Odnośniki
- Index
- Ken Wolff - 2002 - Trading On Momentum Advanced Techniques For High Percentage Day Trading - Isbn, e-booki, ksiazki gielda, ksiazki gielda
- Ken Wilber - Psychologia integralna, Rozwój duchowy, rozwój duchowy i świadomość
- Ken pell zo da c'hortoz - Gilles Servat, karafun song, Karaoke, Pliki MIDI zespolami od a do z, Gilles Servat
- Ken Wilber - Psychologia integralna, psychologia
- Ken Hale- A Life in Language, LANGUAGE INFO
- Ken Ham - Kłamstwo ewolucji, Kreacjonizm vs. ewolucjonizm
- Ken Albala-Cooking in Europe 1250-1650 -Green, Kuchnia Cooking and Food
- Kenneth Kobre fotografia prasowa. z obiektywem za kulisami niezwykłych wydarzeń cała książka, ebooki
- Ken Frieden - Neglected Origins of Modern Hebrew Prose Hasidic and Maskilic Travel Narratives, Judaizm
- Ken Lloyd nagradzanie i wyróżnianie pracowników. 151 błyskotliwych rozwiązań pełna wersja, ebooki(1)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- jakbynigdynic.opx.pl
Ken Follet- Niezwykła para, Ken Follett
[ Pobierz całość w formacie PDF ]Ken FOLLETTNiezwykła paraROZDZIAŁ PIERWSZYTajemniczy wujek—- Nie miałem pojęcia, że mamy jakiegoś wujka Gri-goriana — oświadczył Fritz Price.— Śmieszne imię — dodała jego siostra bliźniaczka,Helen. — Jesteś pewien, że się nie przesłyszałeś, Baryła?— Nie nazywaj mnie tak — zaprotestował ich kuzyn.Bliźniaki siedziały na niskim ceglanym murku przednadmorskim pensjonatem „Słoneczny Widok", który prowadziła pani Price, ich matka. Tak naprawdę z pensjonatu nie roztaczał się specjalnie atrakcyjny widok, jeśli nie liczyć kilku podobnych do niego jak dwie krople wody hotelików po drugiej stronie ulicy. Ale dobiegał końca lipiec i dzień był rzeczywiście słoneczny.Dzieci zjadły właśnie lunch i zastanawiały się, jak spędzić sobotnie popołudnie, a przy okazji obserwowały podjeżdżające pod pensjonat samochody, załadowane po bagażnik na dachu walizami, składanymi leżakami, termosami, wiaderkami i łopatkami.W gruncie rzeczy Helen i Fritz próbowali pod jakimś pretekstem pozbyć się towarzystwa Baryły. Był od nich o trzy lata młodszy i — jak to ujął Fritz — dokuczał im5wiecznie jak tłusty wrzód na tylnej części ciała. Za każdym razem, kiedy przyjeżdżał na wakacje do „Słonecznego Widoku", zaczynało się to samo. Z początku Helen i Fritz wychodzili z siebie, żeby traktować go jak najlepiej. Wieczorami, kiedy plaża była mniej zatłoczona, chodzili z nim razem popływać. W słoneczne dni grali z nim w krykieta, a w deszczowe w monopole. Ostatnio pokazali mu nawet swoją kryjówkę w jeżynach na urwisku, skąd można było podglądać króliki.Ale już po kilku dniach zaczynali go ignorować. Był jeszcze taki mały! Urażony Baryła domagał się wówczas głośnym piskliwym głosem udziału we wszystkich zabawach i bliźniaki marzyły tylko o tym, aby się go pozbyć.To właśnie zaprzątało ich myśli, kiedy wyszedł teraz z pensjonatu — zasiedział się jak zwykle dłużej niż inni przy lunchu — i oświadczył, że przyjeżdża wujek Grigo-rian. Podobnie jak większość rozmów z Baryłą, ta również zakończyła się szybko kłótnią na temat jego przezwiska.— Mam na imię Jonathan — upierał się.— Fritz nazywa się w rzeczywistości Richard — odparła Helen — ale wcale się nie skarży.Fritz miał z przodu niesforny kosmyk włosów, które uparcie odmawiały podporządkowania się grzebieniowi. Nie lubił swego przezwiska, ale miał dość oleju w głowie, aby wiedzieć, że im więcej będzie się o nie wykłócać, tym częściej ludzie będą je powtarzać.Niedawno jeszcze spędzał całe godziny przed lustrem, szczotkując włosy, skrapiając je wodą i smarując brylan-tyną, ale wszystkie te metody okazały się nieskuteczne. W końcu zapuścił długie włosy, uznał, że ze sterczącą6nad czołem czupryną przypomina trochę Roda Stewarta, i zaczęło mu się to nawet podobać.