Odnośniki
- Index
- King Arthur & The Knights Of The Round Table (Penguin Readers - Level 2), penguin Readers Level 2
- Karen Rose - Suspense 07 - I Can See You, ciekawe, Karen Rose
- KERP-2014, prawo, etyka radcy - stan 1.07.2015, KERP-2014
- Katalog Oriflame PL 10 2013 (01 - 21.07.13), Oriflame
- Kaczorowska Zofia Ewa wzywa 07 - Szmaragd dla Agaty, Ebooki w jezyku polskim
- Karon Jan - W moim Mitford 07 - Przybieżeli pasterze, Ebooki(5)
- Katherine Arthur - Na zawsze twój, ● Harlequin Romance
- Karta zgł do PIP, lolo, Druki MBP 07
- Kelley Armstrong - 07 No Humans Involved, WSZYSTKO
- Kelley Armstrong - 07 No Humans Involved(1), WSZYSTKO
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kubawasala.pev.pl
Keri Arthur - Zew nocy 07 - Śmiertelne pożądanie, Zew Nocy +
[ Pobierz całość w formacie PDF ]//-->~1~Keri ArthurŚmiertelnepożądanieW połowie jest wilkiem, w połowie wampirem,ale w całości jest kobietą – i nigdy nie powie nie…pożądaniu.~2~Rozdział 1Prawie dojrzały księżyc wisiał na nocnym niebie, a jego gorączka śpiewała w moichżyłach. Będąc wilkołakiem w tym czasie miesiąca generalnie oznaczało niezły ubaw,ponieważ święcimy pełnię księżyca zmysłowym tygodniem intymności. Któryobejmuje dużo kochania i wielu różnych partnerów. Chociaż dla mnie, obecnie istniałtylko jeden mężczyzna, który nie był ani zwykłym mężczyzną ani wilkołakiem –ponieważ jako wampir, miał dość wytrzymałości, by zaspokoić głód każdego wilka.Oczywiście, nie byłam po prostu wilkiem, jednak gdy księżyc zakwitał w pełni, tobardziej on przejmował kontrolę, a nie wampirza połowa mojej duszy.Ale byłam też strażnikiem i to był niefortunny fakt, że wszyscy dranie tego światanie mieli żadnego szacunku dla księżyca czy potrzeb wilkołaka.I to dlatego szłam teraz przez opuszczone uliczki Coolaroo, idąc za zapachem, którycały był śmiercią i przemocą, a nie leżałam zwinięta przy moim wampirze, ciesząc sięjego pieszczotami.Noc była rześka i zimna, i miałam zabójczy przypadek gęsiej skórki. Gdybym miałaczas, wróciłabym do domu po jakiś sweter, ale Jack – mój szef i dowodzący wampir woddziale Strażników – nalegał, że to nie może czekać. Że zależą ode mnie życia poprzezzłapanie tego idioty zanim znowu zabije.Oczywiście, czułam potrzebę zwrócenia uwagi, że chyba miał całą masętrzymanych na smyczy zabójców, schowanych gdzieś w podziemiach Departamentu, akażdy z nich wprost pragnął być uwolniony. Po tym, uprzejmie zauważył, że gdybymnie zgubiła rzeczonego zabójcy na pierwszym miejscu zbrodni, nie miałby możliwośćzabicia dzisiaj wieczorem.To była uwaga, z którą nie mogłam się sprzeczać, biorąc pod uwagę fakt, że to byłaprawda, więc zamknęłam się, pocałowałam Quinna na do widzenia i pojechałam prostona miejsce popełnienia przestępstwa.Tylko po to, by odkryć kolejnego nieżywego człowieka. Tak jak nastolatek, który~3~został zabity kilka nocy temu, dzisiejszego wieczoru ofiara została pozbawiona krwi.Ale to nie wampir to zrobił, ponieważ ich gardła były rozcięte, a nie ugryzione, awampiry rzadko sprawiały sobie tego rodzaju kłopoty. W każdym razie, nie wtedy, gdyrozważali okaleczanie ciał swoich ofiar, jako część zabawy.Poza tym, rzadko się zdarzało, by wampiry były rozrzutne, gdy chodziło o krew, ichociaż obaj nastolatkowie byli osuszeni, to całe mnóstwo krwi zostało rozmazane poich szyjach, twarzach i ziemi. To wyglądało tak, jakby ktoś ciął, a potem próbował pićszybko wypływający płyn.Zadrżałam. Dzisiejsza śmierć była z mojej winy, ponieważ pozwoliłam temuprzeklętemu zabójcy uciec mi parę dni wcześniej.I fakt, że na pozór zniknął jak