Kaczkowski Grób Nieczui, Zygmunt Kaczkowski

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ZYGMUNT KACZKOWSKIGR�B NIECZUIPOWIE��TOM IICnota s�aw� nie p�aci: a snad� w przysz�ym wiekuWzbudzi takiego ducha B�g w pewnym cz�owieku,Kt�ry twe zacne sprawyB�dzie chcia� �wiatu poda�, tak �e nigdy potemImi� twoje nie zga�nie ani uzna ko�ca...JAN KOCHANOWSKIXVTak wi�c Flawiusz po d�ugich trudach, niepewno�ciach i niepowodzeniach wst�pi�wreszcie stanowczo na ow� drog�, po kt�rej, wedle swego mniemania, a mo�e irzeczywi�cie,mia� ju� prosto biegn�� do swego szcz�cia...Ale podkomorzyna ze Stasi� znajdowa�y si� w po�o�eniu prawie zupe�nieprzeciwnym.Wszed�szy w wielko�wiatowe �ycie i wzi�wszy jego wszystkie obowi�zki na siebie,by�yte obydwie kobiety w ustawicznej pracy od �witu do nocy � a praca ta by�ajeszcze o tyleuci��liwsz� dla nich, ile �e od niej ca�kiem odwyk�y, a mo�e nawet do niej nieby�yprzygotowane. Do tego jeszcze podkomorzyna, kobieta niecierpliwa, pe�na ambicyj,a niepr�na kaprys�w, chcia�a koniecznie, aby jej si� wszystko win�o jak z p�atka: atu jej si�ci�gle zdawa�o, �e jej si� wszystko nie wiedzie! � Wi�c raz jej pomieszkanieby�o za szczup�ei umeblowane ubogo, to pow�z zanadto stary, to liberia za ma�o paradna, to szoryna koniachza liche, to jej w�asna suknia nie tak zrobiona, jak u hrabinej albokasztelanowej, to Stasiawygl�da�a za blado, to jaka� wizyta oczekiwana j� omin�a, to j� kto� niezaprosi� na wiecz�r� dosy� �e zmartwie� i zgryzot by�o ju� tyle, �eby ich nawet nikt nie policzy�.Wi�c st�d tylkoci�g�e i coraz nowe zaj�cia, coraz nowe wydatki i coraz nowe k�opoty, na kt�rewszak�epodkomorzyna, przez wzgl�d na siebie sam�, nigdy ani jednym s��wkiem si� nieuskar�y�aprzed bratem � owszem, nawet powiada�a przeciwnie:� �ebym te� mia�a trzy lata potem siedzie� o chlebie i wodzie w Zag�rzu, tomusz� mie�tutaj wszystko tak, jak potrzeba.Poczciwy skarbnik za� m�wi� na to:� Ej! a na c� ci tego? przecie� nam to wszystko wystarcza � ale p�ac�c prawiecodziennierachunki krawcom, rymarzom, cukiernikom, winiarzom i innym kupcom, nierazci�kie musi� wydobywa�y westchnienia.Tymczasem, w�a�ciwie m�wi�c, podkomorzyna nie mia�a wcale na co si� skar�y�. Boluboto �ycie we Lwowie kosztowa�o mn�stwo pieni�dzy i trud�w, podkomorzynie si� podtymwzgl�dem wiod�o, jak mo�na, najlepiej. Zyska�a sobie powa�anie i wzi�to�� wca�ymtowarzystwie � nikt nie dostrzega� �adnej na niej �mieszno�ci � jej salon nieby� nigdypustym, kiedy by�a u siebie � Stasia uchodzi�a powszechnie nie tylko zamilionow�, ale i zanajpi�kniejsz� pann� we Lwowie � coraz to nowa i coraz znakomitsza m�odzie�przybli�a�asi� do niej; a do tego jeszcze, kiedy podkomorzyna rozg�osi�a zawczasu, �e dawiecz�rta�cuj�cy u siebie, aby si� naprz�d dowiedzie�, czego si� mo�e spodziewa�,przekona�a si�ca�kiem dowodnie, �e b�dzie mog�a zebra� u siebie towarzystwo takie, jakie si�jej tylkopodoba.Jako� je�li j� to wszystko niezupe�nie cieszy�o i je�eli jej ten ca�y pobyt weLwowieprzynosi� wi�cej zgryzoty ni�eli szcz�cia, to w gruncie rzeczy nie by�y temuwinne jejdrobnostkowe k�opoty, ale po prostu my�l ta, zatruwaj�ca wszystko, �e g��wnycel, dlakt�rego tutaj przyby�a, by� zupe�nie chybiony.J�drzej jak znikn�� w�wczas z