— Poza tym ja nie mogę nic poradzić na moje włosy-— powiedział — a ty naprawdę mógłbyś trochę schudnąć.— Dobrze, w takim razie od dzisiaj będę miał nowe przezwisko — stwierdził z figlarnym uśmiechem Baryła.— Jakie?— Ringo Kid — oznajmił ich młodszy o trzy lata kuzyn, po czym wyjął z wyimaginowanej kabury wyimaginowany rewolwer, zastrzelił bliźniaków i pogalopował na wyimaginowanym koniu na tyły pensjonatu.— Kurczę blade, jeszcze pięć tygodni tej męki — jęknął Fritz.— Chodźmy dowiedzieć się czegoś więcej o tym wujku — zaproponowała Helen.Zeskoczyli z murku i przecięli ogródek przed domem. W rzeczywistości nie był to żaden ogródek, lecz parking dla gości. Pensjonat roił się od przyjezdnych, którzy wnosili i wynosili bagaże, szukali łazienek oraz zaglądali do salonu telewizyjnego i jadalni. Helen i Fritz znaleźli mamę na górze. Ścieliła łóżko w jednym z pokojów.Miała na sobie nylonowy sweter i spodnie. Wyglądała w tym stroju dość pospolicie, ale kiedy się odpowiednio ubrała i umalowała, była całkiem atrakcyjną kobietą. Zawsze powtarzała, że ma dwadzieścia jeden lat, co zdaniem Fritza było czystą głupotą, bo każdy widział, że musi mieć co najmniej czterdzieści albo pięćdziesiąt.— Popraw drugą stronę łóżka, Helen — powiedziała,kiedy tylko weszli. — Janice jest na dole, a pani Williamsmusiała wziąć sobie akurat wolne.7Janice i pani Williams stanowiły cały personel pensjonatu, jeśli nie liczyć Franka Cheesewrighta, który wykonywał różne naprawy, a w zimie zabierał panią Price do kina.Helen zaczęła wsuwać prześcieradło pod materac, a Fritz starał się okazać użyteczny, przerzucając śmieci z jednego kosza do drugiego.— Naprawdę przyjeżdża do nas ten wujek Grigo-rian? — zapytała Helen.— Tak, i mam nadzieję, że nie będzie chciał tu przenocować. I tak już jedna rodzina przywiozła więcej dzieci, niż się spodziewałam, i nie wiem, gdzie ich pomieszczę.— Dlaczego nigdy przedtem nie słyszeliśmy o nim? — zapytał Fritz. — Gdzie on mieszka? Po co tutaj przyjeżdża?Pani Price poprawiła poduszki i zaczęła słać drugie łóżko.— Mieszka na farmie w Walii, ale nie mam pojęcia, co go tutaj sprowadza. Powiedział, że chce się z nami zobaczyć.— Ale dlaczego nigdy przedtem o nim nie słyszeliśmy? — powtórzył Fritz.W tej samej chwili do pokoju weszła z filiżanką herbaty w ręku młoda ładna dziewczyna, tylko o kilka lat starsza od Helen.— Och, Janice, niech cię Bóg błogosławi. Tego właśnie potrzebowałam — powiedziała pani Price, przysiadając na skraju łóżka i mieszając herbatę. Bliźniaki czekały cierpliwie, aż wyjaśni im sprawę tajemniczego wuja.— Spotkałam go tylko raz — powiedziała. — To było po pogrzebie waszego ojca. Wy tego nie pamiętacie. —8Jej głos przybrał twardy, rzeczowy ton, jak zawsze kiedy mówiła o ich ojcu. Zginął w wypadku samochodowym. Byli wtedy bardzo mali, a pani Price kupiła pensjonat za pieniądze z jego polisy ubezpieczeniowej.