Odnośniki
- Index
- Kardiologia praktyczna 5 - Niewydolnosc serca (2), ZDROWIE-MEDYCYNA (HASŁO-112233), Kardiologia praktyczna
- Kardiologia praktyczna 5 - Niewydolnosc serca (1), ZDROWIE-MEDYCYNA (HASŁO-112233), Kardiologia praktyczna
- Katolicka Nauka Społeczna 1775 - 2009, Dostępne pliki i foldery - hasło to folder, Bibllia ,Kościól ,Watykan
- Kidd Sue Monk - Opactwo świętego grzechu, E-BOOK - różne do przejrzenia, E-book Nowe hasło 123
- Karabin wyborowy TRG-21 kalibru 7, piotrek 3771, bron haslo 54321, Broń
- Karon Jan - Przybieżeli pasterze, E-BOOK - różne do przejrzenia, E-book Nowe hasło 123
- Keenan Shy - Zniszczone dzieciństwo(1), E-BOOK - różne do przejrzenia, E-book Nowe hasło 123
- Kingsbury Karen - Pomimo wszystko, E-BOOK - różne do przejrzenia, E-book Nowe hasło 123
- Karabin maszynowy pkms kalibru 7, piotrek 3771, bron haslo 54321, Broń
- Kiss.Me.Kill.Me.2009.DVDRip.XviD.AC3-ViSiON, ★MOJE PLIKI★ Haslo; 13piatek, ★ NAPISY DO FILMOW ★
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- bezglutenowo.pev.pl
Kisielewski Stefan - Zbrodnia w dzielnicy północnej, BIBLA [hasło], sERIE.WYDAWNICZe, KLUB Srebrnego klucza
[ Pobierz całość w formacie PDF ]//-->Czesławowi Miłoszowi -który zwrócił mi uwagę na możliwości artystycznezawarte w formie powieści kryminalnej.IKomisarz Gromel siedział w głębokim fotelu i uparciewpatrywał się w okno. Pokój był wysoki, posępny, szarawepopołudnie jesienne przesiąkało przez wielkie, ciężkimifirankami osłonięte okno i kładło smugę brudnego,przygnębiającego światła na podłogę i najbliższe meble. Zaoknem majaczyła balustrada podłużnego balkonu, ozdobionegowielkimi kamiennymi krużami, w których zbiera się wodadeszczowa, a pozbawionego odrobiny zieleni. Takie wątpliwegouroku kamienne ozdoby cechują w ogóle tę dzielnicę, dziwnieopuszczoną, na pozór bezludną, której wysokie domy zwisająnad brukiem rozmaitymi ociężałymi, przesadnymi orna-mentami: konwencjonalne postacie cyklopów, faunów,centaurów i smoków dźwigają tu wielkie balkony, podtrzymująszerokie gzymsy i portale, nieruchomo wpatrując się w jezdnię,po której zresztą nikt prawie nie jeździ. Rzadko kiedy o wysokiemury i zasłonięte przeważnie okna tych ulic obija się echosygnału samochodowego czy też rytmicznego, przypomi-nającego klaskanie, stukotu końskich kopyt. Domy całejdzielnicy wydają się pozbawione mieszkańców, w istociezamieszkują tu przeważnie emeryci, ludzie samotni lubposzukujący samotności.Nic więc ciekawego nie było widać w oknie, które takprzykuło do siebie uwagę komisarza. W istocie nie chodziłotutaj wcale o okno. Kamienny wzrok komisarza Gromela, jakbyprzyklejony do brzydkich żółtych firanek, nie oznaczał wrzeczywistości zainteresowania tym nic niemówiącymwidokiem. Komisarz utkwił wzrok w oknie, aby nie patrzeć nacoś innego, coś, co spoczywało w mrocznej głębi pokoju, nawielkim, ciężkim dębowym łóżku. Było to kształt, który mimoszarej godziny rysował się wyraźnie pod grubą, nieokreślonegokoloru kołdrą. Jaki? Niewątpliwie kształt ludzkiego ciała odrewnianej uroczystej nieruchomości, co do której nie mogłobyć dwóch zdań: na łóżku, przykryty kołdrą całkowicie, wraz zgłową, leżał - trup.Gdyby ktoś wpatrzył się uparcie w tę czerniejącą na łóżku,tragicznie nieruchomą, raczej przeczuwaną niż widocznąpostać, gdyby wzrok jego przyzwyczaił się do coraz bardziejgęstniejącego półmroku, w którym pogrążona jest ta częśćpokoju, dojrzałby jeszcze jeden szczegół i wstrząsający iohydny. Na dywanie obok łóżka rysowała się wielka, ciemnaplama, która nie mogła być niczym innym, tylko kałużązakrzepłej krwi. Widok ten, w zestawieniu z nieruchomościąciała pod kołdrą i z głębokim bezruchem siedzącego w fotelukomisarza, robił wrażenie wręcz przeraźliwe. W posępnej,uroczystej sztywności tego umeblowanego ciężkimi, solidnymimieszczańskimi meblami pokoju, w żółtawym mrocznymblasku, którego plamy słały się po podłodze, w kamiennej ciszyśpiącej za oknami ulicy, skąd nie dolatywał w tej chwilinajlżejszy głos lub szelest - czaiło się coś przerażającego:atmosfera oddychała zbrodnią. Rzeczywiście - w tym pokojupopełniono zbrodnię.Komisarz Gromel pobieżnie tylko obejrzawszy pokój i zwłoki,kazał nakryć ciało kołdrą i postanowił zaczekać z dokładnymioględzinami na wezwanego doktora Alena z Zakładu MedycynyPolicyjnej. Na dole w bramie czuwał policjant, dozorczynidomu i mleczarka złożyły pierwsze zeznania i komisarzpozwolił im na razie odejść - teraz należało zbadać szczegółowozwłoki, ustalić przyczynę i okoliczności śmierci. KomisarzGromel nie lubił samemu oglądać zwłok, w ogóle, jeśli tylkomógł, unikał widoku martwego człowieka tak pogardliwienazywanego przez żyjących - trupem. Na pozór zdawało się tokolidować z zawodem komisarza policji; w istocie jednakniechęć ta nie była wynikiem słabości nerwów czy uleganiawrażeniom. Zwłoki działały deprymująco, jeśli można się takwyrazić, na poczucie moralne komisarza, odbierały mu wiarę wto, co cenił najbardziej: w godność ludzką. Trup, zachowujący [ Pobierz całość w formacie PDF ]