Katalog krytyki jalowej - Artykul, Rozwoj i Wychowanie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Rodzice często uważają, że mają obowiązek zwracać uwagę swoim pociechom na ich błędy i
pomyłki. Problem jednak w tym, że zwracanie uwagi często zmienia się w krytykę - i to nawet nie
w krytykę konstruktywną, a w krytykę jałową, z której nic nie wynika. Prócz kłótni, nerwów i
naładowanej emocjami atmosfery.
Aby uniknąć "rzucania grochem o ścianę", wystarczy trzymać się poniższych zasad. Pomagają one
nie tylko utrzymać konstruktywność krytyki lub zwracania uwagi, ale także przydają się do
określenia "czy dobrze zrobię w ogóle zwracając na to uwagę". Zasady te przedstawił Mirosław
Karwat w swojej książce
(Wydawnictwo Naukowe PWN, 2007).
Krytyka mija się ze swoim celem (poprawa lub wskazanie lepszego sposobu) wtedy, gdy jest:
a. niesłuszna,
b. nieistotna,
c. niepotrzebna i bezcelowa,
d. przybiera charakter ataku na osobę,
e. uderza w niewłaściwy ton,
f. uderza przy świadkach.
Niesłuszna krytyka
Jeśli coś nie jest zrobione tak, jak ja to sobie wyobrażałem, to nie znaczy, że jest zrobione źle. Jeśli
kolega przemawiając użył innych argumentów niż te, które mu podsunąłem, to nie powód, by go
stawiać pod pręgierzem. Jeśli jego projekt odbiega od latami uświęconej rutyny, to nie powód, by
go ośmieszać. Zwykle istnieje więcej niż jedno dobre rozwiązanie. Zwykle rozwiązania wymagają
lekkiej korekty, ponieważ warunki sytuacji się zmieniły. Poza tym zrobienie czegoś nie tak, jak
trzeba, nie jest równoznaczne z robieniem źle, nawet jeśli efekt okazał się chybiony. To po prostu
sposób, w jaki się uczymy. Niemożliwa jest nauka bez prób, błędów i porażek. Jeśli ktoś próbuje i
popełnia błędy, to dobrze. O społecznym pożytku i poznawczej wartości krytyki decydują również
intencje: intencje ustalenia adekwatnej diagnozy lub trafnego pomysłu na coś, nie zaś intencje
"samopotwierdzenia", wykazania własnej wyższości założonej z góry.
Nieistotna krytyka
Krytyka jest nieistotna, gdy odnosi się do rzeczy nieszkodliwych, takich jak noszenie zegarka na
prawym ręku albo bezmyślne kreślenie geometrycznych figur. Kto - jak mówi chińskie przysłowie -
łopatą uderza muchę siedzącą na czole przyjaciela, ten traci przyjaciela.
Mistrzami krytyki nieistotnej są osobnicy, którzy patrzą z wyostrzoną uwagą jedynie na usterki i
błędy. Pochwalą się nie tym, iż ocenili subtelności gry w dobrym filmie, ale tym, iż dostrzegli
niewykończony szczegół dekoracji.
Jest to taki rodzaj przenikliwości, o którym mówi się: "za drzewami nie widzieć lasu". Szczegół
przesłania całość albo też odwraca uwagę od tej całości, jej istoty. Drobiazgowe poprawki
uniemożliwiają dokonanie bilansu. Natrętne skupienie na detalach nie pozwala na spojrzenie z
dystansu. Źródła i powody takiej mikroskopowej optyki mogą być rozmaite. Może to wynikać z
przesadnej, niepohamowanej pedanterii i drobiazgowości człowieka, paradoksalnie nieraz
sprzężonej z ogólnym rozkojarzeniem (dłubie w szczegółach, ponieważ całość go przerasta i
przytłacza). Może wynikać z innej spontanicznej skłonności: z małostkowości, skłonności do łatwej
irytacji z powodu własnych niepowodzeń, albo wręcz z uczuć zawiści (
zaraz zobaczycie, że to
wcale nie takie mądre, piękne czy doskonałe
) lub mściwości (
moja "dociekliwość" i "dokładność"
to rewanż za to, że mnie coś wytknięto albo czegoś nie doceniono
). Ale może to być również
złośliwe działanie z premedytacją, kiedy do z góry przesądzonej niechęci i oceny negatywnej
"dorabiamy ideologię", szukamy uzasadnienia-pretekstu - a wtedy właśnie czepianie się szczegółów
pozwala udawać rzeczowość.
