
- Kapp Colin - Formy Chaosu 01 - Formy Chaosu, Książki Fantasy i SF
- King To, ►Dla moli książkowych, king
- Keyes Gregory - Gwiezdne Wojny 103 - NOWA ERA JEDI - Ostrze Zwycięstwa - Podbój, Książki, Star Wars, New Jedi Order
- King Jaunting, ►Dla moli książkowych, king
- King Małpa, ►Dla moli książkowych, king
- Kisielewski Stefan - Abecad脜鈥��o Kisiela, Książki
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kasiulenka.htw.pl
Kistler Julie Polowanie na prawdziwego mezczyzne, Książki - Literatura piękna, Bonia, Harlequiny nowe różne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]Julie Kistler
Polowanie na
prawdziwego
mężczyznę
Tłumaczyła
Weronika Żółtowska
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Rada numer 1: Chwytaj szansę jedyną, dziewczyno!
Jeśli chcesz, by mężczyźni zwracali na ciebie uwagę
nawet wówczas, gdy o to nie zabiegasz, musisz przede
wszystkim zmienić sposób myślenia. Odrzuć staromodne
zasady. Powiedz sobie, że nie chcesz być dłużej grzeczną
dziewczynką. Ciesz się każdym dniem i chwytaj wszelkie
okazje. Pamiętaj: życie jest niczym cytryna; musiszją wy
cisnąć, by zrobić sobie lemoniadę i zaspokoić pragnienień
Ciesz się każdym dniem i chwytaj okazję, powtarzała
sobie Mabel Ivey.
Uniosła dumnie głowę, wyprostowała się, a jej twarz
ozdobił promienny uśmiech. Przystanęła u wejścia do sie
dziby miesięcznika i niepewnie pchnęła drzwi lśniące
chromem i szybami z hartowanego szkła. Nie zamierzała
długo tam stać. Chciała tylko odetchnąć głęboko, nim
wejdzie do środka, ale nie zdążyła zaczerpnąć powietrza,
gdyż ktoś wpadł na nią od tyłu. Niezdara był rosły i silny,
więc po prostu ją staranował.
Poczucie równowagi nie było nigdy mocną stroną Ma
bel. By uniknąć upadku, oparła dłonie o drzwi, które
otworzyły się natychmiast. Palce ześlizgnęły się po chro
mowanej futrynie. Z wielkim impetem i głośnym okrz-
8
POLOWANIE NA PRAWDZIWEGO MĘŻCZYZNĘ
kiem wpadła do recepcji. Teczka wyśliznęła jej się z rąk
i poszybowała na środek pomieszczenia. Gdy Mabel wy
lądowała na dywanie, okulary w drucianej oprawie zsunę
ły się z nosa i zawisły smętnie na uchu.
A przecież miała zrobić dobre wrażenie! Podniosła się
niezdarnie, szybko poprawiła workowate spodnie, wrzu
ciła do otwartej teczki ołówki i szczotkę do włosów. Od
wróciła głowę, spojrzała przez ramię na przystojnego ofer
mę i rzuciła wrogo:
- Jak można tak wpadać na ludzi? Trzeba bardziej
uważać! - Miała nadzieję, że stojący za nią mężczyzna
weźmie to sobie do serca. Po chwili namysłu dodała pół
głosem: - Mam chyba złą passę. Najpierw zepsuła się
suszarka, potem oczko poszło w rajstopach, a tusz dostał
mi się do oka. Powinnam była się domyślić, że na koniec
staranuje mnie jakiś niezdara
- Przepraszam - wymamrotał pojednawczym tonem
nieznajomy, wyciągając do niej rękę. - Ludzie rzadko
przystają w drzwiach, by zastanowić się nad kolejnym
posunięciem. Jestem umówiony, więc się spieszyłem, bo
chcę być punktualny. Przepraszam raz jeszcze, ale stanęła
mi pani na drodze. Nie zdążyłem zatrzymać się ani usko
czyć.
Uniosła rękę, by przyjąć jego pomoc, spojrzała w górę
i natychmiast cofnęła ramię, jakby się sparzyła. Rany bo
skie, ależ on cudny! Nie do wiary!