balu, tak to wie�� o nim zgin�a!O�m dni pe�nych min�o od tego czasu � a o J�drzeju ani nawet najmniejszejwiadomo�cinie by�o.Podkomorzyna naradza�a si� o tym wielokrotnie ze skarbnikiem; � skarbnik, maj�cypomimo wszelkich pozor�w jak�� instynktown� w nim ufno�� i maj�cy mo�e nawetniekt�rejeszcze do dalszej cierpliwo�ci powody, uspakaja� j� wszelkimi mo�liwymi�rodkami � alepodkomorzyna nie da�a sobie o tym ni m�wi�.O�m dni min�o � i niespokojna matka zawsze spokojnej, a przynajmniej milcz�cejStasi,zniecierpliwi�a si� do tego stopnia, �e jej niecierpliwo�� przesz�a ju� woburzenie.Podkomorzyna by�a pewn�, �e J�drzej ju� nigdy nie wr�ci, i mia�a go po prostu zazdrajc� � agdyby mia� nawet kiedy powr�ci�, to by�a ona tak oburzona, tak w g��bi sercarozgniewanana niego, �e by�aby w stanie m�ci� si� na nim li tylko za to, co z jego powoduprzenios�a iprzecierpia�a.Dzisiaj by� to ju� dzie� dziewi�ty od dnia balu u kasztelanowej.Podkomorzyna przez ca�y ranek by�a jak zwykle zaj�ta z krawcami i modystkami,przezca�e po�udnie wizytami oddawanymi ze Stasi�, przez ca�e poobiedzie konferencjamizcukiernikiem, pasztetnikiem, kucharzem o przygotowania do balu � a teraz, przyzbli�aj�cejsi� szarej godzinie, by�a sama w komnacie. Chodzi�a ona niecierpliwymi krokamiod k�ta dok�ta i chcia�a rozmy�la� nad tym, co by jej jeszcze nie dostawa�o do tego, a�ebywiecz�r uniej nie by� gorszym od innych � ale te my�li ca�kiem si� jej nie sk�ada�y, boco moment si�jej nasuwa�o pytanie: na co ten wiecz�r? dla kogo? dlaczego? i co on mie� mo�eza styczno��z tym celem, dla kt�rego przyjecha�a do Lwowa? � Podkomorzyna chcia�a wm�wi� wsiebiekoniecznie, �e poniewa� o J�drzeju nie ma co my�le�, wiecz�r ten b�dzie na to,na cowszyscy daj� wieczory, kt�rzy maj� c�rki doros�e � ale pomimo to przecie� ci�glejej si� namy�l nasuwa� J�drzej.Nie mog�c sobie da� rady sama ze sob�, zadzwoni�a nareszcie i kaza�a prosi� dosiebieskarbnika.� Prosz� ciebie, kochany Marcinie � rzek�a ona do brata, wchodz�cego krokiempowolnym� musz� jeszcze raz z tob� pogada� otwarcie o tych naszych zgryzotach. Co si�dzieje! co si�dzieje! tego ju� poj�� nie mog�. Nie wiem ju� nawet sama, co my�le�. Bo ju�ci�przecie tojest niepodobie�stwem, �eby J�drzej jeszcze ci�gle my�la� o Stasi i nie by� unas ani razudotychczas! I c� ty my�lisz o tym?Skarbnik na to najpierwej drzwi zamkn�� szczelnie od tych pokoj�w, w kt�rychznajdowa�a si� Stasia, potem usiad� na krze�le i tak odpowiedzia�:� Ja my�l� to samo dzisiaj, com my�la� wczoraj i co od kilku dni my�l� ci�gle.� C� tedy?� My�l� tak, �e J�drzej ma zawsze szczere intencje, ale s� jakie� fatalneprzeszkody.� Ale c� za przeszkody? Bo �e kto� mie� mo�e przeszkody do o�enienia, toprzypuszczam, ale przeszk�d takich, �eby si� nawet nie m�g� pokaza� w tym domu,ja niepojmuj�.� I ja ich nie pojmuj� zupe�nie, ale je mog� przypuszcza�, bo to r�ne bywaj�kolizje, azw�aszcza w mie�cie, gdzie wszyscy maj� siebie ci�gle na oku.� Kolizje by� mog�, to prawda, ale to zawsze tylko kolizje takie, kt�reprzeszkadzaj� doo�enienia... jednak nie zmuszaj�ce do unikania.� Mog� by� nawet i takie.� A, to przyznam ci si�, �e je�li J�drzej si� tak daleko zaawansowa� zwojewodziank�inflanck�... ale i to by� nie mo�e! bo przecie� ca�emu �wiatu wiadomo, �e owojewodziank�si� stara starosta be�ski!