Odnośniki
- Index
- Kaktusy z zielonej ulicy - Wiktor Zawada (14997), KSIĄŻKI(,,audio,mobi,rtf,djvu), WIKTOR ZAWADA-KAKTUSY Z ZIELONEJ ULICY
- Kava Alex - Zabójczy wirus, Książki, Alex Kava
- Kava Alex - 02 - W ułamku sekundy, Książki, Alex Kava
- Kava Alex - 01 - Dotyk zła, Książki, Alex Kava
- Kat Martin - Cygański Lord, Książki - Literatura piękna, Kat Martin
- Kat Martin - Nocny Jeździec, Książki - Literatura piękna, Kat Martin
- Kapp Colin - Formy Chaosu 01 - Formy Chaosu, Książki Fantasy i SF
- King Arthur & The Knights Of The Round Table (Penguin Readers - Level 2), penguin Readers Level 2
- King William - Przygody Gotreka i Felixa (TOM I) - Zabójca Trolli, E-BOOKI, Przygody Gotreka i Felixa
- King William - Przygody Gotreka i Felixa (TOM II) - Zabójca Skavenów, E-BOOKI, Przygody Gotreka i Felixa
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- szawka.xlx.pl
King Stephen-Gdzie mieszkają tygrysy, Książki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]tytu�: "Gdzie mieszkaj� tygrysy"autor: Stephen Kingtytu� orginalny: "Here There Be Tygers"Ze zbioru opowiada�'Skeleton Crew't�um. GAMBITCharles musia� koniecznie wyj�� do toalety.Nie by�o sensu d�u�ej si� oszukiwa�, �e wytrzyma do przerwy. P�cherz dawa� mu si� niezno�nie we znaki, a panna Bird przy�apa�a go na tym, jak wierci� si� w �awce. W szkole przy ulicy �o��dziowej pracowa�y trzy nauczycielki klas si�dmych. Panna Kinney by�a m�od�, bu�czuczn� blondynk� i mia�a narzeczonego, kt�ry przyje�d�a� po ni� niebieskim chevroletem Camaro. Pani Trask, o figurze niczym maureta�ska poduszka, splata�a w�osy w warkocze i �mia�a si� dono�nie. Trzecia by�a panna Bird. Charles wiedzia�, �e w�a�nie do niej trafi. Wiedzia� to od samego pocz�tku. To by�o mu przeznaczone. Albowiem panna Bird najwyra�niej pragn�a go zniszczy�. Nie pozwala�a uczniom chodzi� do piwnicy. W piwnicach - mawia�a panna Bird - mieszcz� si� kot�ownie, a dobrze wychowane m�ode damy i kawalerowie nie powinni tam nigdy wchodzi�, poniewa� piwnice s� okropne, ciemne i lepkie od sadzy. M�ode damy i kawalerowie nie chodz� do piwnicy, powiedzia�a, tylko do toalety. Charles znowu zacisn�� kolana, tak mocno jak tylko m�g�. Panna Bird skierowa�a na niego sw�j bystry wzrok. - Charles - powiedzia�a wyra�nie, nie odrywaj�c wska�nika od miejsca na mapie, gdzie le�a�a Boliwia - czy chcesz skorzysta� z toalety? W �awce przed nim, Cathy Scott zachichota�a, przytomnie zas�aniaj�c usta d�oni�. Kenny Griffen za�mia� si� szyderczo i kopn�� Charlesa pod �awk�. Charles poczu�, �e si� rumieni.- Odpowiedz mi, Charles - ci�gn�a dziarsko panna Bird - czy chcesz... (odda� mocz zaraz powie odda� mocz zawsze tak m�wi)- Tak, panno Bird.- Co "tak"?- Musz� p�j�� do piw... do toalety.Panna Bird u�miechn�a si�. - Bardzo dobrze, Charles. Mo�esz p�j�� do toalety i odda� mocz. O to chodzi, prawda? Musisz odda� mocz? Charles zwiesi� g�ow�. Wyrok zapad�.