Cechą charakterystyczną takiej krytyki drobiazgowej jest niewspółmierność znaczenia
eksponowanych szczegółów do istoty, znaczenia i jakości całego obiektu analizy.
Niepotrzebna krytyka
Krytyka jest niepotrzebna, gdy zjawia się zbyt późno oraz zbyt wcześnie. Do tej serii należą pytania
w rodzaju: "Dlaczego byłeś tak głupi?", jak również powtarzanie śpieszącemu się, że jest późno i że
wszystko robi na ostatnią chwilę, albo przegrywającemu, że widocznie źle się przygotował.
Za bezcelową uznamy krytykę, której jedynym rezultatem jest rozdrażnienie. Jeśli od dziesięciu lat
prawie co dzień żona daremnie prosi męża, by gasił światło w przedpokoju, to czas, by dała za
wygraną. Jeśli, także od lat, mąż bez skutku usiłuje nauczyć żonę, by zaraz po użyciu każdej rzeczy
kładła ją na swoje miejsce, to pora, by również dał za wygraną.
Bezcelowość takiej krytyki, również trącącej małostkowością, polega na tym, że podejmowana jest
wyłącznie po to, aby sobie ulżyć, choć nie przynosi ulgi, lecz jedynie nakręca błędne koło
rozdrażnienia. Nie wzbogaca wiedzy, nie jest też w stanie zmienić sytuacji, nieakceptowanego
sposobu myślenia czy nawyków, natomiast może być przeszkodą w nawiązaniu możliwego
porozumienia w innych sprawach i we wzajemnym przystosowaniu ludzi o usztywnionych
postawach.
Krytyka jako atak na osobę
Jeśli celem krytyki jest poprawienie błędu czy wady, to nie może ona mieć charakteru ataku na
osobę: "Wszystko przekręcasz", "Nie starasz się", "Nie masz pojęcia o tej pracy". Kto ze swoich
zarzutów szybko wyciąga ogólne wnioski albo w dyskusji pozwala sobie na "osobiste wycieczki??,
ten kieruje się nie troską o prawdę, lecz złośliwością.
Wiele trwałych szkód mogą wyrządzić takie wykrzykniki jak "Będziesz zawsze ofiarą!", "Nigdy się
niczego nie nauczysz!", "Zawsze wszystko przekręcasz!", "Psujesz wszystko, czego się dotkniesz!".
Krytyka, której celem jest pomoc, nie może przybierać formy oskarżeń.
Charakter generalnego ataku ma krytyka także wtedy, gdy naraz wytacza całą baterię zarzutów.
Rodzice często popełniają ten błąd. Gdy w ciągu pięciu minut dziecko usłyszy, że ma brudne ręce,
że za głośno je, że nie podziękowało, że buja się na krześle, że kaszląc nie zakrywa ust, że
przeszkadza, to wreszcie odczuwa pokusę wejścia na stół w brudnych butach, postawienia na stole
krzesła i bujania się na nim przy akompaniamencie dziarskiego porykiwania. To typowa reakcja,
gdy znajdujemy się pod gęstym obstrzałem krytyki - trudno przyjąć ją jako życzliwą pomoc, gdyż
traktujemy ją jak wyzwanie do walki, do obrony, do kontrataku. Ile przecież można słuchać
przykrych uwag pod swoim adresem?