� Ot� to jest ten szczeg� � rzek� na to skarbnik � kt�ry mnie ba�amucinajwi�cej. Bogdyby nie to, to jego kunktacja z nami da�aby si� �atwo policzy� na karb jegodelikatno�ci dlawojewodzianki, ale kiedy ona ju� widocznie tak ma�o liczy na niego, �e si�pozwala otwarciestara� o siebie staro�cie, to delikatno�� z jego strony ju� nie ma miejsca.Jednak musi to co�by� w tym koniecznie...� Ale co jest! nic nie jest! � zawo�a�a podkomorzyna � J�drzej jest wietrznik,ba�amut,lekkomy�lny, ma sobie nas za nic � i ow� wszystko! A mo�e te� i nigdy niemy�la� rzetelnieo Stasi, bo to ci warszawscy panicze to r�ne miewaj� zach�tki. Ucz�szczali onido niez�ejszko�y w Warszawie, sam kr�l im dawa� prelekcje. Ale poczekaj no, panieJ�drzeju, znamysi� na farbowanych lisach! Powiadam ci, �e mnie taka pasja porywa na tegopanicza, �egdybym mog�a, to bym go przynajmniej na jaki rok zamkn�� kaza�a o chlebie iwodzie.Wyobra� sobie, ni st�d, ni zow�d tak zba�amuci� dziewczyn� i p�j�� sobie nacztery wiatry,to, jak Pana Boga kocham, jest zbrodnia! Prosz� ci�, czy obserwujesz ty Stasi�?czy uwa�aszty, jak ona teraz poblad�a, jak osowia�a, jak nie jada, nie sypia... bo i onaju� troch� zachwia�asi� w swojej wierze, i ona to czuje, �e nie wiedzia�a sama, komu mia�a zaufa�.O! chybabyPana Boga nie by�o na niebie, gdyby takie zbrodnie uchodzi�y bezkarnie! I ja cito m�wi�, jaci przysi�gam, �e je�li nas J�drzej oszuka�, to nie masz tego po�wi�cenia, niemasz ofiar takci�kich, kt�rych bym nie ponios�a z ochot�, aby mu za to jak nale�y zap�aci�! Ib�dzieszwidzie�, �e mi Pan B�g w tym dopomo�e, bo On widzi nasze uczynki i nie chcetego, aby�mysi� katowali niewinnie!� Ale poczekaj no, moje dziecko! jeszcze tu nie ma czego si� tak bardzo unosi�.Miejmyjeszcze cierpliwo��, wszak�e nic nas nie nagli. Przykro mi o tym pomy�le�, �ebynas J�drzejmia� wzi�� za zabawk� dla siebie; jakkolwiek i ja go z jego post�powania z namiusprawiedliwi� nie mog�, jednak takiej lekkomy�lno�ci nie mog� mu w �aden spos�bprzypisa�; pozna�em go ca�kiem innym i ca�kiem inne mam te� o nim wyobra�enie, astareoko bardzo rzadko si� myli. Jednak gdyby nawet i tak by� mia�o w istocie, jak onim tuszysz,to� i to jeszcze nie by�oby nasz� zgub�, nie by�oby �mierci�. Dziewcz�ta �atwosi� ba�amuc�,ale te� i odba�amucaj� si� cz�sto...� O! ju� co w tym, to ci� bardzo przepraszam. Odba�amucenie tutaj nie by�obytakie�atwe... Ja znam t� dziewczyn� i wiem, jak g��boko siedz� w niej wszystkieuczucia...� I ja to wiem tak�e i dlatego mnie to boli tak bardzo. Jako� daj� ci s�owo mojena to, �etakiego wyst�pku ja sam nie przepu�ci�bym p�azem! Ja si�, nie zrywam za ladas��wkiem doszabli, ale kiedy j� wezm� w r�k�, to oddaj si� Bogu! Ucina�o si� karkdwuletniemu cio�kowiza jednym ci�ciem, kiedy si� jeszcze by�o wyrostkiem, p�ata�o si� potem poinnych karkachdaleko lepiej � to� i dzi� jeszcze nie zdrewnia�a mi r�ka! I daj� ci s�owo nato, �e ju� ja o tympami�tam. Ale i na to daj� ci s�owo, �e nam to nie ucieknie. Miejmy� tedycierpliwo�� iwyczekajmy do ko�ca. S�dzi� dzi� ostatecznie, to jest jeszcze zawczasu. Kto� tujes... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klobuckfatima.xlx.pl