- Bardzo dobrze. W takim razie mo�esz i��. A nast�pnym razem �askawie nie czekaj, a� ci� zapytam. Og�lne chichotanie. Panna Bird zastuka�a wska�nikiem w tablic�. Charles pomaszerowa� w stron� drzwi, czuj�c jak trzydzie�ci par oczu wwierca mu si� w ty� g�owy. Ca�a klasa, w��cznie z Cathy Scott, wiedzia�a, �e w�a�nie idzie do toalety odda� mocz. Droga do drzwi wydawa�a mu si� d�u�sza ni� odleg�o�� mi�dzy bramkami na stadionie pi�karskim. Panna Bird przerwa�a lekcj� i nie wypowiedzia�a ani s�owa, dop�ki nie wyszed� na opustosza�y (na szcz�cie) korytarz i nie zamkn�� za sob� drzwi. Charles ruszy� w stron� toalety dla ch�opc�w (do piwnicy do piwnicy do piwnicy BO JA TAK CHC�) przeci�gaj�c palcami po ch�odnych kafelkach na �cianie, zaczepiaj�c o pinezki na tablicy og�osze�, muskaj�c czerwon� (W RAZIE PO�ARU ST�UC SZYBK� I NACISN�� PRZYCISK) skrzynk� instalacji alarmowej. Panna Bird to uwielbia�a. Panna Bird uwielbia�a widzie�, jak Charles rumieni si� na oczach Cathy Scott (kt�ra nigdy nie musia�a chodzi� do piwnicy - to ma by� sprawiedliwo��?) i reszty klasy. Stara d-z-i-w-k-a, pomy�la�. Przeliterowa�, bo w zesz�ym roku doszed� do wniosku, �e je�li si� przeliteruje brzydkie s�owo, Pan B�g nie uwa�a tego za grzech. Wszed� do m�skiej toalety.Wewn�trz panowa� ch��d, a w powietrzu unosi� si� gryz�cy ale nie przykry zapach chloru. O tej porze, rano, toaleta by�a schludnym, wyludnionym, cichym i ca�kiem przyjemnym miejscem, zupe�nie niepodobnym do zadymionej, �mierdz�cej klitki w kinie "Gwiazda" w mie�cie. Toaleta(!piwnica!)mia�a kszta�t litery L. Wzd�u� kr�tszego boku ma�e, kwadratowe lustra wisia�y nad umywalkami z bia�ej porcelany. Obok przymocowana by�a rolka papierowych r�cznik�w, (NIBROC)a d�u�szy bok zajmowa�y dwa pisuary i trzy zamykane kabiny. Zerkn�wszy z przygn�bieniem na sw� szczup��, blad� twarz w lustrze, Charles skr�ci� za r�g. Tygrys le�a� w drugim ko�cu toalety, pod marmurkowo-bia�ym parapetem okna. By� du�y. Ciemne smugi �aluzji i br�zowe pr�gi pokrywa�y jego sier��. Przyjrza� si� Charlesowi uwa�nie i zmru�y� zielone �lepia. Z jego gard�a doby�o si� jedwabiste, mrukliwe chrz�kni�cie. Napi�y si� g�adkie musku�y �ap i Tygrys wsta�. Najbli�szy pisuar pobrz�kiwa� od uderze� tygrysiego ogona. Tygrys wygl�da� na g�odnego i rozz�oszczonego.W u�amku sekundy Charles wr�ci� tam, sk�d przyszed�. Ca�� wieczno�� trwa�o, nim zatrzasn�y si� szczelnie pneumatyczne drzwi, ale w ko�cu poczu� si� bezpiecznie. Nie mia�y co prawda zamka, ale nie przypomina� sobie, �eby czyta� kiedy� o tygrysach, kt�re potrafi� otwiera� drzwi. Charles potar� nos wierzchem d�oni. S�ysza� jak serce wali mu w piersi. Nadal pragn�� skorzysta� z toalety - nawet bardziej ni� przedtem. Przest�pi� z nogi na nog�, skrzywi� si� i przycisn�� r�k� do brzucha. Strasznie potrzebowa� wej�� do toalety. Gdyby tylko m�g� mie� pewno��, �e nikt nie przyjdzie, poszed�by do damskiej. Znajdowa�a si� po przeciwnej stronie korytarza. Charles wpatrywa� si� z ut�sknieniem w jej drzwi, wiedz�c, �e nigdy nie o�mieli si� ich przekroczy�, nigdy w �yciu. Gdyby akurat wesz�a Cathy Scott? Albo - wielki Bo�e! - gdyby przysz�a panna Bird? Mo�e Tygrys tylko mu si� przywidzia�.Uchyli� drzwi na tyle, aby m�c zajrze� do �rodka.Tygrys wygl�da� zza rogu litery L zielonym, roziskrzonym okiem. Charlesowi wyda�o si�, �e dostrzega w l�ni�cej g��bi tej zieleni male�ki niebieski py�ek, jakby oko Tygrysa poch�on�o jego w�asne. Jakby... Czyja� r�ka prze�lizn�a si� po jego szyi.Charles wyda� zd�awiony krzyk i poczu�, jak serce i �o��dek podchodz� mu do gard�a. Przez jedn� przera�liw� chwil� my�la�, �e narobi w spodnie. Kenny Griffin u�miecha� si� zadowolony ze swego dowcipu. - Panna Bird przys�a�a mnie po ciebie, bo znikn��e� jak kamfora. B�dziesz mia� drak�. - Wiem, ale nie mog� wej�� do piwnicy - odpar� Charles, czuj�c jak kolana uginaj� si� pod nim i z�y, �e Kenny nap�dzi� mu strachu. - Masz zatwardzenie! - oznajmi� rado�nie Kenny. - Poczekaj, niech no tylko powiem o tym Caathy! - Tylko spr�buj! - pospieszy� z pogr�k� Charles. - A poza tym, wcale nie mam zatwardzenia. Tam siedzi Tygrys. - I co robi? Sika?