Była tak oszołomiona, że nie potrafiła określić, na czym
polega zniewalający urok nieznajomego. Mniejsza z tym,
czemu tak na nią działał. Łaskawa natura hojnie go obda
rowała: był wysoki, miał szerokie bary i wspaniałą sylwet-
POLOWANIE NA PRAWDZIWEGO MĘŻCZYZNĘ
9
kę. Nosił sportową koszulkę z miękkiej czarnej bawełny
i czarne dżinsy. Na ramię zarzucił dużą torbę. Był brune
tem o niebieskich oczach ocienionych ciemnymi rzęsami.
Tęczówki miały niezwykłą barwę letniego nieba w jasną
noc. Mabel czuła na sobie uporczywe spojrzenie. Przez
głowę przemykały jej rozmaite określenia: cudowny, wy
jątkowy, zniewalający.
- Bardzo potłuczona? - spytał pobłażliwie mężczyzna.
No tak, dla niego to błahostka! Czuła się jak wrak
„ Titanica", a on ją pyta o siniaki! Na domiar złego wyglą
da niczym model z okładki miesięcznika „Prawdziwy
Mężczyzna".
Wstała niepewnie, chwiejąc się lekko na nogach, i za
czerpnęła powietrza, jakby dopiero teraz przypomniała
sobie o potrzebie oddychania. Jeśli dostanie wymarzoną
posadę, w czasopiśmie, na co dzień będzie spotykała naj
przystojniejszych facetów z tego zakątka wszechświata.
Powinna jak najszybciej uodpornić się na ich porażający
wdzięk. Stojący obok niezdara bił na głowę wszystkich
przystojniaków, którzy kiedykolwiek pozowali dla „Pra
wdziwego Mężczyzny". Najwięcej wielbicielek miały
grupy modeli występujących podczas sesji zdjęciowych
pod wspólnym pseudonimem: Całuśni Chłopcy z Austra
lii, Urwisy z Barbados, Królowie Hollywood, Pieszczochy
z Chicago. O tych ostatnich Mabel napisała dla miesięcz
nika „Prawdziwy Mężczyzna" krótki artykuł - oczywiście
jako wolny strzelec. Niewiele za niego dostała. Honoraria
współpracowników były niskie. Potrzebowała stałej posa
dy i miała nadzieję, że dzisiejsza rozmowa z szefową po
czytnego magazynu skończy się podpisaniem umowy.
10
POLOWANIE NA PRAWDZIWEGO MĘŻCZYZNĘ
Dlatego nie powinna teraz się gapić na urodziwego osiłka,
tylko pędzić do gabinetu redaktor naczelnej.
- Przepraszam - mruknęła, spoglądając na niego
z wyższością, choć w tym wypadku nie było to łatwe, bo
górował nad nią wzrostem, i potykając się, ruszyła w głąb
holu.
- Może pani... - rzucił dość głośno, ale niezdecydo
wanie i pomachał rękami na wysokości głowy.
- O co chodzi? - Mabel czuła, że za chwilę oszaleje.
Zdawała sobie sprawę, że ma okropną fryzurę, bo z po
wodu awarii suszarki nie mogła ułożyć włosów. Zamiast
uroczej minispódniczki włożyła obszerne spodnie, ponie
waż ukochana kotka podarła jej rajstopy. Nie zrobiła ma
kijażu, gdyż w czasie próby pomalowania rzęs tusz dostał
się do oczu, które natychmiast zaczęły łzawić. Z tego po
wodu nie mogła włożyć szkieł kontaktowych i musiała się
zadowolić okularami w drucianej oprawce. Na szczęście
należała do osób, które z zasady myślą pozytywnie.
W przeciwnym razie uznałaby, że wszystko sprzysięgło
się przeciwko niej i nie ma szans na intratną posadę.
- O co chodzi? - zapytała z irytacją - Proszę wyrażać
się jaśniej!
- Nic ważnego - stwierdził nieznajomy pojednaw
czym tonem i cofnął się pospiesznie. Zapewne uważał ją
za wariatkę.
- Wiadomo, kto ponosi winę za całe to zamieszanie.
Zostałam przecież brutalnie popchnięta - mamrotała
z irytacją, poprawiając ubranie. Tknięta nagłym przeczu
ciem, uniosła głowę. Nieznajomy zniknął. - Jasne. Przy
jrzał mi się uważnie i natychmiast odszedł - mruknęła,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]