Jałowość takiej spersonalizowanej krytyki spowodowana jest więc i jej niewiarygodnością, i tym,
że zamiast zachęcać do przemyśleń i zmian wyzwala odruch obronny - przekory, a nawet obrony
własnej samodzielności i godności. Często jej odbiorca nie może być pewny, czy ważniejsza jest
dla krytyka troska o jego dobro, życzliwość, jakieś wspólne zasady, czy też satysfakcja z powodu
"bycia mądrzejszym", przyjemność pouczania itd. A czasem wręcz ma pewność, że sprawy
wywołujące taką kanonadę to pretekst, który równie dobrze mógłby być inny, że krytyk wbrew
pozorom nie tyle życzy sobie poprawy, ile okazji do krytyki. Przy takich odczuciach trudno przyjąć
krytykę, a tym bardziej zgodzić się z nią.
Krytyka w niewłaściwym tonie
Nawet przy najczystszej intencji krytyka może antagonizować z powodu fałszywego tonu, gdy na
przykład jest złośliwa lub agresywna, gniewna lub niegrzeczna, uszczypliwa lub ironiczna. Ton nie
zawsze jest wiernym odzwierciedleniem intencji.
Celem ojca, który krzykliwie łaje syna, nie jest uprzykrzanie mu życia ani wywyższanie samego
siebie. Uwagi najżyczliwszego człowieka sprawiają niepotrzebny ból i budzą sprzeciw, gdy
wypowiadane są zniecierpliwionym, podniesionym głosem. Przykład: naszkicowana mapa jest
brudna. Jeden z instruktorów krzyczy. "Ja tu nic nie widzę! Same plamy! To mapa zrobiona nie w
terenie, lecz w klozecie!". Inny spokojnie powiada: "Dobry szkic, tylko brudny. Dużo na tym traci.
Szkoda zmarnować tyle pracy przez drobne niedbalstwo".
Pierwsza z tych uwag zniechęca, druga zachęca. Pierwsza wywołuje gwałtowną i może trwałą
antypatię, a druga życzliwość.
Tego rodzaju niezręczność w krytyce sprawia, że jest ona równie nieefektywna jak przedwczesne
spalenie zapałki, która nie zdążyła wzniecić ogniska. Niewspółmiernie wielka energia
zaangażowana w większe przejęcie sobą, własnym nastrojem czy potrzebą ważności niż przejęcie
sprawą zostaje zmarnotrawiona w punkcie wyjścia. Takich zaproszeń do współpracy nikt nie
przyjmuje, chyba, że ze strachu i pod przymusem, a i to do czasu krwawej rewolucji.
Krytyka publiczna
Im więcej świadków, tym bardziej krytykującemu zależy na popisaniu się i wywyższeniu, a
krytykowanemu - na obronie, a nawet na kontrataku.
Wiadomo, że nawet krytyka dyskretna, wypowiedziana bez zawstydzania obecnością innych,
wywołuje obronny odruch miłości własnej - a cóż dopiero niepochlebna ocena, przytyk czy
pretensja przy świadkach; ta przecież naraża na szwank prestiż osoby, której zachowanie lub
dokonania są deprecjonowane. Tak czy inaczej i krytykujący, i krytykowany skupiają się nie na
właściwym przedmiocie różnicy zdań czy oczekiwań, ale na tym, by korzystnie wypaść w oczach
innych.
Oczywiście, taka forma krytyki jest bezcelowa wtedy, gdy miała to być krytyka merytoryczna,
pomocna, służąca naprawie lub doskonaleniu czegoś, życzliwa wobec osoby lub grupy
krytykowanej. Natomiast jest jak najbardziej celowa (poza tym, że złośliwa, nietaktowna) wtedy,
gdy chodzi właśnie o podważenie czyjegoś autorytetu, renomy, popularności czy powszechnej
sympatii w danym środowisku.
A przecież nie o to chodzi kochającym i dbającym o swoje pociechy rodzicom, prawda?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klobuckfatima.xlx.pl