- Nie wiem - przyzna� Charles odwracaj�c si� do �ciany. - Chcia�bym tylko, �eby sobie poszed� - doko�czy� i �zy zacz�y sp�ywa� mu po twarzy. - Co ty - powiedzia� Kenny, nieco sp�oszony tym widokiem. - No co ty. - Przecie� musz� tam wej��! Czy to moja wina? Panna Bird powie, �e... - Przesta�. - Kenny wzi�� Charlesa za r�k�, a drug� popchn�� drzwi. - Zmy�lasz co�. Znale�li si� w �rodku jeszcze zanim Charles, �miertelnie przera�ony, m�g� si� uwolni� i skry� za drzwiami. - Tygrys, te� co� - oznajmi� z niesmakiem Kenny. - Jezu, panna Bird ci� zabije. - Jest w drugim ko�cu.Kenny ruszy� wzd�u� umywalek. - Kici-kici-kici! Kici-kici! - Nie id� tam! - sykn�� Charles.Kenny znikn�� za rogiem. - Kici-kici! Kici-kici! Ki...Charles skoczy� za drzwi, przylgn�� do �ciany i czeka�, zas�aniaj�c usta d�o�mi, zaciskaj�c z ca�ej si�y powieki, czeka�, czeka� na wrzask. Nie by�o wrzasku.Nie wiedzia� jak d�ugo tak stoi, zmartwia�y, z p�cherzem na granicy wytrzyma�o�ci. Patrzy� na drzwi do m�skiej toalety. Nie m�wi�y mu nic. Ot, zwyczajne drzwi. Za nic w �wiecie.Nie ma mowy.W ko�cu jednak wszed�.Umywalki i lustra pozosta�y czyste, a zapach chloru nadal wype�nia� ca�e pomieszczenie. A jednak w powietrzu dawa� si� te� wyczu� inny, niemi�y aromat, jakby �wie�o ci�tej miedzi. Z niemym j�kiem rozpaczy Charles zbli�y� si� do za�amania �ciany i wyjrza� za r�g. Tygrys le�a� rozci�gni�ty na pod�odze, li��c �apy d�ugim, r�owym j�zorem. Popatrzy� na Charlesa bez zainteresowania. Spomi�dzy pazur�w wystawa� mu oddarty strz�p koszuli. Charles nie m�g� wytrzyma� ju� d�u�ej, cierpienie przerodzi�o si� w agoni�. Musia�. Na palcach podszed� do porcelanowej umywalki - tej, kt�ra znajdowa�a si� najbli�ej drzwi. Panna Bird wpad�a do toalety w chwili, gdy zapina� spodnie. - Ach ty niedobry, brzydki ch�opcze - powiedzia�a tonem niemal rozmarzonym. Charles nie spuszcza� wzroku z rogu, za kt�rym...- Przepraszam, panno Bird. Tygrys... Ja zaraz wszystko wymyj�... Wezm� myd�o... Przyrzekam, panno... - Gdzie jest Kenneth? - zapyta�a spokojnie panna Bird.- Nie wiem.Rzeczywi�cie nie wiedzia�.- Tam?- Nie!Panna Bird podesz�a do miejsca, w kt�rym litera L tworzy�a k�t prosty. - Kenneth, przywo�uj� ci� do porz�dku. Masz tu natychmiast przyj��. - Panno Bird...Ale panna Bird by�a ju� za rogiem. Mia�a zamiar zaskoczy� Kennetha. Charles pomy�la�, �e panna Bird dowie si� zaraz, jak naprawd� smakuje zaskoczenie. Ponownie wyszed� na korytarz. Napi� si� wody z fontanny. Popatrzy� na ameryka�sk� flag� wisz�c� nad wej�ciem do sali gimnastycznej. Rzuci� okiem na tablic� og�osze�. Sowa Przem�drza�a upomina�a: WIEDZCIE DZIECI, �E NIE WOLNO �MIECI�. Przyjaciel Policjant ostrzega�: NIE ROZMAWIAJ Z NIEZNAJOMYMI. Charles przeczyta� wszystko dwa razy. Potem wr�ci� do klasy, podszed� do swojej �awki nie podnosz�c wzroku z nad pod�ogi i ostro�nie usiad� na krze�le. By� kwadrans po jedenastej. Wyj�� z tornistra Drogi do �wiata i zacz�� czyta� o tym, jak Bill uje�d�a� konie na rodeo.KONIEC [ Pobierz całość w formacie PDF ]