kamfora, nie było usprawiedliwieniem. Byłamwyszkolonym myśliwym-zabójcą i nieważne jak bardzo czasami przeciwko temuzłorzeczyłam, dla mnie nie było już odwrotu. Dlatego, musiałam zrobić wszystko, co wmojej mocy. A pozwalając zabójcy chodzić na wolności, by mógł ponownie zabić, zpewnością nie był moim najlepszym ruchem.Odetchnęłam i rozejrzałam się po ciemności przede mną. Zło gdzieś tam było, tużza linią mojego wzroku. Zapach, za którym szłam był obrzydliwą rzeczą, która wisiałaciężko w chłodnym nocnym powietrzu, przypominając mi dziwnie smródpozostawionego mięsa gnijącego na słońcu.I nie miałam pojęcia, co to było, ponieważ na pewno nie pachniał jak każdy inny nieczłowiek, na którego kiedykolwiek się natknęłam.Mimo to nie pachniał człowiekiem, nawet jeśli opis, jaki dostaliśmy od świadkapasował do mężczyzny, który był figurował w aktach, jako człowiek. Tylko, że on byłrównież nieżywy.Natychmiast zaczęłam wyobrażać sobie scenariusze przedstawiające zombiezabijające dla zemsty, ale Jack twierdził, że naoglądałam się zbyt wiele horrorów.Według niego, chociaż zombie mogły zabić, to nie mieli żadnego zasadniczegopragnienia czy własnych potrzeb. Nie potrafili myśleć ani czuć i byli niewiele więcejniż zbiornikiem dla śmiertelnych pragnień innych.Co było wydumanym sposobem na powiedzenie, że ktoś inny tu rządzi i kierujeakcją. Tylko, że nigdy nie było jakiegokolwiek śladu tej drugiej osoby, ani na miejscuprzestępstwa ani wtedy, gdy wytropiłam trupa.~4~Gdyby jednak za kierownicą był inny świr, wtedy uznałby się za idealnego zabójcę.Takiego, który zrobiłby cokolwiek, co kazano mu robić bez pytania czy sprzeciwu, apotem jeszcze raz padłby martwy.Tyle tylko, że ten mężczyzna, obojętnie czy był zombie czy czymś innym, niewydawał się pokazywać żadnych oznak spowolnienia czy padnięcia trupem.Oczywiście zwłoki mogły poruszać się tylko tak długo, dopóki nie zaczęłybyodpadać kawałki ciała albo gnicie nie zaczęłoby stawać się prawdziwym problemem.A biorąc pod uwagę zapach, za którym podążałam, z pewnością był na dobrejdrodze do rozkładu. To było zadziwiające, że mógł poruszać się tak szybko bezwyrządzania sobie poważnych szkód.Zadrżałam i potarłam moje ramiona, nagle zadowolona, że wyrobiłam sobiezwyczaj trzymania mojego lasera w samochodzie. Jego waga była przyjemnąobecnością w mojej tylnej kieszeni.Dawno temu, podobna myśl mogłaby mnie przerazić, ale zbyt często byłam zapóźno. Nawet intencja wilkołaka, by nie zostać bezmyślnym zabójcą, potrzebowała odczasu do czasu pomocy broni.Szłam dalej. W dali, zagwizdał pociąg towarowy, samotny dźwięk zmieszał się zrykiem ruchu drogowego wzdłuż ulicy Pascoe Vale. Mało co wydawało się poruszać potych ulicach, pomimo świateł w kilku pobliskich domach. A zapach pożądania i seksupochodzący z magazynu naprzeciw był tak silny, że moja krew prawie się zagotowała.Zastanawiałam się, czy gliny wiedziały, że stateczny azjatycki magazyn jestprzykrywką dla burdelu. I bardzo popularnym, jeśli samochody zaparkowane nazewnątrz były tu jakąś wskazówką.Oczywiście, burdele były legalne w Melbourne od wieków, ale miały surowewytyczne, co do ich prowadzenia i ogólnie musiały być usytuowane z dala od dzielnicmieszkaniowych. Ten obszar mógł być mieszanką mieszkalno-przemysłową, ale fakt, żebył ukryty za szyldem sklepu warzywnego sugerował, że nie był całkowicie legalny.Po dwóch sekundach myślenia o zgłoszeniu tego, uderzyła obojętność i przeszłamobok. Ci, którzy najwyraźniej dobrze się bawili w posępnych betonowych ścianach, niebyli dzisiaj wieczorem moim celem.~5~ [ Pobierz całość w formacie PDF ]