— Wasz ojciec nigdy nie pamiętał dobrze, ilu miał braci — podjęła. — Wiecie, że jego rodzina rozproszyła się w Polsce podczas wojny. Tatuś przybył tutaj w zasadzie jako sierota i nigdy nie otrzymał żadnej wiadomości od rodziny. Wujek Grigorian zobaczył nekrolog w gazecie i przyjechał na pogrzeb. Mieszkał wówczas na stałe w Niemczech, ale załatwiał właśnie jakieś interesy w Anglii.Był dla mnie bardzo miły. Zaproponował pomoc finansową, ale pieniądze nie były mi wtedy potrzebne. Po pogrzebie nigdy go nie widziałam. Teraz wygląda na to, że przeniósł się do Wielkiej Brytanii i chce się z nami zobaczyć. Nie pamiętam nawet, jak dokładnie wygląda.Po tych wyjaśnieniach, jak stwierdził później Fritz w rozmowie z Helen, wujek Grigorian stał się jeszcze bardziej tajemniczy.Okazało się, że ma dziwne kciuki. Pierwsza zauważyła je Helen. Wyrastały nie z boku, ale z miejsca niedaleko podstawy dłoni. Kiedy zwróciła na nie uwagę Baryle, mały stwierdził zaraz, że wujek Grigorian pochodzi z kosmosu, i udał, że strzela do Fritza z wyimaginowanego laserowego miotacza.Poza tym pan Grigorian nie różnił się jednak od zwyczajnego wujka. Raczej niski, ubrany w trzyczęściowy garnitur, miał brodę, wąsy i wesołe iskierki w oczach.9Fritza najbardziej zainteresował jego samochód, czerwony triumph. Twierdził, że ma wtrysk paliwa i zasuwa jak rakieta.— Frank Cheesewright uważa, że każdy samochód jest tak samo dobry, jeśli tylko rusza, kiedy uruchomisz silnik, i nie zatrzymuje się, dopóki go nie zgasisz — powiedziała Helen.— To dlatego, że ma tylko używanego forda i wie o samochodach jeszcze mniej niż ja — odparł Fritz.Wiszącej w powietrzu kłótni zapobiegła Janice, która zawołała ich na podwieczorek. W „Słonecznym Widoku" rodzina jadła podwieczorek dość wcześnie, aby zdążyć przed kolacją dla gości, którą podawano o wpół do siódmej. Dzisiaj mama postawiła na stole szynkę i sałatkę — specjalnie na cześć wujka Grigoriana, który spałaszował też kilkanaście młodych ziemniaków.Popijając herbatę i pochłaniając kolejne kromki chleba z masłem i miodem, opowiadał im o farmie.— Właściwie położona jest na zboczu góry — oznajmił z uśmiechem. — Hoduję kilkaset owiec, którychgłównym zadaniem jest strzyżenie trawy. Trzymamtakże parę świń, które nie sprawiają większych kłopotów, dopóki nie uciekną. Piekielnie trudno je wtedyzłapać.Helen zachichotała na myśl o niskim, krępym wujku Grigorianie, który ugania się po podwórku za świnią zbiegłą z chlewu.Po podwieczorku wuj zakasał rękawy, włożył kwiecisty fartuch i uparł się, że pozmywa naczynia. Dzieci, które pomagały sprzątnąć ze stołu, usłyszały, jak mówi do mamy:10— Zarezerwowałem na dzisiejszą noc pokój w Grandzie, przy głównej promenadzie.— Przykro mi, że nie mogę ci zaproponować noclegu — odparła pani Price — ale mamy wszystkie miejsca zajęte.— O tej porze roku to naturalne.— W gruncie rzeczy pensjonat pęka w szwach. W tym tygodniu wiele bym dała za jakiś dodatkowy pokój. Nadal nie wiem, gdzie pomieszczę kilku gości, którzy zapowiedzieli swój przyjazd.— Naprawdę? — Kłopoty mamy najwyraźniej bardzo zaciekawiły wuja. — Właściwie odpowiada to pewnym moim planom, naturalnie jeśli na nie przystaniesz.Pani Price przestała nakładać do salaterek owoce z puszki i przyjrzała się uważnie wujowi.— Zastanawiałem się właśnie — powiedział — czynie mógłbym zabrać do siebie na kilka dni Fritza i Helen.Teraz, kiedy osiedliłem się w Wielkiej Brytanii, chciałbymich częściej widywać i lepiej poznać. Nie będziesz musiałasię nimi zajmować, a poza tym zwolnią tak potrzebnądodatkową sypialnię.Mama najwyraźniej nie była do końca przekonana.— Obawiam się, że bliźniaki nie mogą opuścić Jonathana. Przyjechał tutaj na wakacje i nie będzie grzecznie, jeśli teraz wyjadą i zostawią go samego.— Baryła może pojechać razem z nami — oświadczył wujek Grigorian. — Nie miałem wcale zamiaru go zostawiać.— Muszę zapytać siostry.— Ma telefon?— Tak. Zadzwonię do niej.Kiedy mama poszła do telefonu, wujek Grigorian11odwrócił się do dzieci. Jego lekko obcy... [ Pobierz całość w formacie PDF ]